Zamykając rocznik 2018 Magazynu Historycznego „Mówią wieki” nie sposób uciec od refleksji nad dziejami popularyzacji historii w ostatnich 60 latach dziejów Polski. 60 lat temu bowiem z inicjatywy prof. Marii Boguckiej powstał nasz magazyn – pisze redaktor naczelny miesięcznika prof. Michał Kopczyński.
Prof. Kopczyński przypomina, że powstanie „Mówią wieki” było jednym z efektów poststalinowskiej odwilży roku 1956. Dzięki przełomowi jakim była względna liberalizacja systemu komunistycznego możliwe było popularyzowanie historii w duchu odległym od dogmatyki marksistowskiej. „Dyskusje toczone podczas krakowskiego VII Powszechnego Zjazdu Historyków w 1957 roku pokazały, że środowisko badaczy przeszłości pragnie przywrócenia historii funkcji nauki, a nie narzędzia propagandy. Przeglądając kolejne roczniki czasopisma widać, że zadanie to zostało spełnione mimo różnych zakrętów w dziejach Polski w ostatnich 60 latach” – stwierdza prof. Michał Kopczyński. Czasopismo przetrwało również załamanie rynku wydawniczego i dystrybucyjnego w 1989 r. oraz trudne dla wydawców lata dziewięćdziesiąte. „Dziś jesteśmy najstarszym polskim czasopismem popularyzującym historię od starożytności po czasy najnowsze. Wypada więc życzyć Czytelnikom, by wytrwali z nami następne 60 lat” – dodaje autor.
Do 60. rocznicy powstania „Mówią wieki” nawiązuje przywrócona dawna winieta magazynu oraz utrzymana w stylu retro okładka. Zdobi ją karykatura cesarza Niemiec Wilhelma II. O stosunkach pomiędzy władcą Niemiec i Polakami pisze dr. hab. Piotr Szlanta z Instytutu Historycznego UW. Jego artykuł jest fragmentem opublikowanej w tym miesiącu monografii „Polakożerca kontra wrogowie Rzeszy. Cesarz Wilhelm II i Polacy 1888-1918”. Autor omawia nie tylko stosunek Polaków z zaboru pruskiego do „krwawego pajaca”, ale również poglądy mieszkańców Królestwa Polskiego. U progu I wojny światowej swoją pogardę wobec władcy Niemiec wyrażali w wyjątkowo pomysłowy sposób. Naśmiewano się nie tylko butnych zachowań Wilhelma i jego strojów, ale również z licznych skandali obyczajowych wśród niemieckich elit wojskowych. Postać Wilhelma II pojawiała się w licznych spektaklach wystawianych na scenach warszawskich teatrów „jako okrutna, przewrotna, szydercza, cyniczna, niewdzięczna, chciwa, dwulicowa, pogardzająca Polakami i zarazem wykorzystująca ich”. Często tolerowane przez carską cenzurę dowcipy wywoływały wściekłość w Berlinie. „Jego Wysokość jest dla prasy polskiej, szczególnie dla czasopism ilustrowanych, ulubionym przedmiotem nieprzyzwoitych dowcipów” – podkreślał w liście do Berlina konsul Rzeszy w Warszawie.
Na stosunki polsko-niemieckie w XX wieku wpływały nie tylko kwestie bieżącej polityki, ale również echa odległych wydarzeń historycznych. Za jedno z najbardziej symbolicznych można uznać rzeź Gdańska w 1308 r. Jej 710. rocznica przypadała w zeszłym miesiącu. Efektem krzyżackiego ataku była utrata na ponad półtora wieku Pomorza Gdańskiego. Zwykle jednak zapomina się jak skomplikowana układanka wydarzeń politycznych i sporów międzynarodowych doprowadziła do tej tragedii. Jak zauważa Maciej Badowicz z Uniwersytetu Gdańskiego, do dziś nieznana jest skala wydarzeń z listopada 1308 r. Średniowieczne źródła wspominają o 10 tysiącach ofiar rzezi. Ta ogromna liczba wielokrotnie przekracza liczbę mieszańców miasta, ale jest według autora dowodem, „iż w Gdańsku zginęło tak dużo ludzi, że współcześni nie byli w stanie tego pojąć”. Prawdopodobnie było to około tysiąca osób w liczącym dwa-trzy tysiące mieszkańców mieście.
Zainteresowanych historią średniowiecza przyciągnie również artykuł Karoliny Morawskiej z Instytutu Historycznego UW. Autorka analizuje trzynastowieczną „Legendę św. Jadwigi”. Ten jeden z najważniejszych zabytków polskiej literatury wieków średnich jest nie tylko dziełem o charakterze religijnym, ale również wyjątkowym opisem ówczesnej obyczajowości i życia rodzinnego. Wiele z nich zaprzecza dość powszechnemu przekonaniu o braku silnych więzi emocjonalnych między rodzicami i dziećmi. Z innych fragmentów wyłania się stosunek ludzi średniowiecza do ciężkich chorób na które zapadali ich bliscy. „Postawy, jakie bohaterowie Legendy przyjmują w obliczu choroby bliskich, są bardzo różnorodne: od czułej i pełnej poświęcenia opieki do przypadków porzucenia, a nawet próby zabójstwa chorego” – stwierdza autorka.
Wagę literatury pięknej dla badania przeszłości podkreśla również artykuł rosyjskiego publicysty i historyka Borysa Sokołowa. Autor analizuje fragmenty słynnego „Mistrza i Małgorzaty”, które są aluzjami do politycznych rozgrywek na szczytach władz ZSRS u progu wielkiej czystki końca lat trzydziestych. Według planów Bułhakowa wśród gości balu u Wolanda miał być sam Nikołaj Jeżow, jeden z kluczowych aktorów czystki roku 1938. Jako swoistą ironią losu można traktować ponury koniec Jeżowa zestawiony z najsłynniejszym fragmentem powieści, w którym Woland stwierdza, że „rękopisy nie płoną”. Podobnie było ze zdjęciami Jeżowa. Po jego śmierci wycinano go ze wszystkich zdjęć ze Stalinem. Mimo wszystko, do naszych czasów przetrwały również prawdziwe zdjęcia obu komunistycznych zbrodniarzy.
Historię znacznie bardziej pozytywnej postaci, która wpłynęła na losy milionów ludzi, przypomina dr Janusz Ostrowski z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Hilary Koprowski był autorem jednego z najważniejszych przełomów w historii medycyny XX wieku. W 1950 r., po kilkuletniej pracy w American Cyanamid Company wynalazł pierwszą skuteczną szczepionkę przeciwko polio. W ciągu kilku kolejnych lat udało się niemal wyeliminować tę przerażającą chorobę. „W Polsce w 1959 roku liczba zachorowań spadła do 1112 (111 zgonów), w roku 1963 zachorowań było już tylko siedem, w tym dwa śmiertelne” – podkreśla dr Janusz Ostrowski. 11 listopada 2018 r. prezydent Andrzej Duda odznaczył zmarłego w 2013 r. Koprowskiego Orderem Orła Białego.
Osiągnięcia nauk medycznych oraz antropologii w ostatnich dziesięcioleciach wpływały na otwieranie nowych perspektyw badawczych w historiografii. Prof. Michał Kopczyński i Szymon Antosik z UW przedstawiają wyniki badań nad wysokością ciała ochotników do Armii Polskiej we Francji, którzy w latach 1917-1918 zgłaszali się do centrów werbunkowych w USA. „Historykowi obserwacja przeciętnego wzrostu ciała pozwala więc śledzić przemiany standardu życia populacji i jego zróżnicowanie w różnych grupach społecznych” – podkreślają autorzy. Szersze spojrzenie na wskaźniki biologicznego standardu życia prof. Kopczyński przedstawia w „Historii gospodarczej ciała. Studiach z dziejów biologicznego standardu życia na ziemiach polskich”, której omówienie ukazało się w portalu Dzieje.pl.
W najnowszym numerze również historia dwóch miast położonych na styku wielu kultur. W serii „Miasta kresowe” dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu prof. Jan K. Ostrowski pisze o zachowanych do dziś śladach wielkości Kamieńca Podolskiego oraz stratach, które przyniosły w tym mieście dziesięciolecia panowania sowieckiego. „Kamieniec do dziś jest wielkim zespołem zabytkowym, choć nietrudno się zorientować, jak wiele swych pomników miasto utraciło w wyniku burzliwych dziejów i barbarzyńskiej furii niszczenia, która, mimo że słabsza niż gdzie indziej, tu także wyrządziła wielkie szkody” – podkreśla historyk sztuki. Drugim opisywanym na łamach magazynu miastem położonym na styku wielu kultur jest Belgrad. O dawnej i najnowszej historii oraz współczesności stolicy Serbii pisze Artur Bojarski. Dzieje architektury oraz urbanistyki tego miasta są odbiciem bardzo skomplikowanej historii Serbii oraz dawnej Jugosławii – przedwojennej i komunistycznej.
Pasjonatów historii międzywojnia i wojskowości zainteresują artykuły z cyklu poświęconego polskiej technice wojskowej, którego partnerem jest Polska Grupa Zbrojeniowa. W tym miesiącu Michał Mackiewicz z Muzeum Wojska Polskiego pisze o bardzo nowoczesnej armacie przeciwlotniczej 75 mm produkowanej w drugiej połowie lat trzydziestych w zakładach w Starachowicach.
Podobnie jak w poprzednich numerach „Mówią wieki”, redakcja we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim przygotowała dodatek „Z dziejów gospodarczych Polski”. Tym razem miesięcznik opisuje dzieje budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego, którego częścią była wspomniana wyżej fabryka w Starachowicach.
Michał Szukała (PAP)