W Centrum Olimpijskim odbyła się uroczystość odsłonięcia pomnika upamiętniającego amerykańską kadrę bokserską, która zginęła w katastrofie lotniczej w Warszawie 14 marca 1980 roku. Pomnik został przeniesiony z terenu obiektów warszawskiej Skry.
"To był najtragiczniejszy dzień w całej historii amerykańskiego boksu. Czwartkowe wydarzenie jest dla mnie bardzo wzruszające, ponieważ po tylu latach nasi polscy przyjaciele pamiętają o tej tragedii. To wyjątkowe, że polska drużyna, która wówczas miała rywalizować z naszymi chłopcami, stawiła się na tej uroczystości, aby oddać cześć ich pamięci. To dla mnie kolejny znak, który świadczy o tym jak silne są stosunki między naszymi narodami. Nie tylko na szczeblu wojskowym, czy politycznym, ale także osobistym. Przekonaliśmy się, że pamięć o ofiarach nie słabnie, a wręcz przeciwnie. W imieniu wszystkich moich rodaków chciałbym wyrazić serdeczne podziękowania" - powiedział ambasador USA w Polsce Stephen Mull.
Do katastrofy lotniczej doszło 14 marca 1980 roku w pobliżu warszawskiego lotniska Okęcie. Zginęło w niej 77 pasażerów i 10 członków załogi. Oprócz 22 członków amatorskiej reprezentacji bokserskiej USA, zginęła m.in. piosenkarka Anna Jantar. Wśród ofiar było 45 polskich obywateli, 35 USA, czterech Rosjan i trzech Niemców.
Oprócz niego w wydarzeniu wzięli udział m.in. prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki, prezes Polskiego Związku Bokserskiego Zbigniew Górski oraz byli bokserzy reprezentacji Polski, którzy wówczas mieli walczyć z Amerykanami.
"Doskonale pamiętam okoliczności w jakich dowiedzieliśmy się o tej katastrofie. Byliśmy na zgrupowaniu w Wiśle i wsiadaliśmy do autokaru, aby pojechać do Katowic na ceremonię ważenia. Nagle trener Michał Szczepan kazał nam wysiąść i zebrać się przy recepcji hotelu. Czekaliśmy niecierpliwie na wyjazd, bo każdy był podekscytowany zbliżającym się meczem. A tu nagle zostało nam zakomunikowane, że wyjazd jest odwołany z powodu katastrofy lotniczej" - powiedział Paweł Skrzecz wicemistrz olimpijski z Moskwy w 1980 r. w wadze półciężkiej.
Obecny trener grupy zawodowej Ulrich Knockout Promotions podkreśla klasę sportową amerykańskich pięściarzy, którzy zginęli.
"Do Polski leciała nowa fala bokserów, ponieważ zawodnicy, którzy występowali na igrzyskach w Montrealu (1976 r.) w większości przeszli na zawodowstwo. Ci, którzy zginęli mieli wszystko przed sobą - kariery i przede wszystkim całe życie. Dla nas to był olbrzymi żal, ponieważ w większości znaliśmy się z tymi zawodnikami. Wszyscy bardzo to przeżyliśmy. Ten mecz miał być jednym z elementów przygotowań do igrzysk w Moskwie, gdzie wybieraliśmy się po medale. Teraz dobrze się stało, że pomnik został przeniesiony na teren Centrum Olimpijskiego, bo w tym miejscu będzie darzony należnym szacunkiem. Niestety Skra jako klub upadła i tam ten pomnik zarósłby trawą, a na to nie zasługuje" - dodał Paweł Skrzecz.
Z kolei Krzysztof Kosedowski wspominając tamto wydarzenie, podkreśla skrajnie różne emocje.
"Miałem przyjemność znaleźć się w składzie naszej reprezentacji na mecz z USA. Dla mnie to było wielkie wyróżnienie i nie ukrywam, że pojawiły się łzy radości. To były czasy, kiedy polski boks amatorski stał na bardzo wysokim poziomie, a my mieliśmy się zmierzyć w katowickim Spodku z kadrą olimpijską USA. Do Polski lecieli wybitni pięściarze, którzy zastąpili starszych kolegów. Wiązane były z nimi ogromne nadzieje. Dlatego zapowiadał się bardzo twardy i ciężki bój przy komplecie publiczności. Jednak radość została stłamszona przez łzy bólu i rozpaczy po tak wielkiej tragedii. Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że w tym samolocie zginęła Anna Jantar, której piosenki były bliskie nam wszystkim" - opisał brązowy medalista olimpijski z Moskwy 1980 r. w wadze piórkowej.
Podobnie katastrofę wspomina Grzegorz Skrzecz.
"To był czas, kiedy reaktywowały się kontakty polsko-amerykańskie. W 1977 roku byłem po raz pierwszy w USA na zaproszenie tamtejszej federacji. Wraz z trzema reprezentantami naszego kraju trenowaliśmy tam przez sześć tygodni, a w międzyczasie dolecieli do nas inni kadrowicze i rozegrane zostały dwa mecze międzypaństwowe. Przylot Amerykanów w 1980 roku był w ramach wymiany między naszymi krajami. Niestety rywale nie dolecieli do nas. Wówczas to był dla nas ogromny szok" - przyznał brązowy medalista mistrzostw świata (1982) i Europy (1983) w wadze ciężkiej.
Pomnik ma formę postumentu o trójkątnej podstawie. Na nim znajduje się odpoczywający pięściarz w koszulce reprezentacji USA w kasku i rękawicach. Taki sam pomnik znajduje się w ośrodku przygotowań olimpijskich kadry USA w Colorado Springs.
Do katastrofy lotniczej doszło 14 marca 1980 roku w pobliżu warszawskiego lotniska Okęcie. Zginęło w niej 77 pasażerów i 10 członków załogi. Oprócz 22 członków amatorskiej reprezentacji bokserskiej USA, zginęła m.in. piosenkarka Anna Jantar. Wśród ofiar było 45 polskich obywateli, 35 USA, czterech Rosjan i trzech Niemców. (PAP)
mach/ co/