PE podejdzie w przyszłym tygodniu drugi raz do projektu dyrektywy o prawie autorskim. Po tym jak na początku lipca europosłowie odrzucili stanowisko komisji prawnej, teraz - według źródeł - propozycja ma uzyskać większość. Deputowani złożyli ponad 250 poprawek.
Nowa dyrektywa ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Przepisy wzbudzają sporo kontrowersji. Przeciwnicy tych regulacji ostrzegają przed "cenzurą w internecie" i końcem wolności w sieci, natomiast ich zwolennicy wskazują, że zmiana prawa jest konieczna, by chronić twórców i dostosować przepisy do rzeczywistości.
Najważniejsze poprawki złożone do propozycji stanowiska europarlamentu w tej sprawie dotyczą wyłączenia start-upów oraz małych i mikrofirm spod nowych regulacji. Niektórzy europosłowie obawiali się, że objęcie wszystkich przepisami nowej dyrektywy zaszkodzi konkurencyjności UE. "To może być decydujące; przepisy powinny przejść" - powiedziało PAP źródło zbliżone do prac w tej sprawie w europarlamencie.
Zastrzeżenia budzi art. 13 projektu dyrektywy, który wprowadza obowiązek filtrowania treści (pod kątem praw autorskich) oraz art. 11 dotyczący tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.
Eurodeputowani są w tej sprawie podzieleni nie tylko wewnątrz grup politycznych, ale też w poprzek narodowych reprezentacji. W głosowaniu 5 lipca za odrzuceniem stanowiska przygotowanego przez komisję prawną opowiedziało się 318 deputowanych, przeciwko było 278, a 31 wstrzymało się od głosu.
Projekt przepisów przewiduje m.in., że platformy takie jak Google, YouTube czy Facebook, będą musiały systematycznie skanować udostępniane przez swoich użytkowników treści, takie jak wideo czy muzyka, pod kątem przestrzegania praw autorskich. Mniejsze firmy obawiały się kosztów jakie będą się z tym wiązały.
Obecnie serwisy internetowe nie mają obowiązku automatycznego kontrolowania treści zamieszczanych przez użytkowników, muszą natomiast bezzwłocznie usunąć lub zablokować materiał, jeśli podejrzewają, że jest on nielegalnego pochodzenia. KE zaproponowała zaostrzenie tych regulacji, by odgórnie zobligować administratorów serwisów do monitorowania aktywności klientów. Ma to chronić artystów, których utwory są powielane bez ich zgody, np. na YouTube.
Projekt nowego prawa wskazuje też m.in. jakie elementy artykułu dziennikarskiego mogą być publikowane przez agregatory treści bez konieczności wnoszenia opłat licencyjnych. Regulacje wymagają, by platformy (takie jak Facebook) płaciły posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały.
Wyłączenie z tych regulacji małych firm i mikrofirm, a także start-upów, co proponuje autor sprawozdania, ma zapewnić odpowiednie poparcie w PE. "Nasze stanowisko było i jest jasne. Dziennikarze, twórcy, wydawcy powinni być uczciwie wynagradzani za swoja pracę. Platformy internetowe, które oparły swój model biznesowy na ich pracy muszą płacić uczciwą część zysków" - mówiła w piątek w PE Lada Jurica z biura prasowego Europejskiej Partii Ludowej. Jak zaznaczyła, większość europosłów w tej frakcji jest za poparciem przepisów.
Nie wszędzie jednak sytuacja jest tak klarowna. "Sprawa jest skomplikowana. Jest duży podział w grupie i nawet wewnątrz narodowych delegacji. Jest wiele poprawek i nie mogę powiedzieć jakie jest stanowisko EKR" - mówił Jan Krelina, rzecznik konserwatystów w PE, do których należą europosłowie PiS.
Zaznaczył przy tym, że z zadowoleniem przyjmuje poprawki dotyczące innowacyjnych firm i start-upów. "To bardzo dobra wiadomość" - ocenił podczas briefingu dla dziennikarzy. Dodał, że EKR opowiada się za tym, żeby twórcy byli odpowiednio wynagradzani. Europosłowie konserwatystów będą rozmawiać o swoim stanowisku we wtorek wieczorem, dzień przed głosowaniem. Delegacja PiS była w lipcu przeciw stanowisku komisji prawnej.
Dyskusje w tej sprawie mają również mieć deputowani drugiej, największej po EPL frakcji, Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D). "Wciąż analizujemy poprawki, będziemy dyskutować o tym w poniedziałek i wtorek, a później decydować jak grupa ma głosować" - powiedział Tim Allan z biura prasowego S&D.
Przeciwko regulacji są eurodeputowani Zielonych. "Musimy być pewni, żeby nie było jakichś odgórnych filtrów na treści, czy podatków od linków" - oświadczył Alex Johnson z biura prasowego Zielonych.
Wokół regulacji odbywał się i trwa silny lobbing wielu grup interesów. Przeciwko zapisom dyrektywy są m.in. platformy internetowe; Wikipedia w Polsce została w ramach protestu wyłączona na 24 godziny. Przepisy popierają za to wielcy wydawcy prasowi argumentując, że tworzenie wysokiej jakości dziennikarstwa, czy walka z fake newsami wymaga odpowiednich nakładów. Głosowanie odbędzie się w środę w Strasburgu.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)
stk/ mobr/ ap/