90 lat temu Warszawa witała narodową relikwię – ze Szwajcarii przybył nad Wisłę pociąg z sercem bohatera polskiej i amerykańskiej drogi do niepodległości – Tadeusza Kościuszki. Polacy nie pierwszy raz upomnieli się o swojego wielkiego rodaka – jego ciało już od ponad wieku spoczywało pośród królów na Wawelu.
„Polska dzisiejsza jest jeszcze zbyt mała, żeby serce Kościuszki w sobie pochowała” – pisał w 1918 roku – przeszło wiek po śmierci Naczelnika – poeta, dziennikarz i publicysta Józef Jankowski. To, co u progu niepodległości było jeszcze mrzonką, urzeczywistniło się jesienią 1927 roku.
O tym, że serce zwycięzcy spod Racławic spocznie w Polsce zadecydował Sejm odrodzonego państwa. Uchwała podjęta 21 października 1921 roku regulowała kwestię przeniesienia zbiorów Muzeum Polskiego w Rapperswilu, które przechowywało tę cenną narodową relikwię. Powstała w 1870 roku placówka przez pół wieku spełniała ważne zadanie podtrzymywania polskiego ducha na obczyźnie, ale z chwilą powrotu Rzeczypospolitej na mapę świata, utraciła swój dotychczasowy charakter. Nic więc dziwnego, że polscy politycy z uporem zabiegali o transport bezcennych, przejętych przez państwo polskie zbiorów.
Nie było to jednak łatwe. Uchwałę sejmową realizowano przez sześć kolejnych lat, które upłynęły pod znakiem polsko-szwajcarskich dyskusji na szczeblu dyplomatycznym. Inna sprawa, że operacja przeniesienia tysięcy polskich zabytków nad Wisłę była niezwykle kosztowna – wyceniano ją na 40 tys. ówczesnych franków.
Przełom nastąpił w 1927 roku – w inicjatywę sprowadzenia do kraju zbiorów Muzeum Polskiego zdecydowanie włączył się premier i minister spraw wewnętrznych, Marszałek Józef Piłsudski.
Przełom nastąpił w 1927 roku – w inicjatywę sprowadzenia do kraju zbiorów Muzeum Polskiego zdecydowanie włączył się premier i minister spraw wewnętrznych, Marszałek Józef Piłsudski. Na przełomie września i października tego roku w Rapperswilu odbyły się uroczystości na cześć Kościuszki – z udziałem władz miasta i kantonu (St. Gallen) oraz polskich dyplomatów. Urnę z sercem Naczelnika oficjalnie pożegnano na miejscowym zamku. Podobną ceremonię zorganizowano w siedzibie Poselstwa Rzeczypospolitej w Bernie.
Jak się okazało w październiku, bezcenne zbiory kolekcjonowane latami przez polskich emigrantów (prawie 3 tys. dzieł sztuki, 2 tys. pamiątek historycznych, 20 tys. sztychów, 9 tys. medali i monet, 92 tys. książek i 27 tys. manuskryptów) wypełniły aż 14 wagonów specjalnego pociągu, który ruszył z raperswilskiego dworca w kierunku stolicy Polski. W oddzielnym wagonie przewożono szkatułkę z niezwykłą zawartością – sercem generała Kościuszki. 26 października po południu, przy dźwiękach orkiestry wojskowej, pociąg zatrzymał się na wypełnionym przez tłumy warszawskim Dworcu Głównym, przystrojonym na tę specjalną okazję w biało-czerwone flagi.
Wśród obecnych na peronie oficjeli nie zabrakło przedstawicieli gabinetu premiera Piłsudskiego – cześć polskiemu bohaterowi oddali m.in. minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Gustaw Dobrucki, minister komunikacji Paweł Romocki, wiceminister spraw wojskowych gen. Kazimierz Fabrycy oraz komisarz rządu Władysław Jaroszewicz. Obecny był także komendant Policji Państwowej płk Janusz Maleszewski. Serce Kościuszki powitał również przedstawiciel Poselstwa Republiki Szwajcarskiej w Warszawie.
Żołnierze kompanii honorowej 36 pułku piechoty przenieśli urnę z sercem Kościuszki, okrytą sztandarem z wyhaftowanym Orłem Białym, do prezydenckiego powozu konnego, eskortowanego przez oddział szwoleżerów aż do Zamku Królewskiego. Honorową asystę podczas transportu sprawowali czterej oficerowie – dwóch Polaków i dwóch Szwajcarów, przysłanych przez władze szwajcarskie specjalnie na tę okoliczność dla podniesienia rangi wydarzenia. Na placu okalającym Kolumnę Zygmunta zgromadziło się wielu gapiów, świadomych lub nie podniosłości przeżywanej chwili.
Urnę z sercem Naczelnika złożono w Kaplicy Zamkowej – tam też odbyły się ostatnie państwowe uroczystości ku czci bohatera, z udziałem prezydenta Ignacego Mościckiego.
Urnę z sercem Naczelnika złożono w Kaplicy Zamkowej – tam też odbyły się ostatnie państwowe uroczystości ku czci bohatera, z udziałem prezydenta Ignacego Mościckiego. Przez dwanaście lat kasetka przeleżała w spokoju, jednak kolejne sześć – okres wojennego dramatu – przetrwała tylko dzięki poświęceniu ludzi bez reszty oddanych sprawie ratowania symboli polskości.
W związku z niemiecką agresją na Polskę 1 września 1939 roku oraz rozpoczętych w tym dniu bombardowaniach Warszawy, za wiedzą i zgodą prezydenta urnę z sercem polskiego przywódcy wyniesiono z zamku i ukryto w podziemnym skarbcu pobliskiej Katedry św. Jana, oddając ją tym samym w opiekę kapitule metropolitalnej. Na najwyższe uznanie zasługuje ówczesna postawa kustosza zbiorów Zamku Królewskiego Kazimierza Brokla, który ryzykował życiem, aby ratować szkatułkę z bezcenną zawartością. Udało mu się ją osobiście przenieść do katedry, ale zginął niebawem (17 września) próbując ratować z pożogi inne zbiory królewskiej rezydencji.
Pięć lat później urna z narodową relikwią o mało nie zaginęła w gruzach ponownie rujnowanej przez Niemców Warszawy. W trakcie Powstania Warszawskiego Katedra św. Jana stała się terenem walki, a po kapitulacji Polaków okupanci z premedytacją przystąpili do destrukcji świątyni – podobnie jak Zamek Królewski, została wysadzona w powietrze. Serce Kościuszki ocalało, bo zawczasu przetransportowano je do Kościoła karmelitów na Krakowskim Przedmieściu.
W czasie powstania 1944 roku Katedra Warszawska została niemal doszczętnie zniszczona, a serce Kościuszki powróciło do niej dopiero po szesnastu latach, po konsekracji odbudowanej świątyni, dokonanej przez prymasa Stefana Wyszyńskiego.
W kolejnych latach urnę przechowywano w gmachu głównym Muzeum Narodowego oraz w jego oddziale – Pałacu na Wyspie w Łazienkach Królewskich. Od 33 lat niezmiennie serce wielkiego Polaka spoczywa w murach odbudowanej rezydencji Wazów.
***
Tadeusz Kościuszko, przywódca narodowego powstania w 1794 roku, a wcześniej bohater wojny o niepodległość USA, zmarł w szwajcarskiej Solurze 15 października 1817 roku. Już po roku ciało bohatera złożono pośród królów na Wawelu. Było pozbawione wnętrzności – część z nich pochowano na cmentarzu w Zuchwil niedaleko Solury. Natomiast serce przypadło w testamencie Emilii Zeltner, córce Franciszka Ksawerego Zeltnera, u którego Kościuszko mieszkał podczas pobytu w Szwajcarii. Po wyjściu za mąż za księcia Giovanniego Morosiniego Zeltnerówna zabrała ze sobą niezwykłą „pamiątkę”, przenosząc się z Solury do posiadłości w miejscowości Vezia koło Lugano, niedaleko granicy włoskiej. Tam złożyła serce polskiego bohatera, a swojego ojca chrzestnego, w kapliczce grobowej u podnóża szwajcarskich Alp.
Dopiero powstanie w 1870 roku Muzeum Polskiego w Rapperswilu zaktywizowało starania polskiej emigracji na rzecz odzyskania narodowej relikwii. Niebagatelne znaczenie miało poparcie „sprawy polskiej” przez samego Giuseppe Verdiego, genialnego włoskiego kompozytora. Ostatecznie, po latach starań, serce Kościuszki sprowadzono do Rapperswilu w październiku 1895 roku, w rocznicę śmierci Naczelnika.
Jak relacjonował obecny przy otwarciu urny Zygmunt Miłkowski, narząd znajdował się w dobrym stanie. Doktor je (serce – red.) wyjął, obmył, oczyścił, przyrządził płyn (gliceryna z odpowiednimi dodatkami), w płyn ten serce złożył i zabezpieczył je w ten sposób na przyszłość.
Serce Tadeusza Kościuszki złożono w specjalnie wybudowanej kaplicy-mauzoleum. Tam przeleżało do czasu, gdy upomniała się o nie niepodległa Rzeczpospolita.
Waldemar Kowalski