Medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata oraz Honorowym Obywatelstwem Państwa Izrael odznaczono we wtorek sześcioro mieszkańców Lubelszczyzny, którzy w czasie II wojny światowej z narażeniem swego życia, ukrywali i ratowali Żydów.
Odznaczenia wręczyła, podczas uroczystości w Ośrodku Brama Grodzka - Teatr NN w Lublinie, wiceambasador Izraela w Polsce Tal Ben-Ari Yaalon. W swoim przemówieniu podkreśliła, że historie ocalenia Żydów przez Polaków to „promienie nadziei i światła”, przechodzące przez okrutną historię wojny.
Medal i dyplom Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata przyznano nieżyjącemu już Antoniemu Teklakowi (1915-1975) z Turobina, który w latach 1942-1944 ukrywał Genię Kopf (potem Zimmerman).
Rodzina Kopfów w Turobinie miała sklep spożywczy. Teklak był ich sąsiadem, wdowcem, nie miał dzieci. Po śmierci Lejba Kopfa – ojca rodziny - Teklak pomagał wdowie i dzieciom, dostarczając żywność, a oni pomagali mu w gospodarstwie. W 1940 r. rodzina Kopfów - matka z sześciorgiem dzieci - została deportowana z Turobina do tzw. obozu przejściowego w Izbicy. Kiedy w 1942 r. Żydzi byli wywożeni stamtąd do obozu zagłady w Bełżcu, 18-letniej wtedy Gieni Kopf udało się uciec. Dotarła do domu Teklaka. Ten przygotował jej kryjówkę w stodole. W gospodarstwie Teklaka przebywała do lipca 1944. W 1951 r. wyemigrowała do Izraela, gdzie założyła rodzinę. Zmarła w 2011 r.
Odznaczenie dla śp. Antoniego Teklaka odebrała jego rodzina - Anna i Krzysztof Tutka oraz ich córka Katarzyna.
Katarzyna Tutka powiedziała dziennikarzom, że sam Antoni Teklak nie mówił o tych wydarzeniach. Jak zaznaczyła, „ktoś, gdzieś, kiedyś, coś tam słyszał”, ale rodzina Antoniego dowiedziała się wszystkiego dopiero niedawno, kiedy skontaktowali się z nimi potomkowie Gieni Kopf.
„Mówiono o nim, że był odludkiem, nikt do niego nie przychodził i wszyscy się go bali. Mówili, że ma diabła, bo jak wychodził w pole, to po powrocie do domu miał już gotowy obiad. My się domyślamy, że to on sam wymyślił tego diabła w domu, aby strzec Gieni i całej rodziny, żeby nikt nie przychodził i nie odkrył Gieni” – powiedziała Katarzyna Tutka.
Wnuk ocalonej Geni Kopf - Amit Hirsch - w swoim przemówieniu podkreślił, że decyzja Teklaka o uratowaniu żydowskiej nastolatki nie była jednorazowa, „każdego dnia musiał podejmować ją niejako na nowo, za każdym razem ryzykując własnym życiem” i „postawił na człowieczeństwo w tym najczarniejszym okresie historii”.
„Gieni udało się wrócić do pełni sił i założyć rodzinę. Dzięki szlachetnemu uczynkowi Antoniego Teklaka na świecie żyje do dziś 13 osób z jej rodziny. My zawdzięczamy nasze istnienie Antkowi Teklakowi. (…) Ratując życie mojej babci, Antek uratował cały jej świat, ale ponad wszystko ocalił od zguby także cały nasz ludzki świat. Bez szlachetnego aktu życzliwości, na jaki zdobył się ten jeden człowiek, my wszyscy utracilibyśmy człowieczeństwo na tej ziemi” - powiedział Amit Hirsch.
Tytuł „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” przyznaje od 1963 r. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie bohaterom, którzy w czasie Holokaustu z narażeniem życia i bezinteresownie nieśli pomoc prześladowanym Żydom. Na medalu jest wyryta sentencja z Talmudu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat”. Do 1 stycznia 2018 r. na całym świecie medalami uhonorowano 26 973 osoby, w tym 6 863 Polaków.
Podczas wtorkowej uroczystości wręczono też dyplomy Honorowego Obywatelstwa Państwa Izrael. Przyznano je Mariannie Krasnodębskiej (z domu Jarosz), jej bratu Maksymilianowi Jaroszowi oraz nieżyjącym już - ich rodzicom Ignacemu i Annie oraz bratu Aleksandrowi.
Dyplomy odebrała Marianna Krasnodębska. „To dla nas wielki zaszczyt, a dla naszych rodzin - cenna pamiątka” – powiedziała.
Marianna Krasnodębska z domu Jarosz mieszkała w Piaskach pod Lublinem. Jej ojciec był urzędnikiem, budowlańcem. Jaroszowie mieli kamienicę pod wynajem i duże gospodarstwo rolne. Rodzina ta przez cały okres okupacji pomagała Żydom w getcie w Piaskach, dostarczali żywność, pomagali też im ukrywać się. Ich dom i zabudowania gospodarcze często służyły Żydom jako schronienie, m.in. podczas łapanek. Rodzina Jaroszów została w 2001 r. uhonorowana tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata za uratowanie życia łącznie 13 osobom z żydowskich rodzin Honigów, Hubermanów, Lewinów.
W rodzinie Jaroszów było ośmioro dzieci. Wszyscy od pierwszych dni okupacji działali w konspiracji. Niemcy zamordowali czterech braci Marianny i dziadka za pomoc partyzantom. Ona sama także działała w Armii Krajowej, miała pseudonim „Wiochna”.
W swoim wystąpieniu wspominała m.in. okres wojny, kiedy „na każdym kroku” groziła śmierć przede wszystkim ludziom żydowskiego pochodzenia, „którzy zostali skazani na całkowitą zagładę”. „Ból serce ściska na wspomnienia tej okrutnej, bestialskiej zbrodni. Niemcy - mordercy zabrali im prawo do życia, odarli z majątku, godności, człowieczeństwa” – mówiła Marianna Krasnodębska. „Nie ma zwycięzców w żadnej wojnie, ponieważ za każdą śmiercią kryje się ból, który nigdy nie odchodzi” – dodała.
Krasnodębska powiedziała, że spotyka się z młodzieżą w szkołach i rozmawia z nią o wydarzeniach wojennych i „bolesnej zbrodni Holocaustu”. Podkreśliła, że z optymizmem patrzy na to, jak współczesna młodzież izraelska i polska interesuje się tą historią. „Pamięć o tym się zachowuje, więc nigdy nie zginie” – zaznaczyła.
Wiceamabasador Izraela dziękowała Mariannie Krasnodębskiej za to, że „przywraca wiarę w człowieczeństwo”. „Gdybyśmy głęboko w siebie zajrzeli, to w każdym z nas znajdzie się taki potencjał, aby w sytuacji trudnej podać komuś rękę i uratować kogoś, kto niekoniecznie musi być naszym przyjacielem, ale po prostu potrzebuje pomocy” – dodała Ben-Ari Yaalon.(PAP)
Autorka: Renata Chrzanowska
ren/aszw/