Uroczystości w 30. rocznicę wielkiego pożaru, który strawił ponad 9 tys. ha lasów i kosztował życie dwóch strażaków, odbyły się w piątek w Rudach (Śląskie). Z katastrofy wyciągnięto wnioski: powstał system dozoru chroniący lasy, udało się też szybko przywrócić na pożarzysku las – mówił wiceminister klimatu Edward Siarka.
Jak ocenił wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. leśnictwa i łowiectwa, rocznica pożaru jest okazją do podsumowania wyciągniętych z niego wniosków. Uznał, że obecność na uroczystości licznych leśników i strażaków potwierdza, że "w jedności jest wielka siła".
"Wtedy, kiedy tutaj płonął las, ludzie naprawdę płakali z tego nieszczęścia, które spotkało region, natomiast strażacy musieli włączyć się w ciężką akcję, jakiej być może nigdy wcześniej nie prowadzili. Od tego czasu dużo wszyscy nauczyliśmy się: że potrafimy połączyć dwie formacje – zawodową i ochotniczą, co dzisiaj jest przykładem dla Europy, jak skutecznie można prowadzić akcje ratownicze" – wskazał Siarka.
Siarka podał, że rocznie w Polsce dochodzi do ok. 3 tys. pożarów w lasach. "Są to na szczęście pożary o niewielkich rozmiarach dlatego, że Państwowa Straż Pożarna i leśnicy zbudowali specjalny system dozoru, który pozwala chronić nasze lasy, abyśmy nie byli świadkami takich wydarzeń, jak chociażby ostatnio we Francji i w Czechach. To doświadczenie jest naszym wyjątkowym dorobkiem" – wybił.
"Jednocześnie, dzięki pracy leśników udało się ten teren szybko przywrócić przyrodzie, odbudować jego wartości przyrodnicze. Dzięki pracom rekultywacyjnym, doświadczeniu leśników, ich umiejętności w prowadzeniu lasu, na tym terenie każdy, kto spaceruje, może zobaczyć piękny las. Nawet trudno uwierzyć, że kiedyś był tam pożar; są niewielkie fragmenty, które o tym świadczą" – zobrazował Siarka.
Piątkowe uroczystości rozpoczęły się w miejscu pamięci - pożarzysku oddaniem hołdu poległym w akcji ratowniczej strażakom: młodszemu kapitanowi Andrzejowi Kaczynie z jednostki w Raciborzu i druhowi Andrzejowi Malinowskiemu z Ochotniczej Straży Pożarnej Kłodnica. Złożono tam wieńce, odsłonięto i poświęcono pamiątkową tablicę, a także zasadzono dąb papieski.
Andrzej Kaczyna i Andrzej Malinowski zginęli w pierwszym dniu pożaru, gdy jednostki straży pożarnych zostały zaskoczone gwałtownym rozprzestrzenianiem się ognia w młodnikach oraz niespodziewaną zmianą kierunku wiatru. Spowodowało to odcięcie drogi ucieczki pięciu samochodom gaśniczym i 20 strażakom. Mimo natychmiastowej akcji ratowniczej dwaj z nich zginęli w płomieniach.
Po oddaniu im honorów w rudzkiej bazylice Matki Bożej Pokornej odbyła się msza w intencji służb mundurowych i poległych strażaków. Po uroczystościach na dziedzińcu Pocysterskiego Zespołu Klasztorno-Pałacowego otwarto wystawę prac nadesłanych na konkurs fotograficzny "30 lat po pożarze – po co leśnik w lesie", a także wystawę o zmianach w ochronie przeciwpożarowej na terenie pożarzyska.
W sobotę na terenie Nadleśnictw Rudy Raciborskie oraz Kędzierzyn i Rudziniec odbędzie się rodzinny rajd rowerowy, którego patronami zostali: Dawid Tomala, chodziarz i mistrz olimpijski z Tokio, a także Tomasz Marczyński, kolarz, reprezentant Polski. Szlaki rajdu wiodą terenem pożarzyska, a jego uczestnicy zobaczą odbudowane lasy po pożarze, a także charakterystyczne obiekty turystyczne.
W niedzielę po południu Lasy Państwowe zapraszają na stadion przy ul. Wyszyńskiego w Raciborzu, na rodzinny piknik służb mundurowych. Leśnicy mają tam odpowiadać na pytania związane z ich codzienną pracą, a także prezentować pojazd Straży Leśnej i wyposażenie strażników. Gwiazdą wieczoru będzie zespół IRA. Dla młodszych gości wystąpi Arka Noego i Dikanda.
Pożar kompleksu leśnego w rejonie Kuźni Raciborskiej rozpoczął się ok. godz. 14. 26 sierpnia 1992 r. ogień zauważono w pobliżu miejscowości Solarnia, przy torach kolejowych łączących Racibórz z Kędzierzynem-Koźlem. Przyjmuje się, że prawdopodobnie spowodowały go iskry z zablokowanych kół przejeżdżającego pociągu.
Gwałtowne rozprzestrzenianie się ognia potęgowały susza i temperatura dochodząca do 40 stopni Celsjusza. Po niespełna trzech godzinach pożar objął ponad 180 ha. W ciągu dwóch pierwszych dni, mimo walki strażaków, ogień strawił blisko 2 tys. ha. W szczytowym momencie, 27 sierpnia, pożar powiększał się nawet o ponad 10 ha na minutę. Ogień przesuwał się po wierzchołkach drzew z prędkością 120-150 km/h. Następowały przerzuty ognia po kilkaset metrów, często nad głowami pracujących strażaków.
Przełom nastąpił 30 sierpnia, kiedy po raz pierwszy udało się zatrzymać rozprzestrzenianie się ognia. Akcja dogaszania trwała jeszcze trzy tygodnie.
Pożar miał obwód 120 km i rozciągał się z południa na północ na przestrzeni 36 km w linii prostej. W akcję zaangażowanych było ponad 10 tys. strażaków, żołnierzy, policjantów, funkcjonariuszy obrony cywilnej i leśników. Do dyspozycji mieli oni 1,1 tys. samochodów pożarniczych, 12 czołgów, pługów i spychaczy, 8 śmigłowców, 26 samolotów typu Dromader, 50 cystern kolejowych do transportu wody i 6 lokomotyw.
Do akcji ściągnięto strażaków i sprzęt z 30 spośród 49 ówczesnych województw. Spłonęło 15 wozów gaśniczych i 26 motopomp. Do szpitali trafiło 50 osób z oparzeniami, a ok. 2 tys. odniosło drobne urazy, które zaopatrzyli na miejscu lekarze pogotowia ratunkowego. Obroniono ponad 40 tys. ha lasu, a także wszystkie wsie i przysiółki w obrębie żywiołu. Nie spalił się ani jeden dom ani budynek gospodarczy.
W 2010 r. wyceniono koszty akcji - uwzględniając denominację i inflację – na 51,5 mln zł. Na 276 mln zł oszacowano straty poniesione przez Lasy Państwowe z powodu przedwczesnego wyrębu lasu. Z terenu pożarzyska wywieziono 1 mln sześc. drewna. Straty w infrastrukturze leśnej przekroczyły 10 mln zł; łączna wycena strat poniesionych przez LP zbliżyła się do 300 mln zł.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ mark/