Uroczystości sprowadzenia do Polski szczątków wiceadmirała Józefa Unruga - jednego z twórców polskiej Marynarki Wojennej i dowódcy obrony wybrzeża w 1939 r. - oraz jego żony Zofii rozpoczęły się w poniedziałek w Montresor w środkowej Francji.
W ceremonii wzięli udział członkowie rodziny, przedstawiciele wojska, Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Instytutu Pamięci Narodowej, szef Urzędu ds. Kombatantów, ambasador RP we Francji, a także reprezentanci francuskiego parlamentu i ministerstwa obrony, weterani.
„Jego ojciec mówił do niego tylko po polsku, z dziadkiem też mówił tylko po polsku. Józef był Polakiem i czuł się Polakiem. W 1918 r., wychowany w miłości do Polski, jej języka, kultury i historii, porzucił błyskotliwą karierę dowódcy w Kaiserliche Marine, aby służyć rodzącej się ojczyźnie” – powiedział Christophe Unrug, wnuk wiceadmirała i mer Montresor.
„Wierzę, że w niespokojnych czasach podpisałby się pod zdaniem generała de Gaulle’a: patriotyzm to kochać swój kraj, nacjonalizm to nienawidzić cudzego” – podkreślił.
Przypomniał, że Unrug „przekształcił Półwysep Helski w ostatni bastion kraju, który heroicznie bronił się przed piekłem rozpętanym przez Niemów na lądzie, morzu i w powietrzu, w czasie, gdy Sowieci najechali na wschodnią Polskę, a Warszawa skapitulowała”.
„Historia będzie również pamiętać o jego wzorowej postawie w niewoli, jego prawość była źródłem inspiracji dla wszystkich jeńców. Zapamiętajmy odpowiedź daną niemieckiemu generałowi, który próbował go przekonać, by wstąpił do Kriegsmarine w stopniu admirała: 1 września zapomniałem języka niemieckiego” – mówił Christophe Unrug.
Wspominał, że Józef Unrug nie opowiadał o wojnie. „Gdy zmarł, miałem 14 lat. Dla nas to był dziadzio i to nam wystarczyło. Dopiero na jego pogrzebie dotarło do mnie, kim był. (…) Zrozumiałem, że los Józefa Unruga nie należy wyłącznie do nas - należy do polskiej Marynarki Wojennej, do historii Polski i do jej przyszłości”.
Jak mówił, misją jedynego syna Józefa Unruga, Horacego, było spełnienie woli ojca: „powrócić do Polski wolnej, w której każdy z jego oficerów, torturowanych i mordowanych przez sądy komunistyczne, zostałby odszukany, w pełni zrehabilitowany, pochowany z honorami i przywrócony pamięci narodowej”.
Mer Montresor mówił, że niemal 79 lat upłynęło, „aby ten człowiek mógł wrócić do swej ojczyzny, której służył bez kompromisów. Teraz adm. Józef Unrug może spokojnie spoczywać nad Bałtykiem, wśród swoich ludzi, na cmentarzu Marynarki Wojennej na Oksywiu. Nadszedł czas, aby ten marynarz wrócił do ojczystego portu, aby spocząć wraz z żoną wśród towarzyszy broni”.
Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób represjonowanych Jan Józef Kasprzyk podkreślił, że Unrug „Polskę wybrał za swoją ojczyznę i pozostał w swym wyborze konsekwentny”. Zaznaczył, że został spełniony postawiony przez wiceadmirała warunek, „by przywrócić go kolegom, oficerom Marynarki Wojennej, niesprawiedliwie osądzonym i zamordowanym przez komunistów”. „Teraz wiceadmirał Józef Unrug może powrócić do ojczystego domu” – dodał Kasprzyk. „Dziękujemy Francji za przyjęcie naszego bohatera, ale zgodnie z jego wolą jego doczesne szczątki zabierzemy do Rzeczypospolitej”.
„Józef Unrug nie należał do ludzi, którzy dbają o swój prywatny interes. Nie dbał o prywatny interes, wszystko co czynił, czynił w imię wspólnoty i honoru. Nie liczył nigdy na zysk ani na poklask” - powiedział Kasprzyk. Było to nawiązanie do odrzuconej propozycji objęcia wysokich stanowisk w wojsku Trzeciej Rzeszy. Jak przypomniał, admirał „wybrał niewolę, a po wojnie odrzucał pokusę łatwego życia”. „Nie przyjął brytyjskiej emerytury wojskowej na znak solidarności z polskimi weteranami, którym takiej szansy nie dano” – mówił.
Ambasador RP we Francji Tomasz Młynarski powiedział, że „losy admirała Unruga są nierozerwalnie związane z odbudową Państwa Polskiego i rozwojem polskiej floty tuż po odzyskaniu wolności w 1918 r.”. „Jego wielkie pragnienie utrzymania suwerenności kraju przełożyło się na wielkie zaangażowanie w rozwój polskiej Marynarki Wojennej, do czego przyczynił się najpierw jako kapitan, a potem dowódca Floty w Gdyni” – przypomniał.
„Idea wolnego Państwa Polskiego przyświecała mu również, gdy w latach 30. przygotowywał wybrzeże polskie do spodziewanej agresji niemieckiej, a także gdy po wybuchu II wojny światowej jako dowódca obrony Wybrzeża z wyjątkowym oddaniem bronił niepodległej Polski, kapitulując jako ostatni. Tę niepodległą Polskę Unrug nosił w sercu do końca swoich dni, pomimo że ze względu na ustrój narzucony po wojnie nie było mu już dane powrócić do ukochanego kraju” – mówił ambasador.
Sekretarz stanu w ministerstwie obrony Francji Genevieve Darrieussecq podkreśliła, że w Montresor niemal każda rodzina ma wśród przodków Polaka. Także ona podkreślała opór, który długo stawiali dowodzeni przez Unruga marynarze, i postawę admirała będącą inspiracją dla innych. „Admirale, pana kraj czeka na pana. Ziemia, która pana przyjęła, pana żegna” – powiedziała.
Trumny z ciałami Józefa Unruga i jego żony Zofii zostały przewiezione z cmentarza w Montresor do kościoła pw. św. Jana Chrzciciela. Stamtąd zostaną przewiezione do Brestu, skąd na pokładzie fregaty ORP Kościuszko wyruszą do Polski. 1 października odbędą się uroczystości w Helu, dzień później w Gdyni.
Józef Unrug urodził się w 1884 r. w Brandenburgu niedaleko Berlina jako Joseph von Unruh, syn pruskiego oficera. Jego ojciec po odejściu z wojska zainteresował się polskimi przodkami, zaczął uczyć synów polskiego. Idąc w ślady ojca, Józef wstąpił do wojska i w 1907 roku został oficerem Cesarskiej Marynarki Wojennej. W I wojnie światowej dowodził okrętami podwodnymi, był dowódcą flotylli okrętów szkolnych. Został odznaczony Krzyżem Żelaznym. Po wojnie odszedł z wojska.
W 1919 r. wstąpił do Wojska Polskiego w stopniu kapitana marynarki, nominację na stopień kontradmirała otrzymał w 1933 r. W 1939 r. dowodził obroną wybrzeża, które poddało się jako jedno z ostatnich miejsc. Był jeńcem kilku oflagów. Po uwolnieniu w 1945 r. uczestniczył w rozwiązywaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, żył na emigracji w Wielkiej Brytanii i Francji.
Żona admirała Zofia, urodzona w 1895 r. w Berlinie, podzielała jego pasję do Polski. Od 1958 r. obydwoje przebywali w domu spokojnej starości dla byłych kombatantów i polskich uchodźców politycznych w Lailly-en-Val koło Orleanu we Francji. Admirał zmarł w 1973 r., jego żona w 1980 r. Oboje zostali pochowani na cmentarzu w Montresor.
Ich prochy spoczną w Kwaterze Pamięci na gdyńskim Cmentarzu Marynarki Wojennej. Starania o sprowadzenie ich do Polski podjęło w 2016 r. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Z Montresor Jakub Borowski (PAP)
brw/ bjn/ mc/ ozk/