Nie ma uzasadnienia, żeby subwencja na uczniów objętych edukacją domową miała tę samą wysokość, co na uczniów uczących się w szkołach - powiedział w czwartek w Sejmie wiceminister edukacji narodowej Maciej Kopeć.
Zgodnie z prawem, każdy rodzic może wystąpić o formę nauczania domowego dla swojego dziecka. Dzieci uczące się w ramach edukacji domowej są formalnie przypisane do konkretnej szkoły, jednak lekcje z nimi prowadzą sami rodzice. Szkoła odpowiada za poziom tego nauczania, organizując uczniom egzaminy. To one są podstawą wystawienia ocen i promocji do następnej klasy. Szkoła może też organizować zajęcia dodatkowe dla uczniów edukacji domowej. Z tego tytułu samorządy otrzymywały na każdego ucznia w edukacji domowej taką samą kwotę z subwencji oświatowej, jak na ucznia chodzącego codziennie na lekcje do szkoły.
Od 1 stycznia 2016 r., zgodnie z nowym rozporządzeniem o podziale subwencji oświatowej, w algorytmie pojawił się nowy mnożnik dotyczący edukacji domowej. W rezultacie samorządy dostają kwotę mniejszą o ok. 40 proc. niż dotychczas na każdego ucznia w edukacji domowej.
W ocenie Bartosza Jóźwiaka (Kukiz'15), kwestia obniżenia finansowania edukacji domowej jest niepokojąca. "Jest to kwestia, która w zasadzie dotyczy ponad 13 tys. dzieci, a więc całkiem sporej grupy obywateli. Tymczasem sposób finansowania edukacji domowej jest wysoce niestabilny. Przez dwa lata pod rząd powtórzyła się sytuacja, w której inna stawka dla edukacji domowej została wpisana do projektu rozporządzenia, a później 22 grudnia okazało się, że stawka jest inna" - mówił.
Odnosząc się do sprawy, wiceminister Kopeć przypomniał, że zasady finansowania uczniów objętych edukacją domową zmieniły się w 2016 r. Kwota subwencji na takiego ucznia wynosi w przybliżeniu 60 proc. kwoty subwencji naliczanej na pozostałych uczniów. Jak mówił, zasadność tej zmiany wynika ze znacznie niższego kosztu kształcenia ucznia spełniającego obowiązek szkolny poza szkołą.
"Nie znajduję więc uzasadnienia finansowania uczniów spełniających obowiązek szkolny poza szkołą w wysokości kwoty subwencji przeznaczonej na uczniów kształcących się w szkołach" - powiedział Kopeć.
Podkreślił też, że zmiany dokonane w wysokości kwoty subwencji na ucznia uczącego się w systemie edukacji domowej "nie doprowadziły do załamania się systemu spełniania obowiązku szkolnego poza szkołą".
Dodał, że podział środków subwencji oświatowej jest w znacznej mierze dokonywany w powiązaniu z kosztami realizacji zadań oświatowych. "Dlatego te środki z subwencji oświatowej naliczonej na ucznia w edukacji domowej mają służyć pokryciu kosztów kształcenia tych uczniów poza szkołą. Nigdy nie było takiego założenia, aby środki, o których mowa, były przekazywane rodzicom, ani w sposób bezpośredni, ani pośredni" - podkreślił.
Kopeć poinformował, że poziom finansowania uczniów w edukacji domowej zostanie ponownie przeanalizowany, kiedy wejdą w życie zmiany dotyczące realizacji obowiązku szkolnego i nauki poza szkołą. "MEN będzie monitorowało tę sytuację" - zapewnił.
Pytany przez Jóźwiaka, jak będzie wyglądało finansowanie edukacji domowej w roku 2018 i później, Kopeć odpowiedział, że będzie takie, jak w roku bieżącym.(PAP)
autor: Paweł Dembowski
pd/ karo/