Losy piętnaściorga ocalałych z Holokaustu żydowskich dzieci, urodzonych w latach 1939-1942, można poznać na wystawie "Moi żydowscy rodzice, moi polscy rodzice" w Instytucie Polskim w Wiedniu. Ekspozycja potrwa do 6 kwietnia.
"+Jestem tu dzisiaj dzięki miłości moich dwóch matek, żydowskiej i polskiej, dzięki dobroci, która nie znała strachu w czasach, kiedy zło triumfowało, a bestialstwo było bezkarne+ - mówi jedna z bohaterek naszej dzisiejszej wystawy. Wydanie dziecka w obce ręce było wtedy naprawdę heroiczne. Świadczyło o bezgranicznej miłości rodzicielskiej" – powiedział dyrektor Instytutu Polskiego w Wiedniu Rafał Sobczak, cytowany w informacji prasowej przesłanej PAP.
Przypomniał również, że ta "niezwykle ważna" wystawa była dotychczas prezentowana m.in. w Barcelonie i Berlinie, w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie, w Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej, a także w kilkunastu innych miastach Polski.
We wtorkowym wernisażu wystawy udział wzięli m.in. ocalała z Holokaustu, pomysłodawczyni i zarazem jedna z bohaterek wystawy oraz przewodnicząca Stowarzyszenia Dzieci Holokaustu w Polsce Joanna Sobolewska-Pyz, a także autorzy wystawy: Anna Kołacińska-Gałązka oraz Jacek Gałązka.
"Prezentowana wystawa może wydawać się dziwna. Jej tytuł to +Moi żydowscy rodzice, moi polscy rodzice+, ale ze zdjęć na wystawie nie patrzą na nas rodzice, tylko dzieci. Ta wystawa może wydawać się dziwna, ponieważ te dzieci, które na nas patrzą, nie wyglądają jak dzieci, tylko jak starzy ludzie. Chodziło nam o to, żebyście mogli spojrzeć im w oczy, żeby to nie była wystawa o faktach historycznych z zamierzchłej przeszłości, tylko wystawa o ludziach, żywych ludziach, z którymi możecie się utożsamiać. Wystawa może wydawać się dziwna, ponieważ dotyczy zagłady, a jest to tak naprawdę wystawa o życiu. Policzyliśmy, że ta piętnastka (ocalałych) ma dzisiaj aż 106 potomków – dzieci, wnuków i prawnuków. Tyle osób żyje tylko dlatego, że zostali oni ocaleni" – mówił podczas wernisażu Jacek Gałązka.
Anna Kołacińska-Gałązka zwróciła uwagę, że tematem wystawy jest miłość, przywiązanie i zwykła ludzka przyzwoitość. "Piętnaścioro żydowskich dzieci ocalało, ponieważ ich rodzice podjęli jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu – oddali swoje dzieci w obce ręce. W czasach, gdy ukrywanie Żydów w Polsce groziło śmiercią, znaleźli się ludzie, którzy zechcieli te dzieci przyjąć. Były to bezdzietne małżeństwa, samotne kobiety, ludzie zamożni i ludzie biedni, ludzie wykształceni i ludzie prości" - zaznaczyła współautorka wystawy.
Jak wskazano w informacji Instytu Polskiego w Wiedniu, odwiedzający ekspozycję dowiedzą się, że Polacy, którzy podczas okupacji postanawiali zaopiekować się dzieckiem, często później stawali się jego rodzicami. Na ogół fakt adopcji trzymali w tajemnicy, niektórzy wyjawili prawdę przed śmiercią, inni zabrali ją do grobu. Bohaterowie wystawy, wychowani w obcych domach, które uważali za własne, musieli - zdaniem autorów ekspozycji - zmierzyć się ze swoją historią i stworzyć tożsamość łączącą utraconą i zyskaną rodzinę. Ekspozycja przypomina, że w czasie Holokaustu udało się w Polsce uratować około 5 tysięcy z blisko miliona żydowskich dzieci, a wiele z nich znalazło schronienie w domach polskich rodzin.
Joanna Sobolewska-Pyz przyznała, że pomysł na wystawę zrodził się podczas oglądania zdjęć rodzinnych. "Pomyślałam wtedy, że trzeba światu pokazać moich rodziców, nie bohaterskich ludzi, ale przede wszystkim dobrych ludzi. (...) Tak bardzo chciałam i chcę uważać swoich polskich rodziców za moich prawdziwych rodziców" – mówiła Sobolewska-Pyz.(PAP)
autor: Marek Sławiński
masl/ itm/