Helmut Kohl był kanclerzem przejścia z zamożnej, ale ograniczonej w działaniach politycznych Republiki Bońskiej do okresu zjednoczenia - powiedział w rozmowie z PAP prof. UW Zdzisław Krasnodębski. Jak dodał to za czasów Kohla zbudowano podwaliny nowych relacji polsko-niemieckich.
Były kanclerz federalny Niemiec i przewodniczący Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej Helmut Kohl zmarł w piątek rano w swym domu w Ludwigshafen w Nadrenii-Palatynacie w wieku 87 lat.
Krasnodębski w rozmowie z PAP podkreślił, że Kohl powszechnie uchodzi za ojca zjednoczenia Niemiec.
"Jak wiemy ten proces też nie był łatwy, była otwarta sprawa granic, w słynnych dziesięciu punktach Kohla ta sprawa była pominięta, więc na początku relacje polsko-niemieckie nie były pozbawione problemów. Pamiętamy wszyscy jak bardzo wtedy rząd Tadeusza Mazowieckiego zabiegał o jasne i wyraźne określenie stanowiska ówczesnego rządu niemieckiego, ale potem ta sprawa została rozwiązana" - powiedział.
"Rzeczywiście, kiedy sprawa granicy została rozwiązana, to był to okres niezwykle intensywnej współpracy, o której mówiono, że Niemcy są naszym adwokatem w Europie" - dodał.
Krasnodębski zaznaczył, że to za kanclerstwa Kohla odbyła się pierwsza faza polsko-niemieckiego pojednania.
"Można powiedzieć, że to były te podwaliny nowych relacji polsko-niemieckich" - ocenił.
Krasnodębski zaznaczył, że okres sprawowania funkcji kanclerza przez Kohla był także ważny z punktu widzenia polityki wschodniej. Jak mówił w tym kontekście istotne były relacje Kohla z Gorbaczowem, które - jak podkreślił - na początku były bardzo chłodne, a potem stały się zażyłe.
Jednocześnie - jak dodał Krasnodębski - Kohl uchodzi wraz z Francois Mitterandem (byłym prezydentem Francji - PAP) za "architekta traktatu z Maastricht".
"Też mówi się, że to on przekonał Niemców, co do konieczności wstąpienia do unii monetarnej, bo jak wiadomo społeczeństwo niemieckie niechętnie chciało zrezygnować z marki niemieckiej" - stwierdził.
Krasnodębski zaznaczył również, że Kohl należał do pokolenia, które pamiętało wojnę, jednak nie był uwikłany w los III Rzeszy ani poprzez służbę militarną lub udział w organizacji młodzieżowej.
"Jednocześnie należał do pokolenia jeszcze bardzo naznaczonego wojną, stąd jest taka opinia, że dla niego i tego pokolenia ta idea europejska, zjednoczenia, porozumienia była ważna" - powiedział.
"Czasami pojawiały się takie komentarze, że już pokolenie Angeli Merkel (obecnej kanclerz Niemiec - PAP), które ma inną biografię, pochodzi z Niemiec Wschodnich, niezupełnie te wszystkie przynajmniej motywy integracji europejskiej, które były bardzo ważne dla Kohla, podziela" - dodał Krasnodębski.
Jak ocenił Kohl łączył w pewnym sensie dwie epoki.
"Kohl był takim kanclerzem przejścia, z tej zamożnej silnej gospodarczo, ale jednak ograniczonej w swoich działaniach politycznych, Republiki Bońskiej i takiej czasami nawet nadmiernie skromnej, jeśli chodzi o politykę zagraniczną i powściągliwej do tego okresu potem zjednoczenia i tych wszystkich problemów, kosztów zjednoczenia, do tej Republiki Berlińskiej, która - moim zdaniem - zacznie się dopiero za czasów kanclerstwa Schroedera" - powiedział.
"Na samym początku swojego kanclerstwa był bardzo niepopularny w Niemczech, w jakimś sensie nawet traktowany z pewną drwiną przez takie środowiska, które dzisiaj nazywamy liberalno-lewicowymi, akademickimi, a bardzo szybko potem stał się - w momencie zjednoczenia Niemiec - kimś w rodzaju ojca narodu, czyli człowieka, który był bardzo zakorzeniony w takim sposobie życia niemieckim, był bardzo niemieckim kanclerzem, a z drugiej strony był jednocześnie proeuropejski i sprawiał zaufanie, że takie mocarstwowe ambicje niemieckie nigdy się nie odrodzą" - dodał Krasnodębski. (PAP)
mro/ skr/