Honorowy prezes Światowego Związku Żołnierzy AK płk Stanisław Oleksiak spoczął w czwartek na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Wcześniej, podczas mszy w Katedrze Polowej Wojska Polskiego, odczytano list szefa MON, w którym napisał, że żegnamy dziś „bohatera naszej wolności”.
Decyzją ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka Stanisław Oleksiak - w czasie wojny partyzant 77. pułku piechoty AK, później wieloletni więzień polityczny w PRL, kawaler orderu wojennego Virtuti Militari - został pośmiertnie mianowany na stopień pułkownika.
Jak napisał minister obrony narodowej w liście skierowanym do uczestników uroczystości pogrzebowych, "z szacunkiem chylimy głowy przed bohaterem naszej wolności, człowiekiem bez reszty oddanym ojczyźnie".
"Dziękujemy za osobiste męstwo i ofiarność wykazane w walce z niemieckimi i sowieckimi okupantami, uhonorowane w sposób najwyższy z możliwych - orderem wojennym Virtuti Militari (...) Dziękujemy za głoszenie prawdy o polskiej drodze do wolności i strzeżenie polskiej pamięci. (...) Dziękujemy za wszystko, coś dzielny żołnierzu uczynił dla ojczyzny" - napisał szef MON.
Błaszczak podkreślił, że życie płk. Oleksiaka to "twarda księga patriotyzmu i dziejów Polski, nauka dla następnych pokoleń i wspaniały wzorzec dla tych, dla których ojczyzna jest warta każdego trudu i poświęcenia".
Jak zaznaczył, zmarłego żegnamy w sierpniu, "miesiącu tak ważnym w historii i duchowości narodu polskiego, w roku pięknego jubileuszu 100-lecia polskiej niepodległości".
Szef Urzędu ds Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk mówił, że "pułkownik Oleksiak urodzony w II RP, w wolnej Polsce, wychowany był przez dom rodzinny, przez harcerstwo, przez szkołę, w duchu wartości, które były tak ważne dla tamtego pokolenia - tego, które cieszyło się z odzyskanej po 123 latach niepodległości. W domu rodzinnym przesiąkł tym, co w tamtej Polsce nazywało się imponderabiliami - rzeczami najważniejszymi, jak honor, cnota, męstwo, siły wewnętrzne człowieka, ale nade wszystko oddanie sprawie i etos służby (...) bezinteresownej, w której nie zadaje się pytań, tylko oddaje się wszystko, co najcenniejsze, na rzecz wspólnoty, którą nazywamy narodem".
Kasprzyk zauważył, że w momencie, gdy Polska znów utraciła suwerenność, Oleksiak wiedział, że "trzeba podjąć walkę tak jak jego ojcowie i dziadowie o przywrócenie tej suwerenności, nie zadając pytań: po co, dlaczego i za ile?".
Wnuk Oleksiaka, Maciej Zakrzewski mówił, że dziadek budził szacunek, "który nie wynikał z zajmowanego stanowiska. On był w jakiś magiczny sposób przypisany do jego osoby. Nawet nie wynikał z jego życiorysu" - mówił wnuk.
Zakrzewski mówił, że pułkownik był człowiekiem stanowczym. "Wymagał od nas wszystkich: systematyczności, odpowiedzialności, wytrwałości, sumienności, pracowitości, szacunku dla starszych, niesienia pomocy potrzebującym. Nie zawsze nam się to podobało, ale wiedzieliśmy, że miał prawo wymagać, bo wymagał przede wszystkim od siebie". Jak podkreślił wnuk zmarłego, podziwiał w jaki sposób, pomimo swojej stanowczości, dziadek potrafił okazywać miłość i wdzięczność swojej żonie. I jak się o nią troszczył, także w tych ostatnich dniach.
Po mszy odprawionej w Katedrze Polowej Wojska Polskiego płk Oleksiak spoczął na Cmentarzu Powązkowskim.
Przemawiał tam m.in. prof. Wiesław Jan Wysocki, który zaznaczył, że "w czas upamiętniania 74. rocznicy finałowego zrywu operacji +Burza+ Powstania Warszawskiego odszedł żołnierz tejże +Burzy+, odszedł żołnierz Polskiego Państwa Podziemnego, wierny wartościom i ideałom najwyższym oraz tradycjom niepodległościowy".
Wnuczka Julia Kujawińska mówiła: "Dziękujemy Ci dziadku, że nauczyłeś nas, czym jest patriotyzm i jak go wyrażać, że nauczyłeś nas miłości do Boga i do siebie nawzajem. Dziękujemy Ci za rodzinę, którą stworzyłeś, i o którą bardzo dbałeś, bo była dla Ciebie jedną z najważniejszych wartości w życiu.
Stanisław Oleksiak w czasie II wojny światowej był partyzantem 77. pułku piechoty AK. Brał udział w akcji "Burza" w okręgach nowogródzkim i wileńskim, której kulminacyjnym momentem, była operacja "Ostra Brama", mająca na celu wyzwolenie Wilna.
Po rozbiciu jednostek AK przez Armię Czerwoną uniknął aresztowania. Po powrocie na rodzinne Podlasie został dowódcą oddziału mającego na celu walkę z UB i NKWD. 4 października 1944 r. został poważnie ranny w potyczce z UB we wsi Perlejewo, a następnie zadenuncjowany i aresztowany przez UB. Przeszedł śledztwo w gmachu przy ul. 1 Maja w Siedlcach, a następnie tzw. proces kiblowy – kilkunastominutowe posiedzenie sądu odbywało się w jednej z cel aresztu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, prycze i krzesła zajmowali sędziowie i obrońcy, oskarżonego sadzano na znajdującym się w celi wiadrze - przed Wojskowym Sądem Rejonowym. Więzienie opuścił w czerwcu 1945 r.
Wyjechał do Warszawy, gdzie służył w jednostce osłonowej komórki wywiadu "Pralnia II" pracującej dla Dowództwa Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Został ponownie aresztowany, a Wojskowy Sąd Rejonowy skazał go na 10 lat pozbawienia wolności. Warunkowo wyszedł na wolność w grudniu 1954 r.
Do Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej wstąpił na początku działalności Związku z chwilą uformowania Koła Sokołów Podlaski "Sęp-Proso", wchodzącego w skład Okręgu Warszawa-Wschód "Białowieża". W 1996 r. został wybrany na wiceprezesa zarządu głównego organizacji, a w 2010 r. decyzją IX Zjazdu Delegatów ŚZŻAK został wybrany na prezesa Zarządu Głównego ŚZŻAK. W marcu 2013 r. po rezygnacji z pełnienia tej funkcji nadano mu tytuł prezesa honorowego stowarzyszenia. Płk.
Stanisław Oleksiak był kawalerem Orderu Wojennego Virtuti Militari i Krzyża Walecznych. W 2009 r. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przyznała mu Złoty Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Zmarł w ubiegły czwartek w wieku 93 lat.(PAP)
Autorzy: Olga Łozińska, Marek Sławiński
oloz/ masl/ itm/