Blisko 250 osób przyszło w niedzielę pod pomnik króla Władysława Jagiełły w nowojorskim Central Parku, by wziąć udział w tradycyjnym śniadaniu wielkanocnym, które zorganizowano już po raz 19-ty. Towarzyszyła mu m.in. prezentacja kapeluszy, toczenie jajek i ożywione rodaków rozmowy.
Spotkanie polonijne, zwane umownie śniadaniem – chociaż zaczyna się po południu i trwa aż do wieczora – przyciąga nie tylko mieszkających w metropolii nowojorskiej Polaków, ale także ich amerykańskich znajomych oraz zaciekawionych wydarzeniem spacerowiczów. Stało się częścią świątecznych tradycji metropolii nowojorskiej.
Jak nakazuje tradycja nowojorskie śniadanie wielkanocne rozpoczęła modlitwa i święcenie pokarmów. Każdy przyniósł ze sobą wiktuały. Dla przybyłych stanowiło to dobrą okazję, by spróbować potraw, które dowodzą, że polską kuchnię cechuje bogactwo i różnorodność regionalna.
"Jest to bardzo polskie śniadanie. Myślę, że nawet w naszych domach takich nie ma. Na początku wszyscy trzymamy się za ręce i modlimy razem z zaproszonym księdzem. Po pobłogosławieniu posiłków, rozstawionych na murku na białych obrusach, dzielimy się jajeczkiem, składamy życzenia i dopiero wtedy przystępujemy do konsumpcji" – powiedział PAP polonijny dziennikarz Janusz Szlechta, jeden z pomysłodawców wydarzenia.
Pokrzepieni na duchu i ciele uczestnicy śniadania przystąpili następnie do konkursów. Dzieci miały mnóstwo zabawy tocząc jajka z niewielkiego wzgórza w pobliżu pomnika. Nagrodą dla zwycięzców były słodycze i pisanki.
Ponieważ niektórzy uczestnicy spotkań biorą wcześniej udział w Wielkanocnej Paradzie i Festiwalu Kapeluszy na 5. Alei, częścią polonijnego zgromadzenia w Central Parku stał się też konkurs na najciekawsze nakrycie głowy. Patronuje mu pomysłodawczyni idei śniadań, artystka i projektantka kapeluszy Uta Szczerba.
Na śniadanie, które jest sposobnością do odnowienia znajomości, przywołania wspomnień i towarzyskich rozmów, przychodzą i stali bywalcy i zupełnie nowi ludzie. Tych ostatnich pojawiło się bardzo wielu zwłaszcza w tym roku.
Szlechta przypomina, że na pierwszym śniadaniu było tylko 16 osób. W rekordowym - pojawiło się ponad 400. W Central Parku na polonijnym posiłku bywali m.in. znani artyści jak Urszula Dudziak, Michał Urbaniak i Adam Makowicz. Docierali tam Polacy nie tylko z pobliskich stanów, lecz np. z odległej Florydy. Na ogół pogoda sprzyja, ale Polonusów nie byłby w stanie odstraszyć nawet padający śnieg.
"Przychodzą do nas nie tylko Polacy, ale też Amerykanie, Ukraińcy, Rosjanie i Latynosi. Są też goście bardziej egzotyczni, jak np. Chińczycy czy Koreańczycy. Przez całe lata gościliśmy grającego na kobzie Szkota, który dołączał do nas w ludowym stroju szkockim. Okazuje się, że miał polskie pochodzenie - mówi Szlechta. Jak szacuje do tej pory w nowojorskich śniadaniach wielkanocnych wzięło udział łącznie ponad 3.5 tysiąca ludzi.
Dziennikarz zaznacza, że śniadanie wielkanocne organizowano początkowo z myślą o mieszkających w Nowym Jorku i okolicach samotnych Polakach. Z biegiem czasu dołączyły do nich inne osoby i ich rodziny. Pod pomnikiem zawiązało się nawet kilka małżeństw. Teraz przyprowadzają ze sobą do parku dzieci.
Organizatorami polonijnych spotkań byli przez wiele lat Szczerba i Szlechta. Wciąż przychodzą do Central Parku na wielkanocne śniadania, ale oddali pałeczkę aranżującej teraz wszystko przedstawicielce młodszego pokolenia Elżbiecie Święszek.
"To bardzo ważne, że pielęgnujemy polską tradycję w tak wyjątkowym, prestiżowym miejscu obok słynnego Metropolitan Museum. Cieszy mnie, że śniadanie jest jedną z mądrych inicjatyw łączących Polonię. Dlatego wspieramy to wydarzenie” – powiedział dyrektor Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej dr Paweł Maciąg.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ mars/