W najbliższych dniach Polskę odwiedzą dwie pary książęce z Danii i Luksemburga. To dwa różne wyzwania dla służby dyplomatycznej - powiedział PAP historyk protokołu dyplomatycznego i ceremoniału królewskiego Janusz Sibora.
W środę z trzydniową wizytą do Polski przybywa wielki książę Luksemburga Henryk z małżonką Marią Teresą. W przyszłym tygodniu nasz kraj odwiedzi sukcesor duńskiego tronu książę Fryderyk wraz z księżną Marią Elżbietą. Sibora zaznaczył, że wizyty mają inną rangę, pierwsza jest wizytą panującego monarchy, druga jedynie następcy tronu.
"Wielkiemu księciu Luksemburga przysługuje tytuł +Jego Królewska Wysokość+. Jest on głową państwa, panującym monarchą. Mamy de facto wizytę królewską w Warszawie” – powiedział Sibora. Dlatego - jak mówił - "wszystko musi być na najwyższym poziomie". "Pojawić się muszą wszystkie elementy, którymi możemy zaimponować – powitanie oczywiście na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego z wszystkimi elementami ceremoniału; na pewno kompania honorowa, szwadron reprezentacyjny” – mówił Sibora.
Zaznaczył, że "prezydenci bawią z wizytą zazwyczaj jeden, dwa dni" zatem trzydniowa wizyta wielkiego księcia "w dobie obecnego tempa dyplomacji jest wizytą długą". Taka wizyta - dodał - "pozwala na wykorzystanie wszystkich elementów ceremoniału państwowego, np. będzie czas na przyjęcie rewanżowe - bardzo ważne ze względu na protokół dyplomatyczny".
"Wielkiemu księciu Luksemburga przysługuje tytuł +Jego Królewska Wysokość+. Jest on głową państwa, panującym monarchą. Mamy de facto wizytę królewską w Warszawie” – powiedział Sibora. Dlatego - jak mówił - "wszystko musi być na najwyższym poziomie". "Pojawić się muszą wszystkie elementy, którymi możemy zaimponować – powitanie oczywiście na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego z wszystkimi elementami ceremoniału; na pewno kompania honorowa, szwadron reprezentacyjny” – mówi Janusz Sibora.
"Przyjęcie rewanżowe (fr. recepcion de retour) – tłumaczył – jest wydawane przez gościa w jego rezydencji na cześć gospodarzy kraju. Gość zaprasza gospodarzy, wyrażając w ten sposób podziękowanie za oficjalne przyjęcie wydane na jego powitanie pierwszego dnia pobytu". „Zazwyczaj zaprasza się do własnej ambasady, jeśli ona jest za mała, to przyjęcie odbywa się w salach hotelowych lub w innych reprezentacyjnych pomieszczeniach” – mówił Sibora.
Wiadomo już, że wielki książę wyda przyjęcie w Starej Pomarańczarni w Łazienkach. Natomiast przyjęcie na cześć księcia i księżnej odbędzie się w środę wieczorem w Pałacu Prezydenckim.
Sibora zaznaczył, że przed wojną koronowane głowy przyjmowane były na Zamku Królewskim. „Stół ustawiano w podkowę – to najbardziej dostojny staropolski sposób. Goście błękitnej krwi byli sadzani przy stole według odrębnego porządku” – mówił.
Dodał, że "w Pałacu Prezydenckim jest trochę za mało miejsca, aby w ten sposób ustawić stół". "Stawia się więc osobny - zazwyczaj owalny - stół dla pary prezydenckiej, gości i najwyższych dostojników państwowych. Pozostali siedzą przy kilku mniejszych stołach oznaczonych znakami zodiaku” – powiedział historyk.
Ważnym elementem jest też – zaznaczył - przekazywanie sobie upominków. „Obecnie mają one charakter symboliczny, lecz niemniej ważny. Przy wyborze prezentów każdy kraj chce z jednej strony promować swoje dziedzictwo kulturalne, ale też pokazać więzi łączące nas z gośćmi. Dobrym prezentem byłoby np. dzieło sztuki polskiego twórcy, który związany był z Luksemburgiem” – dodał.
„Jeśli wielki książę otrzyma z rąk prezydenta wysokie odznaczenie państwowe, to – zgodnie z protokołem - musi odbyć się to pierwszego dnia przed południem, tak żeby na wieczorne przyjęcie przyszedł +przy orderach+” – powiedział Sibora.
Historyk podkreślił, że wielki książę Henryk znany jest z rozsądku, szacunku dla tradycji. „Powściągliwy w ruchach, dystyngowany - nawet na tle innych monarchów. To nie jest typ żywiołowy, spontaniczny. Dewizą wielkich książąt Luksemburga od XIV wieku jest jedno słowo +służę+, a ich funkcja określana jest jako +wysoki urząd o charakterze moralnym+” – podkreślił Sibora.
„W Luksemburgu nie ma koronacji, władca składa jedynie przysięgę w dniu objęcia tronu. Korona w ogóle nie istnieje fizycznie, chociaż jest przedstawiana wizualnie np. na monetach. Wielki książę nie płaci podatków, ale wypełnia deklarację podatkową, którą Rada Państwa mu odsyła” – powiedział.
Ród wielkich książąt - mówił Sibora - wywodzący się z dynastii Burbonów jest mocno zakorzeniony na scenie europejskich.
„Co ciekawie w czasie audiencji papieskiej małżonka wielkiego księcia Luksemburga jako jedna z nielicznych ma przywilej występowania w białej sukni i na głowie może mieć białą mantylę” – dodał. "Papież tylko niektórym rodom, bliskim państwu kościelnemu nadawał ów przywilej, np. Habsburgom czy właśnie Burbonom" – tłumaczył Sibora. Zaznaczył, że „obecnie taki honor mają tylko: królowa Hiszpanii, wielka księżna Luksemburga, królowa belgijska i księżna Monako”, a "królowa Elżbieta, gdy składa wizytę oficjalną u papieża, to w czarnej koronkowej sukni i czarnej mantyli”, podobnie żony prezydentów.
Sibora podkreślił, że wielki książę w ogóle jest znany z dobrych relacji z Watykanem. Zgodnie ze swoimi przekonaniami władca w 2009 roku abdykował na jeden dzień, w którym parlament luksemburski przyjął ustawę o eutanazji.
Historyk zastrzegł, że i w tym rodzie zdarzają się skandale. W 2006 roku dziewiętnastoletniemu synowi księcia - Ludwikowi - urodziło się dziecko, po pół roku Ludwik zrzekł się wszelkich pretensji do tronu i poślubił matkę dziecka.
Sibora zaznaczył, że również małżeństwo Henryka z Kubanką Marią Teresą było mezaliansem niechętnie przyjętym szczególnie przez jego babkę Charlottę. „Swoją przyszłą żonę Henryk poznał na uniwersytecie. Po jego stronie stanęła matka, babka - jak to się mówi - zachowywała milczenie pełne potępienia" – mówił Sibora.
Historyk powiedział, że Luksemburg to niewielkie państewko przez wieki walczące o niepodległość. „Dewizą państwa jest +chcemy pozostać tym, kim jesteśmy+. Księstwo leży w sercu Europy i na pewno wątki europejskie będą podkreślane podczas wizyty” - dodał. „Niezwykle ciekawe jest, że ojciec obecnego księcia - Jan - w czerwcu 1944 roku brał udział w desancie na Normandię, w wyzwalaniu Brukseli i Luksemburga. Georges Pompidou powiedział o nim, że jeśli Europa miałaby mieć prezydenta, to właśnie on powinien nim zostać” – mówił Sibora.
Co do drugiej wizyty - duńskiego następcy tronu – to, jak mówił Sibora, choć to również wizyta pary książęcej, jednak jest protokolarnie niższej rangi, bo nie jest wizytą panującego monarchy. "Przed protokołem dyplomatycznym staną tu inne wyzwania. Para książęca z Danii to już zupełnie inna generacja. To młodzi, otwarci ludzie, mają inny styl życia i inny sposób sprawowania funkcji przynależnych członkom rodziny królewskiej” – powiedział. „W porównaniu z parą książęcą z Luksemburga są po prostu na luzie” – dodał historyk.
Co do drugiej wizyty - duńskiego następcy tronu – to, jak mówił Sibora, choć to również wizyta pary książęcej, jednak jest protokolarnie niższej rangi, bo nie jest wizytą panującego monarchy. "Przed protokołem dyplomatycznym staną tu inne wyzwania. Para książęca z Danii to już zupełnie inna generacja. To młodzi, otwarci ludzie, mają inny styl życia i inny sposób sprawowania funkcji przynależnych członkom rodziny królewskiej” – powiedział.
„Książę Fryderyk jest autentycznym sportowcem, biega w maratonie, jest zapalonym żeglarzem. Brał nawet udział w wyścigu psich zaprzęgów, świetnie wykształcony, dużo robi na rzecz ochrony klimatu. Para książęca często jeździ po kraju, spotyka się z młodymi, aktywnymi ludźmi” – mówił Sibora. Zaznaczył, że "duńska rodzina królewska nie stwarza dystansu między sobą a ludźmi. "Często występują w strojach ludowych, są otwarci i też - lubiani” - dodał.
Jak mówił, duńscy książęta utrzymują ścisłe kontakty z dziećmi króla Szwecji. „Są w podobnym wieku, podobnie spędzają czas. To taki nowy, świeży powiew w rodach królewskich” - dodał. "Widać tu nawet pewną rywalizację między tymi książętami, a księciem i księżną Cambridge" - dodał.
"Fakt, że księżna nie jest rodowitą Dunką - pochodzi z Australii - stawia przed nią też inne wyzwania. Szczególnie musi uważać na zbytnie chwalenie australijskich sportowców, już raz wywołało to medialną burzę w jej nowym kraju" - opowiadał Sibora.
W ostatnich latach Polskę odwiedziło kilkoro europejskich monarchów. W 2012 roku Polskę odwiedziła para książęca z Monako Albert II i Charlene, a także król Norwegii Harald V wraz z królową Sonją. Rok wcześniej gościliśmy szwedzką parę królewską: króla Karol XVI Gustawa i królową Sylwię.(PAP)
ann/ mok/ ura/