Bohaterów moich tekstów łączy idea wolnej Polski. „Żaden z nich nie chciał być niewolnikiem i płacił za to cenę. Bo prawdziwa wolność kosztuje” – podkreśla Dariusz Jarosiński, autor wydanego przez IPN zbioru reportaży o bohaterach podziemia antykomunistycznego.
Publikacja Dariusza Jarosińskiego jest zbiorem ponad sześćdziesięciu reportaży i esejów o losach żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego oraz o ich walce z komunistyczną dyktaturą. Niektóre opowieści dotyczą postaci powszechnie znanych, zaś bohaterowie innych zostają dopiero przywracani społecznej pamięci. Autor starał się dotrzeć do często zapomnianych Żołnierzy Niezłomnych. Część reportaży dotyczy także mało znanych lub niemal zupełnie nieznanych młodzieżowych grup antykomunistycznych, które działały niedługo po zakończeniu wojny, ale też w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Prace nad reportażami trwały kilkanaście lat. Wcześniej każdy z nich ukazał się na łamach miesięcznika „Niezależna Gazeta Polska – Nowe Państwo”. Autor pracował więc nad pierwszymi reportażami w czasach, gdy żyło jeszcze wielu Żołnierzy Niezłomnych. „Wiele osób, o których pisałem, już nie żyje. Dziękuję Bogu, że mogłem je spotkać na swojej drodze życia. Mogłem godzinami chłonąć ich opowieści – nigdy nie uskarżali się na swój los, dziękowali Bogu za życie – ich najbliżsi mieli mniej szczęścia, zginęli w potyczkach, w więzieniach UB, nie mają swoich grobów” – podkreśla autor. Jednocześnie wiedza i pamięć o ich walce dotyczyła niewielu środowisk. W tekstach Dariusza Jarosińskiego bardzo wyraźnie przebija się wątek stopniowego odkrywania prawdy o Niezłomnych. Zdaniem autora idee, o które walczyli, wciąż nie są w pełni akceptowane, a wielu wciąż dąży do zacierania pamięci o podziemiu antykomunistycznym.
Cechą łączącą wielu bohaterów książki Dariusza Jarosińskiego jest doświadczenie wczesnego zetknięcia się z systemem sowieckim. Rodziny wielu Niezłomnych pochodziły z ziem zajętych w 1939 r. przez wojska sowieckie. Mroźną zimą 1940 i tuż przed atakiem III Rzeszy przeżywali wywózki swoich bliskich. „Wybuch wojny obrócił dawny świat w perzynę. Kiedy zaczęła się sowiecka okupacja Wileńszczyzny, wszyscy mieszkańcy Rekanciszek przygotowali się do wywózki, była to przecież osada wojskowa. […] Ojciec był spokojny przed wywózką, żegnając się z Reną. Powiedział: Wszyscy spotkamy się na dalekiej północy” – wspominała w rozmowie z autorem Irena Baranowska-Tyman ps. „Baśka”, łączniczka w 6 Brygadzie Wileńskiej AK.
Ponowne wkroczenie wojsk sowieckich na wschodnie ziemie II RP mogło oznaczać wyrok śmierci dla większości żołnierzy AK. Opór wobec sowietyzacji Polski przeniósł się w jej nowe, narzucone granice m.in. dzięki żołnierzom brygad wileńskich. Nabrał również swoistej, kresowej „fantazji”. Przykładem mogą być działania 5 Brygady Wileńskiej dowodzonej przez słynnego Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. Jednocześnie, jak zauważają jego podkomendni, ich dowódca dbał o zachowanie etosu wojska II RP oraz jego wartości. „Nie szafował życiem żołnierzy, dbał o nas. Jeżeli alarmowy ostrzegał o zbliżającym się niebezpieczeństwie, to on nie chwytał panicznie za broń. Brał szybko do ręki lornetkę i nasłuchiwał wystrzałów. Nie odrywając oczu od lornetki, wydawał zdecydowane rozkazy. Wysyłając żołnierzy do ataku, zawsze mówił nam, dodając otuchy: Chłopcy z Bogiem!” – opowiadał jego żołnierz Józef Rusak „Bylina”.
W brygadzie majora „Łupaszki” służyła sanitariuszka nazywana „księżną”. Jej losy były wyjątkowe. Lidia Lwow „Lala” urodziła się w rosyjskiej rodzinie książęcej, jej wuj był ostatnim premierem rządu tymczasowego obalonego w listopadzie 1917 r. W 1921 r. części jej rodziny wyemigrowała do Polski. Służyła w oddziale por. Antoniego Burzyńskiego „Kmicic”, a po jego aresztowaniu w brygadzie „Łupaszki”. W czerwcu 1948 r. „Łupaszka” i „Lala” zostali aresztowani. „Kiedy przywieźli nas do sądu, +Łupaszka+ podszedł do mnie i pocałował mnie. Dostał później za to miesiąc karceru. Po wyroku sądowym Zygmunt poprosił naczelnika więzienia o widzenie ze mną. To było nasze ostatnie spotkanie” – wspominała Lidia Lwow. Wolność odzyskała dopiero w listopadzie 1956 r. „Cieszę się, że doczekałam odnalezienia szczątków Łupaszki i innych żołnierzy. […] Byłam zaproszona na Powązki. Pokazali mi trumienkę, w której są szczątki +Łupaszki+. Zostawiłam tam święty obrazek” – powiedziała legendarna towarzyszka życia „Łupaszki”.
Wśród wspomnień Niezłomnych publikowanych przez Dariusza Jarosińskiego przewijają się nie tylko największe postacie podziemia niepodległościowego, ale również ci, którzy w kolejnych dziesięcioleciach byli symbolami moralnego oporu wobec systemu komunistycznego. Regina Jawor „Rena” służyła w jednej z drużyn sanitarnych legendarnej 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty. W 1946 r. została aresztowana i trafiła do niesławnego więzienia UB w Lublinie. „Przyszedł oddziałowy i mówi do dziewczyny: dostałaś paczkę od kochanka, księdza. – Paczka była w istocie od księdza, którego nazwisko Renie nic nie mówiło: Stefana Wyszyńskiego” – opisuje Dariusz Jarosiński.
Wielu rozmówców wspomina nie tylko walkę z pamięcią o drugiej konspiracji w okresie komunistycznym i przemilczanie historii Niezłomnych po 1989 r., ale również swoistą zdradę wielu swoich przyjaciół. Wielu za cenę karier w PRL zdecydowało się na odcięcie od przeszłości lub wręcz znieważanie towarzyszy broni. Z dużą goryczą opowiada o tym Krystyna Straczycka „Krystyna”, łączniczka 3 Wileńskiej Brygady AK. W dzieciństwie poznała przyszłego pisarza Tadeusza Konwickiego, który „trafił jak niemal wszyscy chłopcy z Kolonii Wileńskiej do AK”. Został żołnierzem 8 Brygady Wileńskiej AK por. Witolda Turonka „Tura”. Po 1945 r. w przeciwieństwie do większości swoich kolegów włączył się w budowę systemu stalinowskiego w Polsce i został jednym z wielu twórców socrealizmu w literaturze. W 1948 r., a więc, gdy wielu Niezłomnych czekało na wykonanie wyroku śmierci lub wciąż walczyło z komunistami, opublikował powieść „Rojsty”, w której „szydził z niedawnych kolegów z wileńskiej partyzantki”. Była łączniczka „Krystyna” w rozmowach z Dariuszem Jarosińskim nie kryła swojego oburzenia wobec zachowań pisarza. „Chciałam tylko jednego – dać Tadeuszowi w mordę. On nigdy, ale to nigdy nie chciał się z nami, wileńskimi partyzantami spotykać, nie przyjeżdżał na nasze zjazdy. Kiedyś nie wytrzymałam, akurat byłam w Warszawie, zdobyłam jego numer telefonu. Spotkaliśmy się w kawiarni, przykro mi, ale on nie miał nic do powiedzenia” – wspominała „Krystyna”.
Znakomitym uzupełnieniem reportaży są fotografie oraz kopie dokumentów. Wiele z nich, tak jak zdjęcie jednego z Niezłomnych, któremu podczas ostatniej bitwy komuniści przestrzelili ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej, stało się podstawą budowania pamięci o bohaterach drugiej konspiracji. Innym, równie ważnym celem działaczy antykomunistycznych było tworzenie miejsc pamięci. Jednym z walczących o upamiętnienie zasług żołnierzy podziemia jest pochodzący z Podlasia Tadeusz Waśniewski. Latem 1953 r. w reakcji na zniszczenie przez komunistów dotychczasowego tradycyjnego harcerstwa założył wraz z kolegami organizację „Wolny Orzeł Polski”. Jednym z ich pierwszych działań było włamanie do lokalnego komitetu PZPR w Goniądzu. Kradzież dokumentów rzucało nowe światło na działania miejscowych komunistów.
Waśniewski i jego koledzy kolportowali ulotki, w których informowali okolicznych mieszkańców o ich nadużyciach. Zostali aresztowani po ponad roku działalności. W latach osiemdziesiątych powrócił do działalności antykomunistycznej. Jednak na Podlasiu jest najbardziej znany z prowadzenia prac ekshumacyjnych w Lesie Izabelińskim, który był miejscem egzekucji prowadzonych przez NKWD. W 2011 r. „nielegalnie odkomunizował” białostocki pomnik od lat osiemdziesiątych upamiętniający „utrwalaczy” władzy ludowej. Na kolumnach zawiesił napis „Bóg, Honor, Ojczyzna”. „Pomnik ten przez 24 godziny na dobę przypomina przechodniom o fundamentalnej dewizie Polaków” – mówi dziś Tadeusz Waśniewski.
Jednym z najważniejszych, a dla wielu najbardziej „kontrowersyjnym”, spośród bohaterów podziemia antykomunistycznego jest Romuald Rajs „Bury”. Autor poświęcił mu nie tylko artykuł, w którym przedstawia swój punkt widzenia na działania „Burego” i ich rzeczywisty kontekst, ale również obszerną rozmowę z synem legendarnego dowódcy 3 Brygady Wileńskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Noszący takie same imię jak jego ojciec, wspomina wieloletnią walkę o upamiętnienie „Burego” i jego żołnierzy oraz rozważa motywacje, które nimi kierowały. „Czasami się zastanawiam, przecież ci żołnierze walczyli w strasznych, okropnych warunkach. Dzisiaj nawet trudno to sobie nam wyobrazić. […] Jak oni musieli tę Polskę kochać – ich determinacji nie da się inaczej wytłumaczyć, jak tylko miłością do Polski” – podkreśla syn kapitana „Burego”.
Zbiór reportaży Dariusza Jarosińskiego „Ta nasza wolność. Reportaże historyczne” ukazał się nakładem Instytutu Pamięci Narodowej.
Michał Szukała (PAP)
szuk/ skp/