Wojna była wspólnie, dla całego świata makabryczna i często bardziej dla ludności cywilnej – powiedziała po obejrzeniu wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej Olga Krzyżanowska. Ona i inni darczyńcy deklarują chęć przekazania placówce kolejnych pamiątek.
Gdańskie Muzeum II Wojny Światowej otwarto dla zwiedzających w czwartek rano. Zgodnie z zamysłem dyrekcji placówki, jako pierwsi gotową wystawę główną obejrzeli kombatanci, darczyńcy oraz młodzież szkolna. Od rana do Muzeum przybywali też inni gdańszczanie i mieszkańcy Pomorza. W ciągu 3 godzin od momentu otwarcia bilety kupiło 700 osób.
W grupie pierwszych zwiedzających znalazła się m.in. b. wicemarszałek Sejmu Olga Krzyżanowska, która przekazała Muzeum pamiątki po swoim ojcu – gen. Aleksandrze „Wilku” Krzyżanowskim.
Obejrzawszy ekspozycję oceniła, że wystawa „wykonana jest kosztownie, ale wspaniale”. Przypomniała, że gdy wybuchła wojna, miała 10 lat. „Wojna była wspólnie dla całego świata makabryczna i często bardziej dla ludności cywilnej. (...) Moja matka, która była lekarzem i brała udział w powstaniu, opowiadała głównie nie o bohaterach, tylko o ginących dzieciach, staruszkach, o tych drżących ludziach w piwnicach, których potem mordowano” – powiedziała dziennikarzom Krzyżanowska.
W grupie pierwszych zwiedzających znalazła się m.in. Olga Krzyżanowska, która przekazała Muzeum pamiątki po swoim ojcu – gen. Aleksandrze „Wilku” Krzyżanowskim. Obejrzawszy ekspozycję oceniła, że wystawa „wykonana jest kosztownie, ale wspaniale”. Zaznaczyła, że – oprócz binokli i pierścienia ojca, które już przekazała Muzeum, chciałaby też podarować placówce inne – jeszcze cenniejsze dla niej pamiątki.
Zaznaczyła, że – oprócz binokli i pierścienia ojca (przedstawia on głowę wilka, wykonali go z żelaza współwięźniowie z obozu NKWD przeznaczonego dla polskich żołnierzy i działaczy AK), które już przekazała Muzeum, chciałaby też podarować placówce inne – jeszcze cenniejsze dla niej pamiątki. Wyjaśniła, że chodzi o pisane na bibułkach od papierosów listy, które przed swoją śmiercią (Krzyżanowski zmarł na gruźlicę w więzieniu w 1951 r. – PAP) ojciec pisał z polskiego więzienia do rodziny. „Chcę je przekazać” – powiedziała dodając, że bibułki powinny zostać szybko poddane zabiegom konserwatorskim. „One niedługo się rozpadną” – powiedziała. Zaznaczyła, że dar przekaże, gdy wyjaśni się sytuacja Muzeum (ministerstwo kultury planuje połączyć placówkę z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939).
„Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem. Pokazano tu wojnę od strony człowieka, od strony tego, kto każdego dnia musiał trwać w różnych okolicznościach. Jest i rozpacz tych, którzy zostali w domu i tych, którzy musieli odejść” – powiedziała PAP Regina Kotłowska. Wyjaśniła, że wraz z mężem Leszkiem podarowała Muzeum kilka eksponatów, w tym zdjęcia, gazety z czasów wojny i międzywojenne ławki szkolne, które znaleźli na strychu domu w miejscowości Frąca, w którym mieszkają. „Tym bardziej każdy zakątek tej wystawy jest nam bliski” – zaznaczyła Kotłowska.
Dodała, że – po obejrzeniu wystawy - zdecydowali z mężem, że podarują Muzeum kolejne, tym razem już bardzo cenne dla nich, rodzinne pamiątki, np. kartkę, którą napisał z obozu jej dziadek. „Tutaj, w Muzeum te pamiątki będą żyły” – powiedziała. Dodała, że – jej zdaniem - multimedialność wystawy w Muzeum sprawi, że przemówi ona także do młodego pokolenia. „My sami już postanowiliśmy, że przyjedziemy tu jeszcze raz, żeby dokładnie wszystko obejrzeć. Z pewnością zabierzemy też dzieci lub wnuki” – dodała.
„Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem. Pokazano tu wojnę od strony człowieka, od strony tego, kto każdego dnia musiał trwać w różnych okolicznościach. Jest i rozpacz tych, którzy zostali w domu i tych, którzy musieli odejść” – powiedziała PAP Regina Kotłowska. Jak dodała, po obejrzeniu wystawy zdecydowali z mężem, że podarują Muzeum kolejne, tym razem już bardzo cenne dla nich, rodzinne pamiątki, np. kartkę, którą napisał z obozu jej dziadek. „Tutaj, w Muzeum te pamiątki będą żyły” – mówiła.
„Znalazłem tu bardzo wiele informacji, których nie znałem i materiałów dotyczących wydarzeń, które miały miejsce nie tylko w Polsce, ale też w wielu innych krajach” – powiedział PAP 16-letni Tomasz Hulanicki z Gdyni. Dodał, że pozytywnie zaskoczył go fakt, iż na wystawie znalazł też informacje dotyczące zdarzeń, „o których Polacy nie chcą dzisiaj mówić, np. o zbrodni w Jedwabnem”. „Generalnie najciekawsze były dla mnie chyba filmy. Wprawdzie były na nich czasem różne drastyczne sceny, ale statystyki to nie wszystko: informacja, że zginęło np. 100 tysięcy osób robi na nas mniejsze wrażenie niż film pokazujący zastrzelenie jednego człowieka” – powiedział PAP gdynianin.
„Takie Muzeum, jak to może tylko wzmocnić poczucie patriotyzmu. Myślę, że każdy Polak, nawet jeśli nie jest zainteresowany historią, powinien mieć chociaż podstawową wiedzę o II wojnie światowej, bo wszystko, co się działo w pierwszej połowie XX wieku, do dziś ma znaczenie w życiu codziennym, w realiach politycznych i społecznych” – zaznaczył szesnastolatek.
Wystawa główna Muzeum zajmuje około 5 tys. m kw. Pokazuje genezę, przebieg oraz konsekwencje II wojny światowej zarówno w kontekście politycznym, jak i losów pojedynczych ludzi: Polaków, ale też przedstawicieli innych narodów. Na wystawie znalazło się około 2,5 tys. eksponatów oraz około 240 stanowisk multimedialnych, dzięki którym można m.in. przeglądać archiwalne fotografie i filmy, obejrzeć relacje świadków wydarzeń czy zapoznać się z interaktywnymi mapami. (PAP)
aks/ pat/