Rosyjskie kino nigdzie nie jest rozumiane tak dobrze, jak w naszym kraju, bo Polacy mają podobne problemy i też zostali poturbowani przez historię - powiedziała PAP dyrektor festiwalu filmowego "11. Sputnik nad Polską" Małgorzata Szlagowska-Skulska, który rozpocznie się 2 listopada.
Jak powiedziała PAP dyrektor Festiwalu Filmów Rosyjskich Sputnik nad Polską, w naszym kraju dopiero po wielu latach udało się przywrócić rosyjskie kino. "Nie mieliśmy możliwości zapoznać się z tym, co działo się w rosyjskiej kinematografii w latach 90., za to byliśmy świetnie zaznajomieni z klasyką do 1989 r. My postanowiliśmy po dwudziestu pięciu latach nieobecności rosyjskiego kina pokazać jego piękno i to, co w rosyjskiej duszy gra" - podkreśliła.
11. edycja festiwalu Sputnik nad Polską rozpocznie się w Warszawie 2 listopada. W ramach pokazów konkursowych widzowie w trzech stołecznych kinach - Lunie, Iluzjonie i Elektroniku, będą mogli zobaczyć rosyjskie fabuły, dokumenty, a także klasykę kina oraz wziąć udział w imprezach towarzyszących wydarzeniu.
Jak podkreśliła Szlagowska-Skulska, rosyjskie kino jest Polakom bliskie, bo "jesteśmy do siebie podobni, mamy podobne problemy". "To kino najbardziej rozumiane jest właśnie tutaj i w byłych krajach ZSRR. Na Zachodzie nie jest przyjmowane tak dobrze" - powiedziała PAP.
Jak dodała, oba narody "trochę poturbowała historia, a że jesteśmy Słowianami - to pewne sprawy widzimy podobne". "Nawet młodzi rosyjscy reżyserzy dotykają problemów, które czasami nie dotyczą ludzi z Zachodu; a problemów podobnych Polakom i Rosjanom jest bardzo dużo" - zaznaczyła Szlagowska-Skulska.
W konkursie filmów fabularnych znalazła się m.in. "Arytmia" Borisa Chlebnikowa, opowiadająca o utalentowanym lekarzu, pracującym w pogotowiu ratunkowym, który poświęca się całkowicie swojej pracy, zaniedbując żonę. Obraz uznano m.in. za najlepszy film 28. Otwartego Rosyjskiego Festiwalu Filmowego "Kinotawr" w Soczi, a Aleksandr Jacenko otrzymał nagrodę za najlepszą rolę męską zarówno na festiwalu w Soczi, jak i na MFF w Karlowych Warach.
Uczestnicy festiwalu zobaczą również obraz "Bliskość" Kantemira Bałagowa, którego akcja oparta została częściowo na prawdziwych wydarzeniach, kiedy pod koniec lat 90. w Nalczyku porwano młodego Żyda - syna właściciela warsztatu samochodowego; w filmie widzowie śledzą historię jego siostry, próbującej pomóc bliskim w opresji.
Z kolei "Karp rozmrożony" Władimira Kotta, zdobywca nagrody publiczności na 39. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Moskwie, to tragikomiczna opowieść o emerytowanej nauczycielce Jelenie, która - dowiedziawszy się o swojej śmiertelnej chorobie - postanawia zorganizować własny pogrzeb.
Obraz niemal całkowicie wymarłej rosyjskiej wsi, zamieszkiwanej jedynie przez trójkę ludzi, pokazał w swoim obrazie Eduard Parri - jego "Byli sobie" to historia dwóch starszych mężczyzn, z których jeden zaczyna starać się o względy niedawno owdowiałej kobiety.
Zwycięzcę sekcji wyłoni jury w składzie krytyk filmowy Andrzej Kołodyński, aktorka Julia Kijowska i reżyser Kuba Czekaj.
W konkursie filmów dokumentalnych - "Rosja w dokumencie" znalazło się kilkanaście tytułów, m.in. "Bliscy" Witalija Manskija, "Jutro Wostok. W górach szaleństwa" Jekaterina Jeremienko, czy "Ostatni mężczyzna" Jeleny Demidowej.
W ramach sekcji "Kalejdoskop" organizatorzy pokażą m.in. film "Matylda", opowiadający historię związku przyszłej primabaleriny Teatru Maryjskiego, Matyldy Krzesińskiej i następcy rosyjskiego tronu, carewicza Mikołaja. Tytułową rolę w filmie, który wzbudził ostrą krytykę Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, wcieliła się polska aktorka młodego pokolenia Michalina Olszańska.
Sputnik nad Polską przypomni także klasykę rosyjskiego kina m.in. filmy Andrieja Tarkowskiego. Festiwal zakończy się 12 listopada. (PAP)
autor: Nadia Senkowska
edytor: Agata Zbieg
nak/ agz/