Muzeum Aquincum, rzymskiego miasta leżącego we współczesnych granicach Budapesztu, przyjęło w sobotę pierwszych gości po ponad 2-miesięcznej przerwie. Na najmłodszych czekali ubrani w stroje z epoki członkowie grupy rekonstrukcyjnej.
Dla zwiedzających dostępny jest na razie rozległy, liczący prawie 7 ha park archeologiczny na świeżym powietrzu, w którym prezentowane są pozostałości jednej czwartej cywilnej części miasta Aquincum wraz z najważniejszymi budynkami czy amfiteatrem. Wnętrze niektórych budynków, np. łaźni z mozaiką na podłodze czy świątyni, można zobaczyć przez kratę.
Obejrzeć też można okazały budynek w części wojskowej, który należał prawdopodobnie do jakiegoś dowódcy, nazywany Willą Herkulesa, wraz z przylegającym ogrodem, a także duże łaźnie w miejscu dawnego obozu wojskowego.
Aquincum składało się w czasach rzymskich z dwóch części – dużego obozu wojskowego i położonego w odległości 1,5 km na północ miasta cywilnego.
W obozie wojskowym stacjonowało w I-IV w. ne. 6 tys. legionistów, a wokół znajdowało się tzw. miasto wojskowe, gdzie działali m.in. rzemieślnicy i handlowcy oraz urzędnicy. W sumie w tej części Aquincum żyło 30-40 tys. osób. W średniowieczu i później tereny te zostały pokryte nową zabudową obecnej dzielnicy Budapesztu Obuda. Dyrektorka muzeum Orsolya Lang szacuje, że znane jest tylko około 7 proc. tej części Aquincum.
W mieście cywilnym, które było nieco mniejsze, żyli weterani wojskowi oraz także rzemieślnicy i handlowcy – około 10-11 tys. osób. W złotym okresie Aquincum w II i III w. n.e. w obu częściach miasta mieszkało około 50-60 tys. ludzi.
Lang podkreśliła w rozmowie z PAP, że ogród przy Wilii Herkulesa, w którym kwitną obecnie m.in. róże, nawiązuje do tradycji rzymskich. „Staramy się pokazywać w parku rośliny autentyczne, takie, które były znane i używane w czasach rzymskich. Sadzimy dwa rodzaje roślin: ozdobne i częściowo użytkowe - np. róże czy lilie, palmy, drzewa cytrynowe, figi – oraz zioła.(…) W Aquincum znaleziono pozostałości owoców, np. brzoskwini czy czereśni. I nie należy zapominać o uprawie winorośli” – powiedziała Lang.
Jak dodała, w muzeum podczas wielu imprez piecze się i gotuje dania rzymskie, przede wszystkim z księgi kucharskiej Apicjusza z I w. „Używamy wtedy ziół, które tu hodujemy. Co ciekawe, w księdze Apicjusza nie podano proporcji, a tylko składniki, ale niezależnie od tego łatwo można te dania przyrządzić” - powiedziała.
Muzeum, które z powodu pandemii zostało zamknięte 17 marca, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy udostępniło bardzo dużo treści online – np. liczne materiały dydaktyczne czy filmy rekonstrukcyjne. „Przede wszystkim pokazaliśmy wirtualne spacery, np. wokół budynków targu mięsnego czy jednego z budynków łaźni albo wzdłuż głównej ulicy. Staraliśmy się przygotować filmy o najważniejszych budynkach, w których nie tylko opowiadamy, co widać, ale też włączamy elementy rekonstrukcyjne” – powiedziała Lang.
Jak dodała, materiały cieszą się popularnością, o czym świadczy nie tylko liczba wejść, ale też pytania w komentarzach. „Zdarzyło się też, że ktoś na podstawie naszych materiałów napisał bardzo dobrą pracę z historii” - dodała.
W połowie III w. n.e. Aquincum zaczęło przeżywać schyłek gospodarczy. Nasiliła się także zewnętrzna presja militarna barbarzyńskich plemion ze wschodu – tym łatwiejsza, że miasto leżało tuż przy Dunaju - i za sprawą coraz liczniejszych starć przebywanie w pasie granicznym cesarstwa rzymskiego stało się niebezpieczne. W części cywilnej życie zamarło pod koniec III w. Na podstawie wykopalisk widać, że mieszkańcy sami opuszczali ten teren, nie pozostały bowiem żadne ślady umyślnych zniszczeń. Miasto wojskowe i prowincja Panonia, w której leżało Aquincum, zostało oficjalnie przekazane Hunom w 433 w.
Lang powiedziała, że mimo 130 lat badań naukowych wciąż wielu rzeczy o Aquincum nie wiadomo. „Dobrze byłoby dowiedzieć się więcej o strukturze miasta wojskowego, o okresie późnorzymskim w IV w., o funkcji wielu budynków w mieście cywilnym. Mamy to szczęście, że na tym terenie stale trwają prace budowlane, a przepisy nakazują przeprowadzenie uprzednio badań archeologicznych na koszt inwestora. Co roku mamy około tuzina wykopalisk i kilkaset mniejszych prac badawczych, dzięki którym co roku trafia do naszego muzeum kilka tysięcy znalezisk, nasza wiedza nieustannie się więc wzbogaca” – zaznaczyła.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ kar/