Lwów jest prawdziwą „kolebką” polskiego narciarstwa. Był położony blisko Wiednia, ośrodka, z którego narciarstwo oddziaływało na całą Europę środkowo-wschodnią. We Lwowie były sklepy, gdzie można było kupić nowoczesne narty, a w parkach lwowskich organizowano pierwsze wycieczki – powiedział PAP Wojciech Szatkowski z Muzeum Tatrzańskiego, który razem z Beatą Słamą napisał książkę „Magia nart”.
PAP: Jaka były początki narciarstwa w Polsce?
Wojciech Szatkowski: Zanim opowiem o początkach narciarstwa w Polsce, zacznę od Norwegii, w której ten sport się narodził. We wczesnym średniowieczu spotykamy już pisemne wzmianki o nartach w pieśniach i legendach skandynawskich. W różnych norweskich sagach przewijają się bogowie narciarstwa: piękna Skade i Ulr, przedstawiany zawsze na nartach z łukiem na plecach i strzałami w kołczanie. W sadze o królu Haraldzie Okrutnym jest znana wzmianka o słynnym narciarzu norweskim, który na rozkaz króla miał zjechać na nartach urwistym stokiem w Horndalen. W owym czasie narty służyły do celów komunikacyjnych, były wykorzystywane też w trakcie wojen czy polowań.
Pierwsze wiadomości o używaniu nart w naszym kraju pochodzą z XVI wieku, z czasów wypraw moskiewskich. Po raz pierwszy słowa „narty” użyto w dziele polskiego historyka włoskiego pochodzenia Alexandra Gwagnina pt. Sarmatiae Europeo descriptio, wydanym w Krakowie w 1578 r. Przekład z łaciny brzmi: „dziwny bieg na nartach… Pieszy zaś na nartach (jako na wielu mieyscach w ruskich krajach ten się zwyczaj zachowuje) bardzo prędko po śniegu biegają. Narty są drzewiane, przydłuższe (żelazem podłożone ze spodu)”.
W XVII w. o nartach wspominał Wacław Dyamentowski, który brał udział w wyprawie wojsk polskich na Moskwę (1606 r.). W swoim Dyariuszu zamieścił taki wpis: „dnia jednego z obozu naszych magnatów przeciwko wycieczce obrońców Moskwy wypadło (..) kilkaset człeka na nartach”. Takie były pierwsze wzmianki o nartach na ziemiach polskich. Jednak prawdziwy rozwój białego szaleństwa na naszych ziemiach miał miejsce dopiero w ostatniej dekadzie XIX wieku.
Po raz pierwszy słowa „narty” użyto w dziele polskiego historyka włoskiego pochodzenia Alexandra Gwagnina pt. Sarmatiae Europeo descriptio, wydanym w Krakowie w 1578 r. Przekład z łaciny brzmi: „dziwny bieg na nartach… Pieszy zaś na nartach (jako na wielu mieyscach w ruskich krajach ten się zwyczaj zachowuje) bardzo prędko po śniegu biegają. Narty są drzewiane, przydłuższe (żelazem podłożone ze spodu)”.
PAP: Czemu właśnie Lwów, a nie Zakopane, jest uważany za kolebkę polskiego narciarstwa?
Wojciech Szatkowski: Lwów był położony blisko Wiednia, ośrodka, z którego narciarstwo oddziaływało na całą Europę środkowo-wschodnią. We Lwowie były sklepy, gdzie można było kupić nowoczesne narty. W parkach lwowskich organizowano pierwsze wycieczki, a od 1906 r. pierwsze kursy jazdy na nartach. Tu organizowano również pierwsze wyprawy narciarskie w Karpaty Wschodnie i Gorgany. Dlatego Lwów był prawdziwą „kolebką” polskiego narciarstwa. Tam właśnie na przełomie XIX i XX wieku powstała grupa zapaleńców, których połączyło zamiłowanie do turystyki zimowej i narciarstwa. Efektem ich działania były pierwsze wejścia na nartach na szereg karpackich szczytów i przełęczy. Wreszcie we Lwowie powstało Karpackie Towarzystwo Narciarzy (KTN). Była to druga z kolei, ale pierwsza trwalsza polska organizacja narciarska. Powstała 29 stycznia 1907 r. we Lwowie, z inicjatywy mieszkających tam taterników i narciarzy; byli to: Maksymilian Dudryk, Zygmunt Klemensiewicz, Roman Kordys, Jerzy Maślanka, Kazimierz Panek (pierwszy prezes KTN), Marian i Tadeusz Smoluchowski i inni.
Lwów był położony blisko Wiednia, ośrodka, z którego narciarstwo oddziaływało na całą Europę środkowo-wschodnią. We Lwowie były sklepy, gdzie można było kupić nowoczesne narty. W parkach lwowskich organizowano pierwsze wycieczki, a od 1906 r. pierwsze kursy jazdy na nartach. Tu organizowano również pierwsze wyprawy narciarskie w Karpaty Wschodnie i Gorgany. Dlatego Lwów był prawdziwą „kolebką” polskiego narciarstwa.
KTN działało głównie w Karpatach Wschodnich, jego członkowie odegrali jednak ważną rolę w rozwoju narciarstwa i taternictwa również w Tatrach. Do głównych celów klubu należało organizowanie wycieczek i zawodów narciarskich oraz działalność odczytowa na rzecz propagowania narciarstwa. KTN było wreszcie inicjatorem powstania Polskiego Związku Narciarskiego, ale doszło do tego dopiero w grudniu 1919 r. Dlatego trzeba przyznać, że polskie narciarstwo zaczęło się nie w Zakopanem, ale w okolicach Lwowa i Tatarowa, gdzie już w 1897 r. istniała silna kolonia narciarzy.
PAP: Do jakich celów na samym początku wykorzystywano narty?
Wojciech Szatkowski: Początkowo narty służyły wojsku czy leśniczym do docierania zimą w odległe rewiry, ale też rekreacji. Potem rozwinęło się narciarstwo sportowe.
PAP: Gdzie przed I wojną światową najczęściej jeżdżono na nartach?
Wojciech Szatkowski: Jeżdżono głównie na Hali Gąsienicowej, nad Czarnym Stawem Gąsienicowym, pod Przełęczą Liliowe i Beskidem, na Kasprowym, Przełęczy Goryczkowej, Hali Kondratowej, Czerwonych Wierchach, w Małej Łące i Miętusiej. Celem wycieczek stawały się coraz trudniejsze szczyty i przełęcze, o czym świadczy zdobycie Giewontu i Kamienistej. Technika zjazdu była zróżnicowana, skoro, jak wspomina jeden z pierwszych zakopiańskich narciarzy, pionier "białego szaleństwa" na naszym terenie – Stanisław Barabasz, „niektórzy zjeżdżali na plecach, na nartach, głową w dół itd.”. Pierwsi narciarze nie dostrzegali prawie niebezpieczeństwa ze strony lawin. Dopiero śmierć Mieczysława Karłowicza pod Małym Kościelcem sprawiła, że zrozumiano, jakie zagrożenia związane są z jazdą na nartach. Można przyjąć, że te wyprawy to pierwsze poważne „wyrypy narciarskie” (słowo z terminologii dawnych narciarzy-turystów; oznacza długą wyprawę na nartach, nieraz wielodniową, przez szczyty i przełęcze Karpat czy Tatr), jak nazywał je inny znany narciarz zakopiański, zarazem uroczy człowiek, Józef Oppenheim.
PAP: Jak wyglądał strój pierwszych narciarzy?
Wojciech Szatkowski: Pierwsi narciarze jeździli w kurtkach, powszechnie używano kożuszków, a dla ochrony przed zimnem noszono w plecaku pelerynę batystową, nieprzemakalną, a na głowie popularną w tym czasie "kominiarkę" lub czapkę wełnianą. Na czapce obowiązkowo klubowe odznaki. Podstawową i najważniejszą częścią ubrania narciarza sprzed 90 lat były spodnie. Dla pierwszych narciarzy typowe były spodnie długie, wpuszczane w buty - popularne "narciarki". Pionierzy narciarstwa chętnie zakładali "pumpy", szerokie i wygodne, popularne zwłaszcza w okresie pionierskim polskiego narciarstwa. Kobiety zaś przez długi czas jeździły w sukienkach. Dopiero w latach dwudziestych XX wieku zaczęły używać spodni dopasowanych do ciała, tzw. "breechesów”, które nosili również mężczyźni.
Górę stanowiła koszula flanelowa z bawełny lub często biała koszula z krawatem. Dawne narciarstwo to także piękne swetry. Używano ich dwa rodzaje – swetry bez rękawów, z cienkiej wełny, bardzo lekkie, nadające się zwłaszcza na dni ciepłe i bezwietrzne oraz swetry z rękawami z grubej wełny na dni zimniejsze i tatrzańskie kurniawy (zamieć śnieżna – PAP). Sweter musiał być zapinany pod samą szyją. W wietrzne dni zakładano na niego wiatrówkę, a na ręce wełniane rękawiczki.
Podstawową i najważniejszą częścią ubrania narciarza sprzed 90 lat były spodnie. Dla pierwszych narciarzy typowe były spodnie długie, wpuszczane w buty - popularne "narciarki". Pionierzy narciarstwa chętnie zakładali "pumpy", szerokie i wygodne, popularne zwłaszcza w okresie pionierskim polskiego narciarstwa. Kobiety zaś przez długi czas jeździły w sukienkach.
PAP: Jak wyglądały pierwsze narty?
Wojciech Szatkowski: Pierwsze narty miały powyżej dwóch metrów długości, były drewniane, miały metalowe wiązania i krawędzie. Były też cięższe niż obecnie, wymagały innej techniki jazdy.
PAP: Jak się rozwijało narciarstwo w Polsce na początku XX wieku? Czy było wówczas elitarnym sportem?
Wojciech Szatkowski: Narty były dość drogie, więc narciarstwo z początku rzeczywiście było sportem elitarnym. Potem nastąpił jego szybki rozwój, bo Polacy mają talent do nart. Narciarski ślad poprowadził narciarzy przez najpiękniejsze szczyty i przełęcze ówczesnej Polski. Na wyniosłą Howerlę, Popa Iwana, skaliste Szpyci i inne szczyty Karpat Wschodnich i Czarnohory, na Kozi Wierch, Kościelec, Niżnie Rysy, Bystrą i Czerwone Wierchy w Tatrach. Zaczęły się słynne pochody w góry do schroniska na Pysznej w Tatrach Zachodnich i podobnego w Sławsku w Karpatach Wschodnich. Miejsca te stały się legendarnymi celami ówczesnego „pokolenia wyrypiarzy” (grupa pierwszych narciarzy z początku XX wieku, którzy wcielili w życie ideę „wyrypy narciarskiej”). Czas drewnianych nart to czas słynnych „wyryp narciarskich”. Wyciągów narciarskich i podobnych urządzeń wówczas jeszcze nie znano. Bliżej wiosny organizowano za to długie wyprawy przez przełęcze i szczyty. Na narty zakładano foki (czyli pasy foczej skóry, które ułatwiały podchodzenie), wypakowane po brzegi plecaki zarzucano na plecy i podążano w stromizny i żleby, którymi spadały nie liche lawiny, omijano kurniawy i zawieje. Schroniska w Sławsku i na Pysznej stały się pięknymi symbolami pasji ówczesnego pokolenia narciarzy.
PAP: Kurierzy Tatrzańscy – kim byli, czym się zajmowali?
Kurierzy Armii Krajowej placówki „Zagroda” przemierzali Tatry w drodze na Węgry w czasie II wojny światowej. W czasie przejść zimowych używali nart. Narty były wtedy drogą do wolności. Granicy strzegły niemieckie patrole, które także używały nart.
Wojciech Szatkowski: Kurierzy Armii Krajowej placówki „Zagroda” przemierzali Tatry w drodze na Węgry w czasie II wojny światowej. W czasie przejść zimowych używali nart. Zresztą, było to logiczne, bo bez nart nie dało się przejść przez Tatry, a wśród kurierów byli świetni narciarze: Stanisław Marusarz, Helena Marusarzówna, Jan Kula i wielu innych. Narty były wtedy drogą do wolności. Granicy strzegły niemieckie patrole, które także używały nart.
PAP: Narciarstwo w PRL-u?
Wojciech Szatkowski: W tych czasach postawiono narciarstwo stało się sportem masowym. Znane były wyjazdy robotników „z hal fabrycznych na narty”. Starano się pokazać, że dopiero nowa władza ludowa upowszechniła narciarstwo, co nie było jednak prawdą. Mimo stalinowskich obostrzeń Kasprowy pozostał taki sam jak przed wojną, Gubałówka też, z nowości organizowano np. rajdy narciarskie. Tamte czasy to także kolejne wielkie sukcesy polskich narciarzy: Franciszka Gąsienicy-Gronia, Antoniego Łaciaka, Andrzeja Bachledy, Józefa Łuszczka i złoty skok Wojciecha Fortuny. Zakopane z kolei organizowało w marcu słynny w całej Europie Memoriał Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny (zawody narciarskie rozgrywane w Zakopanem w marcu co roku od 1946 do 1994 roku poświęcone ich pamięci) To były wielkie zawody, na światową skalę.
PAP: Kiedy pojawiło się w Polsce narciarstwo rekreacyjno-sportowe?
Wojciech Szatkowski: Początek narciarstwa sportowego przypada na lata 1910-11, lecz tak naprawdę rozwinęło się dziesięć lat później. W latach 20. i 30. odkryto zimowe walory Zakopanego i jego okolic. W 1925 r. powstała wielka skocznia na Krokwi, która szybko stała się sportową wizytówką Zakopanego. Przy równi Krupowej powstały liczne, niewielkie lodowiska, pod reglami małe skocznie i trasy biegowe. Na Lipkach uwijali się na drewnianych nartach i sankach nowicjusze. Najlepsi, wiadomo, jechali na Kasprowy. Dla potrzeb nowego rodzaju narciarstwa powstały specjalne, nowoczesne jak na tamte czasy urządzenia techniczne. W 1936 r. dzięki niestrudzonym i zdolnym polskim inżynierom oddano dla narciarzy kolej linową na Kasprowy Wierch. Wzniesiono ją w rekordowym tempie siedmiu miesięcy. Na Kasprowy wyjechał prezydent Ignacy Mościcki ze swoją świtą. Podobał mu się świat śniegu i nart, co znalazło swój wyraz w stosownym wpisie w pamiątkowej księdze. Wagonik w dwadzieścia minut wywoził narciarzy i turystów z Zakopanego w inny, górski świat. Dwa lata później powstała kolejna inwestycja dla narciarzy: kolej linowo-terenowa na Gubałówkę w Zakopanem. Wreszcie w 1939 mogli skorzystać z wyciągu saniowego w Kotle Gąsienicowym.
Budowano nowoczesne hotele, schroniska oraz parkingi, a oferta sieci porządnych restauracji i kawiarni zaspokajała te najbardziej wybredne podniebienia. Posiady „u Przanowskiego” i „u Trzaski” były nieodłącznym składnikiem tamtego świata.
Modne stało się także oglądanie zawodów. Zimą skoki na Krokwi organizowano co tydzień. Ponadto zawody narciarskie i hippiczne (skoki na koniach organizowane zimą w Zakopanem na Równi Krupowej).
Mistrzostwa Polski organizowano rokrocznie od 1920 r. Zakopane w tym okresie było trzykrotnie organizatorem mistrzostw świata w narciarstwie Federacji FIS, po raz pierwszy w 1929 roku, potem dziesięć lat później oraz w 1962 r. Zawody zostały zorganizowane na znakomitym poziomie przez Polski Związek Narciarski.
PAP: Infrastruktura narciarska w Polsce – jak dziś wypadamy na tle innych krajów Europy zachodniej?
Wojciech Szatkowski: Na pewno nie mamy i nie będziemy mieli tylu stacji i wyciągów narciarskich, co w innych krajach. Niemniej jednak nasza infrastruktura jest coraz lepsza. Polskie góry zawsze będą dla nas piękne i wyjątkowe, bo mają własną, niepowtarzalną magię. Kasprowy Wierch to niezwykła góra. Nie ma takiej drugiej na świecie. Tak myślę i zdania nie zmienię, bo w ładniejsze góry od Tatr nie uwierzę. Zresztą narciarstwo to nie tylko infrastruktura i wyciągi, rozwijają się też takie dyscypliny jak ski-alpinizm czy free-ride, Narty to przede wszystkim wolność.
Rozmawiała Katarzyna Krzykowska (PAP)
aleb/