Polacy i Ukraińcy wspólnie modlili się w sobotę nad grobem zbiorowym polskich ofiar zbrodni wołyńskiej w dawnej Janowej Dolinie w obwodzie rówieńskim na północnym zachodzie Ukrainy. W tym roku mija 74. rocznica krwawych wydarzeń na Wołyniu.
Modlitwa w Janowej Dolinie, której dzisiejsza nazwa to Bazaltowe, była pierwszą uroczystością, w której razem uczestniczyli przedstawiciele polskich i ukraińskich władz oraz Kościołów działających w obu krajach.
"Jestem głęboko przekonany, że najważniejszą rozmową w takich miejscach jest rozmowa z Bogiem, czyli wspólna modlitwa. Dziś byliśmy jej świadkami: Ukraińcy, Polacy, katolicy i prawosławni - przybyliśmy tu dziś wspólnie, by razem się modlić" - mówił w trakcie uroczystości biskup ordynariusz diecezji łuckiej Kościoła rzymskokatolickiego Witalij Skomarowski.
Hierarcha ocenił, że mimo wysiłków na rzecz pojednania między Polakami i Ukraińcami nieporozumienia na tle historycznym wciąż dzielą nasze narody.
"To porozumienie nie zależy tylko od nas, strony polskiej czy ukraińskiej, ale jest też wpływ trzeciej strony, zainteresowanej, żebyśmy nie doszli do zgody. Naszym zadaniem, zadaniem Kościoła jest jednak łączyć: człowieka z Bogiem i ludzi pomiędzy sobą" - powiedział bp Skomarowski w rozmowie z PAP.
Zastępca ambasadora RP na Ukrainie Jacek Żur wskazał w swoim wystąpieniu, że Janowa Dolina jest miejscem, które przypomina o niewinnych ofiarach, "których krew przelali ludzie o sercach zatrutych złem szowinizmu".
"Nie każdy z rozdziałów wspólnej księgi naszych dziejów, Polski i Ukrainy, pisaliśmy samodzielnie. Wiele z nich powstawało pod batem lub lufą wrogiego karabinu. Dziś, gdy sami odpowiadamy za własne, niepodległe państwa, powinniśmy chlubić się tym, co w nich piękne i szlachetne, lecz równocześnie powinniśmy potępiać wszystko to, co jest godne potępienia, co burzy nasze relacje i rani partnerów i przyjaciół. Współpraca wymaga szacunku dla wrażliwości drugiej strony" - podkreślał.
Walenty Wakoluk, prezes Stowarzyszenia Kultury Polskiej imienia Ewy Felińskiej i redaktor naczelny ukazującego się w Łucku dwutygodnika "Monitor Wołyński", ocenił, że do kwestii zbrodni wołyńskiej nie należy podchodzić z perspektywy bieżących racji politycznych.
"Powinniśmy powiedzieć sobie tak czysto po ludzku, po co myśmy to zrobili swojemu bliźniemu. Jest to jakiś wysiłek emocjonalny, lecz ludzki i prawdziwy, do którego chyba musimy jeszcze dorosnąć" - zaznaczył w rozmowie z PAP.
Przyznał jednocześnie, że Polacy na Wołyniu mają trudności z przekazaniem Ukraińcom prawdy o zbrodni, do której doszło na tych ziemiach.
"My tu jesteśmy miejscowi i możemy mówić o tym otwarcie. Wydaje mi się, że trochę upodabniamy się do Żydów, którzy stale mówią o Holokauście, ale nikt nas nie słucha. Musi chyba minąć trochę czasu. Kiedy ja mówię Ukraińcom, co nam uczyniono, oni pytają: a co wyście uczynili nam - i też mają rację. Pytanie, czy politycy z historykami zrobili wszystko, by do wszystkich stron tego konfliktu dotrzeć" - powiedział Wakoluk.
W sobotnich uroczystościach w d. Janowej Dolinie uczestniczyli duchowni Kościołów rzymskokatolickiego i greckokatolickiego oraz Kościoła prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego. Stronę polską reprezentował wiceambasador Żur i dyplomaci z konsulatu RP w Łucku z konsulem Wiesławem Mazurem na czele. Ze strony ukraińskiej na modlitwę przybyli przedstawiciele obwodowej i rejonowej (powiatowej) administracji państwowej.
W Janowej Dolinie byli także w sobotę wysłannicy polskich organizacji Wołynia, harcerze i uczestnicy dwóch rajdów motocyklowych: Wołyńskiego oraz rajdu "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia".
W nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 roku w Janowej Dolinie na Wołyniu Ukraińska Powstańcza Armia zamordowała około 600 Polaków.
Janowa Dolina była osiedlem wybudowanym w latach 30. przy kamieniołomach bazaltu eksploatowanych przez przedsiębiorstwo państwowe. W 1939 roku mieszkało tam około 2 tysięcy osób, w tym 80 proc. Polaków. Podczas okupacji niemieckiej w Janowej Dolinie znajdował się obóz dla jeńców sowieckich i niemiecki posterunek.
W nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 r. (Wielki Piątek) żołnierze UPA, którymi dowodził Iwan Łytwyńczuk "Dubowyj", wraz z Ukraińcami z sąsiednich wsi wtargnęli do Janowej Doliny i zaczęli podpalać domy. Podczas napadu słaby opór napastnikom stawili nieliczni żołnierze AK, a także Niemcy zajmujący jeden z budynków w Janowej Dolinie. Ocaleli Polacy zostali wywiezieni przez Niemców do Kostopola.
Zbrodnia w Janowej Dolinie poprzedzała największą falę masowych zbrodni dokonanych przez UPA na Polakach mieszkających na Wołyniu. Zapoczątkowały ją mordy dokonane 11 i 12 lipca 1943 roku w 150 miejscowościach powiatach włodzimierskiego, horochowskiego i kowelskiego.
Do największych masakr ludności polskiej na Wołyniu doszło m.in. w Woli Ostrowieckiej (572-620 zabitych) i Ostrówkach (476-520 zabitych). Według polskich historyków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-45 zginęło ok. 100 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały UPA i miejscową ludność ukraińską.
Z Janowej Doliny Jarosław Junko (PAP)
jjk/ kot/ kar/ wkt/