65 lat temu komuniści zamordowali 167 żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Henryka Flamego „Bartka”. Z ustaleń IPN wynika, że UB dokonało mordu w pierwszej dekadzie września 1946 roku.
Oddział kapitana Flamego był największą grupą zbrojną podziemia antykomunistycznego na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył około 400 uzbrojonych żołnierzy.
Rzecznik żywieckiego magistratu Tomasz Terteka poinformował, że rocznica zostanie upamiętniona podczas uroczystości, które zaplanowano na 19 września. Wówczas w intencji „żołnierzy wyklętych” odprawiona zostanie msza święta w kościele Świętego Krzyża w Żywcu. Pod wzniesionym w 2006 roku monumentem upamiętniającym żołnierzy „Bartka” zostaną złożone kwiaty i oddany hołd zgładzonym.
Oddział "Bartka" stoczył wiele walk z UB i Korpusem Bezpieczeństwa Wojskowego. Najgłośniejszą akcją NSZ było zajęcie 3 maja 1946 roku Wisły w Beskidach. Funkcjonariusze MO i UB byli tak zaskoczeni i przestraszeni, że zabarykadowali się na posterunkach. Oddział "Bartka" przeprowadził w centrum miasta dwugodzinną defiladę.
Według ustaleń naukowców z Instytutu Pamięci Narodowej żołnierzy "Bartka" zamordowano w lasach w okolicach wsi Barut lub w Łambinowicach. Zbrodnia, popełniona w pierwszej dekadzie września 1946, była szczegółowo zaplanowana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Decyzję o niej podjął osobiście wiceminister MBP Roman Romkowski. Plan nosił kryptonim "Lawina".
W lipcu 1946 roku do oddziału przeniknęli agenci bezpieki. Podając się za przedstawicieli sztabu Obszaru Zachodniego NSZ zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na ziemie zachodnie, skąd żołnierze rzekomo mieli trafić do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Ostatni raz oddział widziano w 1946 roku w Szczyrku, a później w okolicy Baraniej Góry. W trzech kolejnych transportach ciężarówkami ze Szczyrku i Wisły zostało wywiezionych w rejon Opolszczyzny 167 uzbrojonych żołnierzy NSZ. Żaden z nich nie wrócił, ani też nie dotarł na Zachód.
Według ustaleń naukowców z Instytutu Pamięci Narodowej żołnierzy "Bartka" zamordowano w lasach w okolicach wsi Barut lub w Łambinowicach. Zbrodnia, popełniona w pierwszej dekadzie września 1946, była szczegółowo zaplanowana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Decyzję o niej podjął osobiście wiceminister MBP Roman Romkowski. Plan nosił kryptonim "Lawina".
Akcją dowodził płk Henryk Wendrowski, był oficer AK, który zdradził i związał się z organami bezpieczeństwa komunistycznej władzy. Część żołnierzy NSZ prawdopodobnie została rozstrzelana przez Sowietów. Ubecy zabezpieczali wówczas teren kaźni. Kolejną grupę żołnierzy „Bartka” umieszczono w zaminowanym baraku, który wysadzono w powietrze.
Dowódca Henryk Flame ujawnił się 11 marca 1947 roku w Cieszynie po ogłoszeniu amnestii. 1 grudnia 1947 został zamordowany przez milicjanta Rudolfa Dadaka w Zabrzegu koło Czechowic-Dziedzic. (PAP)
szf/ hes/