W Warszawie pochowano w poniedziałek Janusza Głowackiego; pisarz spoczął na Wojskowych Powązkach. "Nie możemy zgubić Janusza. Szukajmy go zawsze, by nic, co nam zostawił, nie zginęło" - mówił podczas uroczystości pogrzebowych ks. Andrzej Luter.
Wybitny pisarz, dramaturg, felietonista i scenarzysta Janusz Głowacki został pochowany w Alei Zasłużonych obok grobów m.in. prof. Leszka Kołakowskiego, prof. Bronisława Geremka i Jacka Kuronia. W uroczystościach pogrzebowych udział wzięli m.in. byli prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski, rodzina i przyjaciele pisarza, a także ludzie kultury.
Głowacki został pożegnany przez ks. Lutra fragmentami XVII-wiecznej antyfony, którą "modlą się w takich chwilach chrześcijanie wszystkich denominacji". "Januszu niech cię przygarnie Chrystus uwielbiony. On wezwał ciebie do królestwa światła. Niech na spotkanie w progu Ojca domu po ciebie wyjdzie ukochana matka. Promienny Chryste, Boski zbawicielu. Jedyne światło, które nie zna zmierzchu. Bądź dla tej duszy wiecznym odpocznieniem. Pozwól oglądać chwały Twej majestat. Anielski orszak niech twą duszę przyjmie, uniesie z ziemi ku wyżynom nieba, a pieśń zbawionych niech cię zaprowadzi aż przed oblicze Boga najwyższego. Wykonało się Januszu, spełniona misja, przebyte konanie, zwyciężona śmierć, otwarta brama, przejście ze śmierci do życia, zyskana wolność. Żegnaj Januszu. Do zobaczenia za jakiś czas" - powiedział ks. Luter.
Aktor Piotr Fronczewski odczytał fragment, o którym Głowacki miał powiedzieć żartem swojej żonie Olenie Leonenko-Głowackiej: "ten kawałek możesz przeczytać na moim pogrzebie" - powiedział Fronczewski.
"Na bogactwo literatury narodowej składają się: doskonałość moralna autora, wysokie walory artystyczne i doniosłe prawdy czasu. Te prawdy, które będą miały wpływ na życie rodziny, wychowanie dzieci i obronność kraju. Biorąc to pod uwagę, przystępuję do pisania. Siedzę przy oknie i razem z całą cywilizowaną Europą popijam espresso (...) czy jak człowiek długo pożył i się napatrzył, to ma się jeszcze prawo uważać za przyzwoitego, czy już niekoniecznie?" - czytał Fronczewski.
Janusz Głowacki urodził się 13 września 1938 r. Na początku swojej drogi zawodowej pisał do warszawskiego tygodnika "Kultura", gdzie ukazywały się jego felietony i opowiadania. W grudniu 1981 r. wyjechał do Anglii na premierę swojej sztuki "Kopciuch". Tam zastał go stan wojenny. Wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie powstały jego dramaty m.in. "Polowanie na karaluchy", "Antygona w Nowym Jorku" i "Czwarta siostra". Odniosły one międzynarodowy sukces.
Był autorem takich książek jak m.in.: "Ostatni cieć" (2001), "Z głowy" (2004), "Jak być kochanym" (2005), "Good night Dżerzi" (2010) i "Przyszłem, czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy" (2013). Pisarz zmarł 19 sierpnia w Egipcie w wieku 79 lat. (PAP)
masl/ itm/