Tajemnicza zbrodnia, przemyt alkoholu, pojedynki, a to wszystko osadzone w realiach XIX wiecznej Warszawy - takie elementy, odnajdziemy w kryminale historycznym Adama Podlewskiego pt. „Honor i Zbrodnia”.
Na rogatkach miasta w tajemniczych okolicznościach ginie podejrzany o przemyt alkoholu porucznik Czwartego Pułku Albert Wieluszycki, a do koszar nie wracają dwaj jego przyjaciele – porucznik Mateusz Markowski oraz porucznik Andrzej Zapałski. O pomoc w wyjaśnieniu śledztwa poproszono dwóch weteranów Pierwszego Pułku Szwoleżerów – pozostającego na żołdzie księcia Konstantego Pawłowicza Romanowa - Tomasza Żubrowskiego oraz jego przyjaciela, unikającego władz carskich - Jacka Olszowskiego. Gdy policjant na służbie księcia ginie w pojedynku – Olszowski czuje się w obowiązku doprowadzić śledztwo do końca.
Warszawa, którą odmalowuje autor, nie jest stolicą, którą znamy. Jest to miasto szemranych interesów, przemytu alkoholu, a sprawiedliwość jest tu wymierzana w pojedynkach.
„Zbliżający się adwent napędzał gości do spelun, zwłaszcza przy Wygonie i Zakroczymskiej. Towarzyskie fusy miasta odsypiały właśnie noc pełną podejrzanej wódki, zniszczonych kart i brudnych kobiet (na dobra sprawę, każdy z tych trzech przymiotników pasował do dowolnego rzeczownika), na ulicach widać było tylko kilka przekupek, jednego policjanta municypalnego i trzech żebraków” – opisuje atmosferę miasta Podlewski.
Przywraca on do życia nieistniejącą już infrastrukturę miasta m.in. Okopy Lubomirskiego, które były zaimprowizowaną linią wałów ziemnych i rogatek, wzniesionych przez marszałka wielkiego koronnego Stanisława Lubomirskiego w 1770. Jednocześnie poruszamy się po znanych i istniejących częściach miasta. „Żoliborz był oddzielnym światem, rybackim mikrokosmosem na długo wcześniej, niż zachwycona królowa Marysieńka nadała mu obecną nazwę. Rządził się samemu, swoimi prawami, i jeśli nawet wchodził w relacje z Warszawą, sprzedając ryby, wódkę, czasem kupując sieci oraz łodzie, szybko wracał do wzniosłej izolacji spokojnego brzegu” – opisuje autor.
Ważnym elementem XIX wiecznej stolicy był monopol konsumpcyjny. W 1816 r. przedsiębiorca żydowskiego pochodzenia - Leon Newachowicz - wykupił monopol tabaczny w Królestwie Polskim. W roku 1822 zdobył też dodatkowe uprawnienia - licencję na wyłączną produkcję i dystrybucję napojów alkoholowych w Warszawie. Drastyczne ograniczenia w obrocie trunkami spowodowały wzrost nielegalnej produkcji domowej oraz przemytu. W odpowiedzi na to, Newachowicz zorganizował prywatną straż, tak zwaną Administrację Konsumpcyjną, pilnującą przestrzegania monopolu, a zwłaszcza przemycania alkoholu do miasta. „Monopol konsumpcyjny dotyczył piwa i wódki. Rząd Królestwa za grube pieniądze pozwolił petersburskiemu spekulantowi kontrolować rynek alkoholu w mieście. Skutkiem było wielokrotne przebicie w cenie, przy porównaniu trunku z i spod Warszawy. Gdzie rodziła się różnica, nadchodzili wyrównywacze. Pokonujących rogatki i wały miejskie przemytników zwano defraudantami” – wyjaśnia Podlewski.
W książce zarysowano też konflikt pomiędzy nieformalnym władcą państwa księciem Konstantym i jego otoczeniem, a elitami polskimi i polskim społeczeństwem, które każdego kto służył Romanowowi, traktowały, jako zdrajcę. Nastroje panujące w nadwiślańskim grodzie oddają napisy, które pojawiały się na murach „Lubowidzkiego obijemy, Newachowicza powiesimy”.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Skarpa Warszawska.
Adam Podlewski – historyk, laureat kilku konkursów literackich, m.in. Falkon 2012, 2013, Brwikon 2014. Autor opowiadać publikowanych w kilku antologiach i czasopismach.
Katarzyna Krzykowska
ls/