Tłumaczenie i transliteracja XVIII-wiecznych rękopisów opisujących kilkuletnią podróż gdańszczanina Nathaneala Jacoba Gerlacha po Europie to cel projektu Biblioteki Politechniki Gdańskiej i Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku. Instytucje poszukują ekspertów, którzy mogliby im pomóc w tym zadaniu.
Biblioteka Politechniki Gdańskiej posiada w swoich zbiorach dzienniki podróży Nathaneala Jacoba Gerlacha po Europie spisanych ręką Christiana Gabriela Fischera, który mu w tej podróży towarzyszył. Podróż odbyła się w latach 1727-1730.
"8 tomów tego dziennika, który dziś niemal zupełnie uległ zapomnieniu, zachowało się w zbiorach Biblioteki Politechniki Gdańskiej; natomiast pewna ich część być może w kolekcjach prywatnych lub bibliotekach. Każdy tom liczy około 300 stron. Spisane są piórem, po niemiecku, pismem neogotyckim, które jest dla nieprawnego oka trudne do rozszyfrowania. Tekstom towarzyszą przepiękne barwne ilustracje ukazujące florę, faunę i architekturę" - opowiada PAP Kamila Kokot z Biblioteki Politechniki Gdańskiej.
Kokot zwróciła się o pomoc do Kariny Rojek z Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku. Priorytetem tej instytucji jest upowszechnianie treści cyfrowych w domenie publicznej i wiedzy na temat Gdańska.
"Przede wszystkim chcemy zrobić transliterację i tłumaczenie rękopisów – na początek I tomu. To niezbędne, żeby móc dalej nad nim pracować. Mamy już kilka pomysłów na wydarzenia dodatkowe w postaci warsztatów z kaligrafii, pisania dzienników czy rysowania z natury" - wylicza Rojek. Zadanie ułatwia fakt, że rękopisy Gerlacha w latach 2011-2016 zostały zdigitalizowane i udostępnione w Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej (https://pbc.gda.pl/).
Obecnie Kokot i Rojek poszukują partnerów do projektu - specjalistów od wczesnej literatury niemieckiej i historyków, którzy pomogliby w przetransliterowaniu i przełożeniu dzienników na język polski.
"Mogliby to robić także wolontariusze zaangażowani w projekt pod okiem naukowców. Wykonanie tej pracy w pojedynkę byłoby zadaniem niewykonalnym, bo tylko jeden tom liczy kilkaset stron" - zwraca uwagę Rojek. Dodaje, że celem przedsięwzięcia jest też spopularyzowanie tych tekstów, a nie szybkie przetłumaczenie w zaciszu uniwersyteckiego gabinetu.
Dlaczego dzienniki Gerlacha są takie interesujące i warte przełożenia? Kokot podkreśla, że są unikatowe. "Wiemy, że było ich w sumie dwanaście, ale w naszych zbiorach pozostało tylko 8. Pozostałe zaginęły w czasie II wojny światowej lub znajdują się w prywatnych kolekcjach" - opowiada.
Szczegółowa treść dzienników jest nieznana; do tej pory wykonano jedynie ich krótki opis bibliograficzny. Na początek Kokot i Rojek chcą skupić się na pracy nad pierwszym tomem. Dotyczy on początku wyprawy obu śmiałków: z Gdańska przez Kaszuby, Pomorze, Brandenburgię, Saksonię, Hesję aż do Renu i granic Niderlandów. Zawarto tam obserwacje dotyczące fauny, flory, ale też matematyki, maszyn, ekonomii i literatury.
Kokot mówi, że Gerlach jest dość tajemniczą postacią. "Zapewne był bogatym gdańskim kupcem, bo tylko osoba wysoko postawiona mogła sobie pozwolić na kilkuletnia podróż po Europie" - zaznacza. Był przybranym synem jednego ze współzałożycieli Gdańskiego Towarzystwa Przyrodniczego, Jacoba Theodora Kleina. Była to elitarna grupa zajmująca się nauką. Jednym z jej celów było popularyzowanie wiedzy i gromadzenie wielkich księgozbiorów. Fischer, który wybrał się w podróż z Gerlachem, był natomiast jego starszym mentorem.
Więcej informacji o projekcie: http://pracownia.medialabgdansk.pl/prawie-jak-indiana-jones/
(PAP)
Autor: Szymon Zdziebłowski
szz/ agt/