Współpraca z dyrygentem Lawrencem Fosterem to niezwykłe doświadczenie. To człowiek o wielkiej osobowości artystycznej - powiedział PAP pianista Łukasz Krupiński, który wystąpi w poniedziałek w Filharmonii Narodowej na Wielkanocnym Festiwalu Ludwiga van Beethovena.
PAP: Co oznacza dla ciebie udział w Wielkanocnym Festiwalu Ludwiga van Beethovena?
Łukasz Krupiński: To mój pierwszy występ w Warszawie podczas festiwalu. W zeszłym roku wystąpiłem z recitalem w Krakowie na otwarciu wystawy manuskryptów muzycznych w Bibliotece Jagiellońskiej i w Sukiennicach. Tegoroczny koncert w Filharmonii Narodowej jest dla mnie dużym wyróżnieniem. Wykonam Fantazję polską Ignacego Jana Paderewskiego. Towarzyszyć mi będzie Santander Orchestra pod batutą wybitnego dyrygenta Lawrence'a Fostera.
Zagramy również 27 marca w Poznaniu i 28 marca w Łodzi. W tym roku Stowarzyszenie Ludwiga van Beethovena obchodzi 10–lecie istnienia impresariatu, dlatego jest to wyjątkowy rok. Jestem bardzo wdzięczny pani Elżbiecie Pendereckiej, bez której nie wydarzyłoby się nic na polu kulturalnym w Polsce o tak wielkim znaczeniu.
PAP: Rozpocząłeś już próby do koncertu, jak oceniasz współpracę z orkiestrą i dyrygentem?
Ł.K.: Współpraca z Maestro Fosterem to niezwykłe doświadczenie. To człowiek o wielkiej osobowości artystycznej. Dokładnie wie, czego chce w swoich interpretacjach. To, że Foster potrafi grać na fortepianie jest bardzo przydatne we współpracy między nami. Występowanie pod jego batutą z towarzyszeniem Santander Orchestra to czysta przyjemność. Myślę, że jest to jedna z lepszych orkiestr w Polsce, bardzo zgrana pomimo różnorodnego programu.
PAP: W lutym reprezentowałeś Polskę wielu wydarzeniach organizowanych za granicą, jednym z nich był występ w czasie zimowych igrzysk w Korei. Czy recital, który tam zagrałeś różnił się od koncertów, które wykonujesz w filharmoniach?
Ł.K.: Na koncercie było dużo osób ze świata sportu, polityki, ludzie niezwiązani ze sztuką, mimo to muzyka ich zjednoczyła. Miałem przyjemność poznać lekkoatletkę Irenę Szewińską. Atmosfera była bardzo dobra, czułem kontakt z publicznością. Takie koncerty są fantastyczne, ponieważ można na nich przedstawić muzykę klasyczną ludziom, którzy na co dzień nie są z nią związani. Jest duża różnica między koncertem w Filharmonii, gdzie gra się z orkiestrą a solowym recitalem. Granie z orkiestrą jest z jednej strony trudniejsze, a z drugiej bardzo inspirujące. Kiedy gra się z dobrą orkiestrą nasze interpretacje łączę się ze sobą.
PAP: Występowałeś również w Carnegie Hall, jak wspominasz swój występ tam?
Ł.K.: Swój debiut w Carnegie Hall w Isaac Stern Auditorium miałem pod koniec lutego. To legendarna sala, w której występowali najwybitniejsi pianiści zeszłego wieku. Granie tam było niezapomnianym uczuciem. Nie spodziewałem się aż takiej frekwencji, cała widownia była pełna, co zmotywowało mnie, aby zagrać jak najlepiej. Ten występ wymagał ode mnie wielkiej koncentracji, aby zaprezentować się jak najlepiej i przekazać jak najgłębsze treści publiczności, która się tam zgromadziła. To był wyjątkowy i przełomowy moment w moim życiu.
PAP: Jak to wpłynęło na ciebie jako człowieka i artystę?
Ł.K.: Wszystko się zmieniło. Moja osoba, moje wnętrze. Inaczej podchodzę do występów. Po występie w Carnegie Hall inne koncerty wydają się łatwiejsze. Występ w Carnegie Hall to wielki prestiż tym bardziej, że był to recital z okazji rocznicy ostatniego występu Ignacego Paderewskiego w tej sali koncertowej. Jako młody polski pianista staram się osiągnąć poziom wielkich mistrzów, jakimi są dla mnie Paderewski i Chopin. To oczywiście duże wyzwanie, ale uważam, że trzeba robić wszystko, żeby dążyć do tak wielkiego formatu osobowości artystycznej.
PAP: Co pozwala ci utrzymać dobrą formę przy tak intensywnym trybie życia?
Ł.K.: Od dziesięciu lat medytuję. Staram się żyć uważnie na co dzień, być obecnym tu i teraz. Zawsze interesowałem się buddyzmem i filozofią wschodu. Uważam, że medytacja jest potrzebna każdemu, szczególnie w obecnych czasach, kiedy wszystko dzieje się tak szybko. Daje ona dużo pewności siebie, wolności. Medytując człowiek nabiera dystansu do siebie i do otoczenia. Poza tym trzeba mieć bardzo dobrze zaplanowany rozkład dnia. Konieczne jest ograniczenie innych aktywności. W czasie trasy koncertowej grafik jest bardzo napięty. Przeważnie mam tylko czas, żeby trochę poćwiczyć, coś zjeść, odpocząć. Wieczorem gram koncert i następnego dnia rano lecę do następnego miejsca. Nie mam czasu na spotkania towarzyskie ani inne aktywności. Wymaga to dużej dyscypliny.
PAP: A kiedy nie podróżujesz?
Ł.K.: Uczę się nowego repertuaru, żeby dobrze się przygotować do koncertów. Trzeba planować swój grafik na kolejne miesiące czy nawet lata. Na przykład już teraz intensywnie przygotowuję się do koncertów, które mam w lipcu. Żeby dobrze zagrać utwór najpierw trzeba się go bardzo dobrze nauczyć, poznać jego strukturę i harmonię, później zagłębić się w niego emocjonalnie i duchowo. Następnie należy go na trochę odłożyć i dopiero po tym jest gotowy do zaprezentowania na scenie. Proces ten zajmuje kilka miesięcy, dlatego należy zaplanować pracę.
PAP: Do jakich projektów przygotowujesz się teraz?
Ł.K.: W październiku będę grał koncert z Buffalo Philharmonic Orchestra. W listopadzie zagram najważniejszy dla mnie koncert w tym roku z Chicago Philharmonic Orchestra. Przygotowuję się również do trasy koncertowej z National Youth Orchestra of the United States of America. Planuję koncerty w Belgradzie i Bukareszcie, na których wykonam utwory polskich kompozytorów Fryderyka Chopina i Ignacego Paderewskiego.(PAP)
Rozmawiała: Olga Łozińska
oloz/ agz/