Kilkaset osób wzięło udział we wtorek w obchodach stulecia rewolucji październikowej w Mińsku. Uroczystość – jak podkreśliły niezależne media – trwała jednak zaledwie 15 minut, po czym jej uczestnicy szybko się rozeszli.
Obchody, które odbyły się przed pomnikiem Lenina w centrum Mińska, zorganizowała Komunistyczna Partia Białorusi (KPB) i inne organizacje o sympatiach lewicowych i prorosyjskich. Uczestnikom uroczystości towarzyszyła orkiestra wojskowa oraz kompania reprezentacyjna.
7 listopada jest na Białorusi świętem państwowym i dniem wolnym od pracy, obchody nie miały jednak charakteru państwowego.
Uczestnicy uroczystości składali pod pomnikiem Lenina czerwone goździki. W wystąpieniach podkreślali zasługi organizatora rewolucji październikowej oraz ruchu komunistycznego dla rozwoju republik byłego ZSRR. Nad zebranymi powiewały flagi Białorusi i czerwone sztandary, niesiono portrety Lenina i Stalina.
Jednocześnie w białoruskich mediach niezależnych z okazji rocznicy toczy się dyskusja dotycząca oceny wydarzeń sprzed 100 lat. Niezależny publicysta Waler Karbalewicz zauważył na swoim blogu na stronie Radia Swaboda, że Białoruś jest jedyną z republik byłego ZSRR, gdzie nie dokonano jeszcze jednoznacznej oceny rewolucji październikowej.
Karbalewicz podkreśla, że teza białoruskich piewców pozytywnych skutków rewolucji, jakoby stworzyła ona podwaliny państwa socjalnego, jest łatwa do obalenia. Argumentuje m.in., że ZSRR dopiero w latach 50. XX wieku osiągnął poziom konsumpcji produktów spożywczych porównywalny z 1913 r., a na Zachodzie udało się osiągnąć wysoki poziom ochrony socjalnej bez potrzeby odwoływania się do ideałów "Października".
Z głoszoną przez komunistów tezą o tym, że rewolucja "dała Białorusi państwowość", rozprawia się z kolei publicysta Swabody Siarhiej Dubawiec, który przekonuje, że bolszewicy celowo niszczyli formującą się już od XIX w. białoruską tożsamość.
Jego zdaniem białorusizacja w ramach ZSRR w latach 20. XX w. była "iluzoryczna i prowokacyjna", a później władza sowiecka robiła wszystko, by utrzymać białoruskość wyłącznie jako "dekoracyjny ornament na fladze".
Komentator portalu Biełorusskije Nowosti Alaksandr Kłaskouski przytacza argumenty oponentów "państwotwórczego" charakteru przewrotu bolszewickiego. "Utworzenie Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej było odpowiedzią na utworzenie w marcu 1918 r. Białoruskiej Republiki Ludowej. Białoruska państwowość była wyłącznie taktyczną zagrywką bolszewików, w ZSRR suwerenność Białorusi była czysto nominalna. I gdyby nie upadek ZSRR to Białorusini nie zobaczyliby niepodległości" – pisze Kłaskouski. Jego zdaniem dzisiejsza Białoruś, odwołująca się do tradycji ZSRR, "znajduje się w pułapce nieudanego eksperymentu historycznego".
Zwierzchnik Kościoła katolickiego na Białorusi abp Tadeusz Kondrusiewicz stwierdził na początku listopada, że rewolucja październikowa była dla Białorusi "katastrofą egzystencjalną", która stała się dla jej mieszkańców źródłem "niesłychanych cierpień".
W życzeniach skierowanych z okazji stulecia rewolucji do obywateli Białorusi prezydent Alaksandr Łukaszenka napisał, że "w 1917 r. pojawiło się na mapie politycznej państwo z zasadniczo nowym porządkiem, głoszące prawo narodów do samostanowienia". "Zasady społeczno-gospodarczo sformułowane w czasach ZSRR stały się podstawą rozwoju potencjału przemysłowego, naukowego, rolniczego i społecznego dzisiejszej Białorusi" – stwierdził prezydent, cytowany przez służbę prasową.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ mobr/ mc/