Rtm. Witold Pilecki to symbol polskiego heroizmu podczas wojny, a jego postać jest w Muzeum II Wojny Światowej marginalizowana. Jest zdjęcie i 15 cm tekstu. Obok części o życiu codziennym w obozach m.in. mówiącej o zmuszaniu kobiet do prostytucji. Na to zgody być nie może - mówi prezes IPN Jarosław Szarek.
W Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku otwarto w sobotę wystawę poświęconą rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu przygotowaną przez warszawski oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Na uroczystości był obecny prezes IPN Jarosław Szarek.
"Ta wystawa w zamyśle ma uzupełnić ewidentny brak, jaki dostrzegamy na ekspozycji Muzeum II Wojny Światowej. Który dostrzegają nie tylko Polacy, ale także goście zagraniczni. Rtm. Pilecki to symbol polskiego oporu, heroizmu podczas II wojny, więcej nawet - losów wojennych i powojennych naszego kraju. Bo za to, że walczył przez pięć lat z okupantem niemieckim i jako ochotnik został dobrowolnym więźniem Auschwitz, po powrocie do Polski został aresztowany przez władze komunistyczne i trafił do więzienia, gdzie był torturowany i skazany na karę śmierci. I to pokazuje nam dramatyczne, tragiczne losy nie tylko Polski, ale tej części Europy po II wojnie" - mówił PAP Szarek.
Podkreślił, że wystawa IPN ma uzupełnić "zaniedbanie, jakim jest zupełne zmarginalizowanie postaci rtm. Pileckiego" na muzealnej ekspozycji. "Na 33 tys. mkw. powierzchni Muzeum znalazło się jego zdjęcie i 15 cm tekstu. Obok części poświęconej życiu codziennemu w obozach koncentracyjnych m.in. mówiącej o prostytucji. I tak nasz bohater, jedna z ikon obecności, walki, oporu, heroizmu Polaków podczas II wojny jest pokazywana. Na to zgody być nie może" - zaakcentował.
Przypomniał także, że brytyjski historyk Michael Foot zaliczył rtm. Pileckiego do grona sześciu najodważniejszych ludzi europejskiego ruchu oporu. "Rotmistrz poszedł na ochotnika do obozu, później walczył w powstaniu warszawskim, po wojnie działał na rzecz niepodległości Polski. A potem na Mokotowie jest tak brutalnie przesłuchiwany, torturowany, że mówi, iż Oświęcim był +przy tym igraszką+. Do końca był wierny Polsce i dzisiaj jest ikoną naszego oporu, marzeń o wolności. W USA już wiele filmów by powstało na ten temat. I pytanie: dlaczego my nie potrafimy w atrakcyjny sposób pokazać światu takich postaci?" - zaznaczył prezes IPN.
Jarosław Szarek podkreślił, że wystawa IPN ma uzupełnić "zaniedbanie, jakim jest zupełne zmarginalizowanie postaci rtm. Pileckiego" na muzealnej ekspozycji. "Na 33 tys. mkw. powierzchni Muzeum znalazło się jego zdjęcie i 15 cm tekstu. Obok części poświęconej życiu codziennemu w obozach koncentracyjnych m.in. mówiącej o prostytucji. I tak nasz bohater, jedna z ikon obecności, walki, oporu, heroizmu Polaków podczas II wojny jest pokazywana. Na to zgody być nie może".
"Tu pojawia się także pytanie o całą koncepcję Muzeum II Wojny Światowej. Jego założeniem, o czym twórcy od początku mówili, było, że ekspozycja ma być uniwersalnym pokazaniem II wojny. Co rodzi pytania nad takim pokazaniem II wojny dzisiaj. Czy jadąc do innego kraju, chcemy poznać jego wizję na ten temat czy podejście uniwersalne, przedstawienie problemu krzywd wojennych" - zastanawiał się prezes IPN.
Jego zdaniem, Muzeum II Wojny Światowej równie dobrze mogłoby stanąć np. na Hawajach czy w Londynie, ponieważ wątek polski jest tu "całkowicie zmarginalizowany na rzecz myślenia uniwersalnego". "A myślę, że ważne jest co widz zapamiętuje z wizyty w takim Muzeum. Czy dowiaduje się, że historia Polski w czasie II wojny była jakoś wyjątkowa. Myślę, że w jakiś sposób można pokazać parę elementów, które różnią naszą sytuację np. od Wielkiej Brytanii, która nie była okupowana czy od ZSRR, który poniósł najcięższe straty, ale przeszedł tę drogę od najbliższego sojusznika Hitlera do obozu koalicji antyhitlerowskiej, a później zawładnął połową Europy. Więc każde państwo ma inne spojrzenie" - zauważył.
Przypomniał, że Polska była pierwszym państwem w Europie, które stawiło opór w 1939 r., kilka dni po akcie Ribbentrop-Mołotow. "Dwa systemy totalitarne porozumiały się, że dla nich niepodległa Polska nie ma racji bytu i ją zlikwidują. A później wspólnie ustaliły, że nie dopuszczą do jakichkolwiek form oporu. Jak wszyscy wiemy była z jednej strony akcja AB, Palmiry, z drugiej - wywózki, Katyń. Dwóch okupantów nas niszczyło, a my stawialiśmy opór" – powiedział Szarek.
Zwrócił także uwagę na fakt, że świat woli uznawać rok 1941 za początek II wojny światowej - agresję III Rzeszy na ZSRR i Japonii na Pearl Harbor. "I na świecie świadomość II wojny także jest zróżnicowana i różnie przedstawiana. A tu w Polsce należy pokazać, co myśmy przez te dwa lata do 1941 r. stworzyli; że powstały struktury konspiracyjnego Wojska Polskiego, działały cały czas legalne władze polskie, najpierw we Francji, potem w Wielkiej Brytanii. Że Polska nie kapitulowała, że już kilka tygodni po agresji zaczęły się organizować struktury oporu, odradzały partie polityczne w podziemiu, istniało tajne nauczanie, sądownictwo, to wszystko, co później będzie fenomenem Polskiego Państwa Podziemnego" - wyliczał.
Jarosław Szarek: "W Polsce należy pokazać, co myśmy przez te dwa lata do 1941 r. stworzyli; że powstały struktury konspiracyjnego Wojska Polskiego, działały cały czas legalne władze polskie, najpierw we Francji, potem w Wielkiej Brytanii. Że Polska nie kapitulowała, że już kilka tygodni po agresji zaczęły się organizować struktury oporu, odradzały partie polityczne w podziemiu, istniało tajne nauczanie, sądownictwo, to wszystko, co później będzie fenomenem Polskiego Państwa Podziemnego".
"I nie wiem, czy tego właśnie nie należy pokazać światu, tej wielkiej determinacji, by nie pogodzić się z utratą niepodległości. To także cała epopeja armii polskiej, II Korpusu, polscy lotnicy w Wielkiej Brytanii, dla których zabrakło miejsca na defiladzie zwycięstwa. Zostaliśmy zdradzeni w Jałcie, Teheranie, staliśmy się de facto ofiarą II wojny i przez kilkadziesiąt lat nie mieliśmy możliwości rozwijania się zgodnie z nasza tożsamością, narzucono nam obcy system. I mimo że podczas II wojny zostaliśmy pozbawieni elit, Polacy nie pogodzili się z tym. Szczególnie w Gdańsku, gdzie kilkadziesiąt lat później narodził się wielki ruch Solidarności. I właściwie dopiero wtedy zaczęto przezwyciężać skutki II wojny światowej, które zniwelowano wraz z wstąpieniem Polski i innych krajów Europy Środkowowschodniej do NATO. Nie wiem, czy to nie jest historia, którą warto opowiedzieć światu, gdy tymczasem do tej pory promowany jest przekaz rzekomo uniwersalny" - mówił Szarek.
W jego ocenie ważne jest także co zwiedzającemu pozostaje w pamięci po wizycie w Muzeum II Wojny Światowej. "Myślę, że takie Muzeum powinno jednak bardziej akcentować to, co jest związane z tym miejscem i naszą historią. A opuszczając je widz nie ma takiego jednolitego, wyraźnego przekazu" - podsumował prezes IPN. (PAP)
akn/ agz/