Tradycja rogali świętomarcińskich, nazywanych najsłodszym symbolem Poznania narodziła się w drugiej połowie XIX wieku. Ten tradycyjny przysmak jest nieodłącznym elementem obchodów dnia patrona głównej ulicy miasta – św. Marcina, które przypadają 11 listopada.
"Historia świętomarcińskiego rogala jest zawiła jak ciasto, z którego jest zrobiony. Pojawia się w niej niemal tyle wątków, ile bakalii w jego nadzieniu" – powiedział PAP dr Wojciech Mania z Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej.
Poznańskie smakołyki wypiekane są z ciasta półfrancuskiego, z nadzieniem z białego maku, wanilii, cukru, orzechów, rodzynek, margaryny, skórki pomarańczowej i innych dodatków. Ich waga musi mieścić się w przedziale między 150 a 250 g.
Rogal świętomarciński wpisany jest do rejestru chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych w Unii Europejskiej. Oznacza to, że może on być wytwarzany tylko w Poznaniu i Wielkopolsce, zgodnie z określoną procedurą i przepisem.
"Historia świętomarcińskiego rogala jest zawiła jak ciasto, z którego jest zrobiony. Pojawia się w niej niemal tyle wątków, ile bakalii w jego nadzieniu" – powiedział PAP dr Wojciech Mania z Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej.
Sam kształt rogali, według legendy, pochodzi od podkowy zgubionej przez konia św. Marcina. Święty jest symbolem dobroczynności, a tradycja dzielenia się i jedzenia rogali przypominana i kultywowana jest co roku 11 listopada, właśnie w dzień św. Marcina – patrona jednej z głównych ulic Poznania. Co ciekawe, nazwa ulicy brzmi Święty Marcin, a nie Świętego Marcina. Pochodzi ona bowiem od nazwy założonej tu w XII wieku osady.
"Święty Marcin był częstym tematem listopadowych kazań w poznańskich kościołach. Podobno, podczas jednego z nich w 1891 roku ksiądz Jan Lewicki, proboszcz parafii świętomarcińskiej, wezwał wiernych do wsparcia potrzebujących, wzorem świętego z Tours" – tłumaczy Mania.
W nabożeństwie brał udział cukiernik Józef Melzer, który zainspirowany słowami duchownego postanowił upiec kilka blach smakołyków. Sprzedawał je później zamożnym mieszkańcom, natomiast biednym – rozdawał. W kolejnych latach w inicjatywę włączyli się również inni poznańscy cukiernicy i piekarze.
"Prawdziwa historia rogali jest jednak starsza niż ta legenda" - zauważył Mania, powołując się na archiwalne gazety sprzed ponad 150 lat. "Reklamy okolicznościowych rogali pojawiały się w poznańskiej prasie przynajmniej od początku lat 50. XIX wieku. Pod pełną nazwą rogal świętomarciński, wtedy jeszcze właściwie +Rogalik Św. Marciński+ został zareklamowany po raz pierwszy w +Dzienniku Poznańskim+ z 11 listopada 1860 roku" – dodał.
Mimo, że poznańskie rogale związane są z postacią świętego, to pochodzenie i kształt tego wypieku niekiedy łączy się z pogańską tradycją, kiedy to bogom składano ofiary z rogatych wołów. W gorszych latach, mieszkańcy wypiekali dla bożków specjalne ofiarne ciasto, którego kształt przypominał właśnie rogi.
Według innych źródeł kształt rogali ma związek z królem Janem III Sobieskim. W 1683 roku polski władca wyruszył na osławioną odsiecz wiedeńską, zdobywając liczne tureckie chorągwie, zdobione półksiężycem, symbolem Imperium Osmańskiego. "Być może właśnie wtedy, na pamiątkę tego zwycięstwa powstał wypiek z ciasta francuskiego o charakterystycznym kształcie, który z czasem stał się popularnym croissantem" - tłumaczy Mania.
Wersję tę potwierdzają m.in. Bracia Grimm. Jednak nie w słynnych baśniach, a w "Słowniku niemieckim", gdzie pod hasłem Kipfel, czyli rogalik wskazana jest data bitwy wiedeńskiej, jednak z zastrzeżeniem, że tego typu ciastka wypiekane były już w XIII wieku.
Jak podkreślają lokalni piekarze i cukiernicy, w historię rogali można wierzyć lub nie, ale pewne jest, że tradycja ta przetrwała wieki. Rokrocznie w Poznaniu, w okresie ok. 11 listopada, mieszkańcy i turyści zjadają nawet ok. 1 mln sztuk tego regionalnego przysmaku, a rogale świętomarcińskie można zamówić także przez internet. (PAP)
ajw/ eaw/