W warszawskim Centrum Edukacyjnym IPN „Przystanek Historia” zakończyła się międzynarodowa konferencja naukowa „II wojna światowa w stosunkach polsko-ukraińskich – stan badań, perspektywy badawcze”.
Podczas dwóch dni (5–6 lipca) konferencji historycy z Ukrainy i Polski starali się przedstawić aktualny stan badań nad dziejami polsko-ukraińskimi oraz ich perspektywy. Konferencja cieszyła się zainteresowaniem nie tylko historyków, ale też osób historią zainteresowanych. Przyciągała m.in. jedna z tematyk – relacje między ludnością polską a ukraińską w latach 40. XX wieku.
– My się już teraz doskonale znamy – przyznawał prof. Grzegorz Motyka, który uczestniczył w panelu dyskusyjnym, podsumowującym wszystkie debaty. – I to nie tylko osobiście, co akurat jest naturalne. Chodzi raczej o wzajemną znajomość metod badawczych, sposobu myślenia o temacie. […] To bardzo duże osiągnięcie ostatnich dwudziestu pięciu lat. W latach dziewięćdziesiątych nie byłaby możliwa tak spokojna i merytoryczna rozmowa np. o Wołyniu, jaką możemy prowadzić dziś – dodał badacz.
– Od 1989 r. zrobiliśmy ogromny krok naprzód, choćby w dostępie do materiałów źródłowych, których udostępnienie otworzyło całe nowe pola badawcze – precyzował z kolei prof. Grzegorz Hryciuk. Dodał, że do ich pełnego poznania droga jest wciąż daleka. Hryciuk podał m.in. przykład ukraińskiej Policji Pomocniczej: – Wiemy oczywiście, że współpracowała ona z Niemcami, ale nie mamy pojęcia, jaki był rzeczywisty stopień jej podległości. Ile własnej inicjatywy, a ile wykonywania rozkazu – tłumaczył.
Podczas pierwszego dnia konferencji stan badań nad relacjami polsko-ukraińskimi w II Rzeczypospolitej przedstawili dr hab. Andrzej Zięba z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Hiroaki Kuromiya z Indiana University oraz prof. Ołeksandr Zajcew z Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu. Zajcew zajął się przedwojennym nacjonalizmem ukraińskim i jego wpływem na postawy w latach wojny, Kuromiya natomiast bolszewizmem i tym, jak jego propaganda mogła wpływać na postrzeganie Polaków.
W dalszych częściach pierwszego dnia debat badacze skupili się na samym konflikcie w latach wojny. Wprowadzeniem do tego zagadnienia był referat prof. Zbigniewa Zaporowskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego pt. „Wołyń w II Rzeczypospolitej” oraz wykład prof. Mykołaja Kuczerepy ze Wschodnioeuropejskiego Uniwersytetu Narodowego w Łucku pt. „Stosunki polsko-ukraińskie na Wołyniu 1921–1939 w historiografii ukraińskiej”. Stosunki narodowościowe na Wołyniu w latach II wojny światowej przedstawili prof. Wołodymyr Baran i prof. Władysław Hrynewycz, obaj z Instytutu Badań Politycznych i Narodowościowych NAN Ukrainy.
Na praktyczne problemu dotyczące badań na Ukrainie zwrócił uwagę prof. Leonid Zaszkilniak z Lwowskiego Instytutu Narodowego:
– W odróżnieniu od polskich kolegów jesteśmy w naszych badaniach bardzo opóźnieni – przyznawał. – Zbyt późno zaczynaliśmy i zbyt skromnymi środkami. Dość powiedzieć, że nie mamy nawet dokładnej listy strat. Dopiero powstaje, więc może za kilka lat. Ale pod względem stanu badań nie jesteśmy równoprawnym partnerem.
W późniejszej części pierwszego dnia konferencji dr hab. Jan Pisuliński z Uniwersytetu Rzeszowskiego, dr Aleksander Gogun i prof. Ihor Iliuszyn zarysowali obraz konfliktu polsko-ukraińskiego w historiografiach zarówno Polski i Ukrainy, jak i państw, które miały na konflikt największy wpływ: Niemiec i Rosji. Iliuszyn podkreślił wagę sprawy stworzenia wspólnej skali wartości, bez której porozumienie nigdy nie będzie możliwe.
– Trzeba sobie odpowiedzieć, czy bytem nadrzędnym jest państwo, czy ludzkie życie. Bez tego, zwolennicy pierwszej wersji będą zawsze uzasadniać zbrodnie wartościami patriotycznymi, inni przeciwnie – uznają, że żaden patriotyzm nie uzasadnia zabijania. Bez wypracowania wspólnego stanowiska w takich sprawach będziemy mówić o tej kwestii różnymi językami – podkreślił prof. Iliuszyn.
Zgodził się z nim prof. Pisuliński: – Jest regułą, że w odniesieniu o do „naszych” używane jest określenie „zabijali”, przeciwnicy z kolei zawsze „mordowali”. To nie jest tylko semantyczna różnica. Raczej rodzaj wytłumaczenia. Zabić można przypadkiem albo w obronie własnej lub bliskich. Mordowanie jest już zazwyczaj planowe i zawsze agresywne. I to działa symetrycznie – piszą tak zarówno Polacy, jak i Ukraińcy.
Tematykę języka służącego do opisu relacji polsko-ukraińskich ujęto w przedostatniej części pierwszego dnia konferencji. Prof. Marek Kornat z Instytutu Historycznego PAN wygłosił referat pt. „Nowe zbrodnie, nowe pojęcia w XX wieku”, zaś prof. Piotr Madejczyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN połączył czystki etniczne z systemami totalitarnymi w referacie pt. „Zbrodnia wołyńska jako element totalitarnej ideologii OUN-UPA”.
W ostatnim panelu pierwszego dnia dominowała tematyka związana z ofiarami konfliktu polsko-ukraińskiego. Ewa Siemaszko przedstawiła listę strat polskich w wyniku „ludobójczych akcji OUN-UPA”, a Tomasz Bereza z rzeszowskiego IPN zaprezentował projekt badawczy IPN pt. „Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich na Kresach Południowo-Wschodnich II Rzeczypospolitej w dokumentach”.
Kolejnych dwóch panelistów, prof. Igor Hałagida z Uniwersytetu Gdańskiego i ks. prof. Józef Marecki z krakowskiego Uniwersytetu Papieskiego, przedstawiło zaś losy duchowieństwa rzymsko- i greckokatolickiego, podczas trwania konfliktu. Na braki badawcze w tej kwestii zwrócił uwagę prof. Jan Pisuliński.
– Tak naprawdę nie powstało żadne opracowanie na temat tego, jaki był np. stosunek Kościoła katolickiego do ówczesnych wydarzeń na Wołyniu – wyjaśniał prof. Pisuliński
Podczas następnego dnia konferencji przyglądano się zaś konfliktowi polsko-ukraińskiemu w mikroskali. Dr Marcin Bukała z rzeszowskiego IPN opisał go na podstawie powiatu brzeżańskiego, Piotr Chmielowiec, również z tamtejszego IPN, mówił z kolei o zabójstwach dokonanych przez bojówki ukraińskie na żołnierzach Wojska Polskiego. Tomasz Bereza opowiadał zaś o morderstwach Polaków przesiedlonych z sowieckiego pasa granicznego.
Na koniec dyskusji dr Leon Popek i dr Damian Markowski z IPN, a także prof. Grzegorz Mazur z Uniwersytetu Jagiellońskiego mówili o pamięci i polityce historycznej. Te wątki dominowały w podsumowaniu konferencji, dokonanym przez ośmiu panelistów.
„Zrobiliśmy bardzo wiele, ale to wciąż kropla w morzu” – tak brzmiał ostateczny wniosek dyskutantów. Prof. Grzegorz Mazur z kolei zauważył, że temat jest wciąż niepopularny:
– Ciągle słyszę opinie w rodzaju „lepiej nie ruszać trupów” – mówił. – I to jest najgorsze z możliwych nastawień do tej kwestii, bo niewyjaśnione sprawy będą narastać z każdym pokoleniem, aż kiedyś eksplodują – przekonywał dalej.
Prof. Grzegorz Motyka zaś przyczynę deficytów w badaniach zdefiniował bardziej prozaicznie:
– Po 1989 r. historycy zajmujący się innymi epokami nagle rzucili się na okres powojenny – tłumaczył. – To w zasadzie zrozumiałe. Dostępne stały się nowe źródła, wreszcie można było mówić o tym, o czym wcześniej nie pozwalano. Efekt jest dość kuriozalny, bo po 1989 r. badania okresu II wojny światowej i międzywojennego są bardzo wyraźnie zaniedbane.
Profesor dodał, że sytuacja powoli się zmienia i badania konfliktu polsko-ukraińskiego wyraźnie posuwają się naprzód.
– Myślę, że w tej chwili mamy już twardy kontur wiedzy, który prawdopodobnie już się nie zmieni, a jeśli, to na pewno nie znacząco. Po prostu najważniejsze fakty są już niepodważalne. Teraz czeka nas praca nad wypełnieniem tego konturu, ale ona cały czas trwa. Wciąż więcej jest pytań, odpowiedzi jednak powoli się pojawiają.
Międzynarodowa konferencja naukowa „II wojna światowa w stosunkach polsko-ukraińskich – stan badań, perspektywy badawcze” została zorganizowana przez Biuro Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej.
Odbyła się pod patronatem marszałka Senatu RP Stanisława Karczewskiego.
wla / skp /