W niedzielę mija 50 lat od wywalczenia przez koszykarzy Legii Warszawa Pucharu Polski, zarazem ostatniego wielkiego sukcesu tego klubu. 3 maja 1970 roku drużyna trenera Stefana Majera, z Włodzimierzem Tramsem jako liderem, jedyny raz sięgnęła po to trofeum.
Do tego momentu "Zieloni Kanonierzy" siedmiokrotnie zdobyli tytuły mistrza Polski (1956-57, 1960-61, 1963, 1966, 1969), cztery razy zajęli w lidze drugie miejsce (1953, 1955, 1958, 1968) i dwukrotnie stanęli na trzecim stopniu podium (1952, 1962).
W finale Pucharu Polski grali także w 1952, 1957, 1959, 1972 i 1981 roku, ale jedyne takie trofeum – i ostatnie na arenie krajowej - wywalczyli właśnie w 1970 roku w Katowicach.
Tamte rozgrywki rozpoczęły się dwa tygodnie po zakończeniu sezonu ekstraklasy, w którym Legia, mistrz z roku 1969, zajęła dopiero siódme miejsce. Dlatego pucharowy sukces przebudowywanej drużyny uznano za sporą niespodziankę.
Legioniści w drodze po trofeum wygrali wszystkie dziewięć spotkań. Najpierw na turnieju w Warszawie (3-5 kwietnia) zwyciężyli Stal Ostrów 80:66, Wartę Poznań 105:96 i Skrę Warszawa 84:75. Następnie w półfinałowym turnieju w Szczecinie (17-19 kwietnia) pokonali miejscową Pogoń 87:77, AZS Toruń 99:80 i Polonię Warszawa 102:90.
W katowickich finałach (1-3 maja) w nowej hali Baildonu, oddanej do użytku kilka miesięcy wcześniej, wygrali z ówczesnym wicemistrzem kraju Wybrzeżem Gdańsk 77:64, 90:80 z Górnikiem Wałbrzych, który właśnie awansował na najwyższy szczebel ligowy, a w decydującym meczu - z piątym zespołem ekstraklasy Lechem Poznań 83:81.
"W drodze na półfinałowy turniej do Szczecina, gdzie najtrudniejszy był dla nas mecz z Polonią, dzieliliśmy nawet przedziały w pociągu z rywalami i kolegami z Konwiktorskiej. Szczęśliwie to spotkanie wygraliśmy i awansowaliśmy do Katowic. Tam w przebudowywanym i osłabionym składzie uzyskaliśmy wynik, którego się nie spodziewaliśmy. Nikt nie myślał, że bez dwóch doświadczonych kolegów, leczących kontuzje Jacka Dolczewskiego i Stanisława Olejniczaka, możemy to wygrać. W decydującym spotkaniu z Lechem - dwoma punktami" - przyznał Michał Romanowski, wówczas 21-letni wychowanek Legii wchodzący do zespołu.
Trener Majer w komentarzu po finałowym turnieju ocenił, że najlepszymi zawodnikami w przekroju wszystkich dziewięciu spotkań byli Trams i Henryk Filipiak. Zdobyli oni w nich w sumie, odpowiednio, 205 i 150 punktów.
"Jako jedyny z kadrowiczów zostałem wówczas zwolniony z uczestnictwa w posezonowych zgrupowaniach reprezentacji, żeby zagrać z Legią w Pucharze Polski. Pod nieobecność doświadczonych graczy, ktoś musiał pokierować na boisku młodzieżą. Po ciężkich bojach udało się sięgnąć po tytuł, a w decydującym meczu z silnym Lechem potrafiliśmy wykorzystać dobrą dyspozycję Henia Filipiaka, z którym graliśmy z tyłu" - wspominał Trams.
Puchar Polski dla Legii zdobyli: Włodzimierz Trams (26 lat, 187 cm wzrostu, 205 zdobytych punktów), Henryk Filipiak (24, 188, 150), Tomasz Tybinkowski (22, 197, 141), Ryszard Żurek (25, 194, 107), Mirosław Kuczyński (23, 201, 94), Bogusław Piltz (25, 196, 86), Andrzej Pstrokoński (34, 185, 12), Tomasz Storożyński (19, 195, 11), Michał Romanowski (21, 178, 2), Zbigniew Andrzejewski (20, 184, 2).
"Dla drużyny, którą tworzyło aż siedmiu wychowanków klubu, poza Filipiakiem, Żurkiem i Kuczyńskim, to był duży sukces. Niespodziewany, ale w pełni zasłużony. Zaskoczony był także kierownik drużyny Karol Lubelski, który musiał pokryć koszty uroczystej kolacji, jaką zorganizowaliśmy w małej sali restauracyjnej hotelu Katowice" – dodał Romanowski.
Dziś, w okresie ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa, świętowanie jubileuszu 50-lecia zdobycia PP będzie ograniczone. Z ówczesnych triumfatorów nie żyją już Filipiak, Żurek, Tybinkowski i Kuczyński, Piltz mieszka w Kanadzie, Storożyński w Łodzi.
"Planujemy w niedzielę uczcić rocznicę sukcesu z młodszymi kolegami z tamtego składu. Umówiliśmy się, że przyjdą po mnie i pójdziemy do Lasku Bielańskiego. Ja, ze względu na kurację, którą przechodzę, tylko z herbatą. Oni wypiją po piwku" – przekazał Trams.
Sukcesem w Katowicach Legia wywalczyła prawo gry w europejskich rozgrywkach o Puchar Zdobywców Pucharów w następnym sezonie. Okazał się on podzwonnym dla koszykarskiej chwały "Zielonych Kanonierów".
12 lutego 1971 roku drużynę wracającą z Neapolu z rewanżowego meczu ćwierćfinałowego PZP z Fidesem Partenope służby celne na Dworcu Gdańskim tak dokładnie skontrolowały, że za niedozwolony wówczas przemyt kosztowności, dewiz sąd wojskowy na kary więzienia skazał Tramsa, Piltza i Tybinkowskiego. Posadę stracił trener Majer, a zawieszony został sekretarz sekcji Lubelski.
Zdziesiątkowana Legia zajęła w tamtym sezonie ósme, najniższe miejsce w lidze. W następnym pierwszy raz spadła z ekstraklasy. Skończyły się medalowe lata.(PAP)
cegl/ pp/