Wokół sprawy reparacji wojennych powinien być konsensus wszystkich sił politycznych, które nie będą tych oczekiwań czy żądań relatywizować - powiedział PAP socjolog i dyplomata dr R. Żółtaniecki. Jak dodał, to jest "taki wymiar, który najtrudniej osiągnąć".
W opublikowanej w zeszłym tygodniu na stronie Sejmu ekspertyzie Biuro Analiz Sejmowych dot. reparacji wojennych stwierdzono, że zasadne jest twierdzenie, że Rzeczypospolitej Polskiej przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze. BAS przygotowało opinię na wniosek posła Mularczyka.
"Na problem reparacji wojennych w tej chwili, po opinii prawnej, którą wygenerował polski parlament należy patrzeć w dwóch wymiarach" – powiedział PAP socjolog i dyplomata dr Ryszard Żółtaniecki.
Jak tłumaczył, jeden to jest wymiar pragmatyczny, gdzie pojawia się pytanie "czy uda nam się coś osiągnąć, a drugi to jest wymiar symboliczny". Zdaniem Żółtanieckiego Polska formułując swoje żądania, przywraca witalność debacie historycznej.
"Europa powoli zapomina i nie chce wiedzieć, co tutaj w tym miejscu się zdarzyło w czasie II wojny światowej. To zostało jakoś zamazane, relatywizuje się odpowiedzialność, relatywizuje się wydarzenia, które się pomija wręcz" – mówił socjolog. Jak podkreślił, "to jest dobry moment i dobra okazja, żeby przypomnieć światu, co tutaj się wydarzyło, ten bezmiar ludzkiej, ale i cywilizacyjnej tragedii".
Odnosząc się do wymiaru pragmatycznego roszczeń reparacyjnych od Niemiec za straty podczas II wojny światowej, Żółtaniecki stwierdził, że trzeba go rozważać na trzech płaszczyznach. "Pierwsza płaszczyzna jest polityczna, czyli jasne wyartykułowanie przez najwyższe priorytety polityczne, czyli prezydenta, panią premier, że tak, będziemy walczyć o odszkodowania od Republiki Federalnej Niemiec" – tłumaczył socjolog.
Jego zdaniem nasza wola musi być przekazana Niemcom poprzez kanały dyplomatyczne. "Trzeba uruchomić całą procedurę, która formułuje to żądanie. I starać się budować koalicje i presję polityczną" – mówił.
Według dyplomaty, "ten komunikat nie powinien być adresowany tylko i wyłącznie do Niemców, ale do innych krajów, szczególnie do całej czwórki, która była w Poczdamie".
Kolejna płaszczyzna - jego zdaniem - to płaszczyzna prawnicza. "Trzeba znaleźć odpowiednie instytucje międzynarodową, oprócz rządu niemieckiego, które powinny być adresatem". Jednocześnie Żółtaniecki mówił, że należy zbudować grupę prawników, którzy będą o reparacje walczyć.
"Wreszcie trzecia płaszczyzna, czyli dyplomacji publicznej, PR-owa. Trzeba przekazywać już nie rządom, a światowej opinii publicznej, jakie mamy argumenty, dlaczego o to występujemy, co się stało takiego, co się w Warszawie i w Polsce wydarzyło". Jak zauważył trzeba spowodować, żeby opinia publiczna była nam jak najbardziej przyjazna.
"I wreszcie na koniec taki wymiar, który najtrudniej osiągnąć, to wewnętrzny konsensus. Wokół tej sprawy powinien być konsensus wszystkich sił politycznych, które nie będą tych naszych oczekiwań czy żądań relatywizować, tylko wszyscy się zjednoczą wokół tego celu" – powiedział Żółtaniecki. "Czy nam się to uda czy nie - tego nie wiadomo, ale powinniśmy próbować" - podsumował.
"Według powojennych szacunków straty i szkody materialne w mieniu państwowym i prywatnym, spowodowane przez Niemcy w związku z II wojną światową, wyniosły ponad 258 mld przedwojennych zł. W przeliczeniu na walutę dolarową wynosiły one około 48,8 mld dolarów amerykańskich, przy zastosowaniu kursu z sierpnia 1939 r., zgodnie z którym 1 dolar odpowiadał 5,3 zł" – czytamy w opinii BAS.
Z kolei zespół ekspertów niemieckiego parlamentu 28 sierpnia 2017 r. wydał opinię dotyczącą polskich roszczeń reparacyjnych od Niemiec za straty podczas II wojny światowej. Z opinii wynika, że polskie roszczenia, zarówno państwowe, jak i indywidualne, są nieuzasadnione. Autorzy opinii zastrzegają, że przedstawione stanowisko nie jest oficjalnym stanowiskiem Bundestagu.(PAP)
ksz/ ksk/