Agnieszka Holland pracuje nad filmem „Gareth Jones”; tytułowy bohater to młody walijski dziennikarz, który w latach 30. pisał o Wielkim Głodzie na Ukrainie. Ta historia wydała mi się bardzo aktualna – mówi reżyserka. Filmowcy pracują właśnie w woj. śląskim.
„Ten temat mnie znalazł. Scenarzystka posłała mi swój tekst i wydał mi się w wielkim stopniu aktualny, bo jest też o dziennikarstwie, obowiązkach dziennikarstwa, o fake newsach, o propagandzie, która manipuluje faktami i o tym, czy ludzie w ogóle chcą słuchać prawdy i jaka jest rola dziennikarza. Czy ma mieć jakieś swoje podejście do rzeczywistości, określone przez jakąś polityczną preferencję albo wiarę w to, że to jest akurat pożyteczne, czy też po prostu ma relacjonować fakty i jaką się cenę płaci za relacjonowanie faktów” – powiedziała Agnieszka Holland podczas piątkowej konferencji prasowej w Katowicach.
Głównym tematem filmu jest – jak mówiła – przemilczany i przekłamywany Wielki Głód na Ukrainie (1932-1933). Według historyków pochłonął on ok. 4 mln istnień ludzkich, w jego apogeum umierało dziennie do 25 tys. ludzi. Pustoszały całe wsie, zdarzały się przypadki kanibalizmu. Zboże, a następnie cała żywność były konfiskowane przez władze. W 1932 r. w ZSRR wprowadzono prawo o ochronie własności państwowej, które pozwalało na rozstrzelanie człowieka nawet za zabranie tylko jednego kłosa z należącego do kołchozu pola. Obowiązywał także dekret o całkowitej blokadzie wsi z powodu rzekomego sabotowania obowiązkowych dostaw zbóż. W ocenie historyków głód wywołano sztucznie, by złamać opór chłopstwa wobec kolektywizacji, a na Ukrainie opór ten był największy.
„Ludzie o tym głodzie długo nie wiedzieli poza Ukrainą, a na Ukrainie nie śmiało się o tym mówić. Ta pamięć zastygła gdzieś w ludziach” – powiedziała Agnieszka Holland. „To mniej więcej taka pamięć, jak dla Żydów Holocaust – coś, co jest straszliwie głęboko wżarte w świadomość narodową jako najbardziej traumatyczne przeżycie, i to z wielu względów. Nie tylko ze względu na to, że to było potworne okrucieństwo i to właściwie nie do wytłumaczenia, ale też z powodu przeżytej bezradności, bezsilności i poniżenia” – dodała.
Ekipa Agnieszki Holland realizuje zdjęcia z grającym główną rolę Jamesem Nortonem m.in. w Katowicach i Dąbrowie Górniczej. Jak przyznała reżyserka, województwo śląskie zaskoczyło ją bogactwem filmowych możliwości i ciekawych wnętrz. „Katowice się zna filmowo z takich kopalnianych nastrojów – Nikiszowiec, familoki. Nie wiedziałam, że tutaj jest tak bogata architektura - i lata 30., i 50., i art deco, i secesja, ale też, szczerze mówiąc, to mój pierwszy dłuższy pobyt w Katowicach od wielu lat. Wszyscy jesteśmy zachwyceni, jak miasto się odmieniło" - powiedziała, puentując żartem: "naprawdę dobra zmiana".
Współproducentką filmu i autorką scenariusza jest Amerykanka Andrea Serdaru-Barbul.
Gareth Jones (1905-35) był niezależnym walijskim dziennikarzem. W 1933 r. opisał swoje spotkanie z Adolfem Hitlerem na pokładzie samolotu nowego kanclerza Niemiec. Wiosną tego samego roku przyjechał do Moskwy, a stamtąd fortelem przedostał się na Ukrainę. W czasie podróży był świadkiem niewyobrażalnych okrucieństw, obserwował wyludnione gospodarstwa i rozmawiał z mieszkańcami – często słyszał od ludzi, że czekają na śmierć.
Po powrocie do Londynu publikował artykuły o Wielkim Głodzie, jednak jego relacje były dyskredytowane i podważane przez zachodnich dziennikarzy, w tym przez Waltera Duranty’ego, który napisał artykuł "Głodu nie ma". W 1935 r. Jones pojechał na teren Mandżurii, tam został uprowadzony przez bandytów i zamordowany.(PAP)
Autorka: Anna Gumułka
lun/ itm/