Problemowi kontroli i cenzury we współczesnym cyfrowym świecie poświęcona jest najnowsza wystawa w Galerii Arsenał w Białymstoku. Ma uświadomić nam, jak dużą wiedzę można czerpać o ludziach korzystających z nowych technologii - mówią kuratorzy wystawy.
Wystawa "Globalna kontrola i cenzura" organizowana jest przez Galerię Arsenał w Białymstoku i Instytut Goethego, we współpracy z ZKM Center for Art and Media Karlsruhe w Niemczech. Ekspozycja swoją pierwszą odsłonę miała w 2015 roku w Karlsruhe, obecnie podróżuje po Europie Środkowo-Wschodniej. W Białymstoku będzie otwarta do marca.
Ideą wystawy - mówią zgodnie kuratorzy wystawy Bernhard Serexhe i Livia Nolasco-Rozsas - jest zwiększenie świadomości społeczeństwa o kontroli i inwigilacji, jakie dotykają nas ze strony prywatnych firm i mediów. Dodają, że jest to problem globalny. Dlatego na wystawie prezentowane są prace ponad 30 artystów z różnych krajów świata, którzy poprzez m.in. rysunek, fotografię, video, instalacje, plakaty odnoszą się do tego tematu.
"Ta wystawa jest o kontroli, o nadzorze, a szczególnie o kontroli, która następuje po pewnych gwałtownych zmianach przyczyniając się do rozwoju technologii, który to rozwój z kolei wpływa na to, że kontrola tego typu jest możliwa" - powiedziała Nolasco-Rozsas.
Natomiast Serexhe wskazał, że kontrola i cenzura "otaczają nas z każdej strony". "I nie tylko mówimy o kontroli państwowej, ale również o byciu kontrolowanym przez płatne media. Jeśli ktoś z nas używa takiego urządzenia jak smartfon, to znaczy, że już dzisiaj od godziny 6 rano jest na usługach dużych koncernów, dużych korporacji, nie otrzymując za to żadnego wynagrodzenia" - powiedział. Dodał, że w zamian użytkownicy udostępniają tysiące danych o sobie, często nie będąc tego świadomymi. Według jego danych, w ten sposób na potrzeby koncernów pracuje dziś 4,5 mld ludzi na całym świecie. Dlatego - jak podkreślił - trzeba o tym głośno mówić.
Jedna z prac to instalacja szwajcarskiego artysty Marca Lee "Me". Lee zestawił ze sobą dwie internetowe platformy: Google Earth oraz Instagram i chciał pokazać, jak wiele informacji człowiek przekazuje zamieszczając zdjęcie na Instagramie. Każdorazowo, gdy ktoś oznaczy swoje zdjęcie "#me", Google Earth, za pomocą udostępnionych danych i pokazuje dokładnie miejsce, z którego zdjęcie zostało wysłane. "To jest zupełnie legalne, artysta pokazując to, nie wyjawia żadnych sekretów, pokazuje bardzo legalną procedurę, która umożliwiona jest dzięki tzw. otwartym zdjęciom i możliwości ich geolokalizacji. Myślę, że dla większości ludzi to duże zaskoczenie, że taka rzecz jest możliwa" - mówi o pracy Nolasco-Rozsas.
Są też prace dotyczące monitoringu, wśród nich instalacja: "Widzieć i być widzianym". To zbiorowa praca grupy "Kit-Kastel" kierowanej przez prof. Jorna Mullera-Quade'a. Każdy widz może się wcielić w rolę podglądającego, to co rejestrują kamery, może być też obiektem obserwacji. "Kamery monitoringu są dziś wszędzie (...). Poruszanie się w przestrzeni tak, by nie zarejestrowała nas żadna kamera, jest praktycznie niemożliwy" - piszą w katalogu wystawy kuratorzy.
Prezentowane jest też wideo z performansu niemieckiego artysty Frederica Kraukego "Waterboarding". Praca odnosi się - jak pisze w katalogu wystawy Serexhe - "waterboarding" to formy tortury wykorzystywanego przez CIA, a polegającej na tym, iż unieruchomionemu więźniowi leżącemu głową w dół przykłada się do twarzy materiał polany wodą, "co sprawia, że ofiara odnosi wrażenie, jakby tonęła". W performansie Krauke wciela się zarówno w rolę więźnia, jak też osoby torturującej.
Wystawę "Globalna kontrola i cenzura" można zobaczyć w Galerii Arsenał do 1 marca. (PAP)
autor: Sylwia Wieczeryńska
swi/ mok/