100 lat temu, 22 czerwca 1923 r., sejm RP uchwalił ustawę antynarkotykową. Miała ona przeciwdziałać problemowi, który szybko się rozprzestrzeniał i stawał niebezpieczny społecznie.
Już na przełomie XIX i XX w. ujawniło się na ziemiach polskich zjawisko narkomanii, na tyle wyraźnie, że było powszechnie znane. Ślady tego można dostrzeć w ówczesnych przekazach prasowych na temat życia środowisk artystycznych, w literaturze, nawet w piosenkach. W tych ostatnich doznania narkotyczne był porównywane do zmysłowego szału. Nie dostrzegano wówczas jeszcze problemu z uzależnieniem. Sami lekarze reklamowali kokainę jako skuteczny preparat na odchudzanie. Diametralne zmiany tego stanu przyniosła dopiero I wojna światowa.
Jednym z głównych powodów szybkiego rozwoju narkomanii w Polsce były skutki działań zbrojnych I wojny światowej. W wyniku walk, w celu złagodzenia bólu, rannym żołnierzom podawano w sposób niekontrolowany morfinę. Wielu z nich uzależniło się w ten sposób i po wyjściu ze szpitala nadal zażywało ten specyfik. Nie prowadzono wówczas badań związanych z uzależnieniami i skutkami tego procesu, np. głodem narkotykowym.
W dwudziestoleciu międzywojennym narkomanię nazywano morfinomanią, a osoby owładnięte tym nałogiem morfinistami lub kokainistami. Nazwy pochodziły od najpopularniejszych wówczas narkotyków.
"Bezpośrednio po I wojnie światowej, ale także w latach 30. XX w., nadużywano głównie morfiny i kokainy" – powiedział PAP prof. Wojciech Ślusarczyk z Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
W artykule pierwszym wspomnianej ustawy zapisano: "Zabrania się wytwarzania, przeróbki, przywozu i wywozu, przechowywania, handlu oraz wszelkiego obiegu opium surowego, opium leczniczego, opium do palenia i jego odpadków, haszyszu, morfiny, kokainy, heroiny, wszelkich ich soli i przetworów oraz tych pochodnych, które na podstawie badań naukowych w drodze rozporządzenia Ministra Zdrowia Publicznego będą uznane za wywołujące szkodliwe skutki dla zdrowia".
Artykuł drugi precyzował możliwości użycia substancji odurzających: "Wyjątki od zakazu, przewidzianego w art. 1, są dopuszczalne jedynie dla celów leczniczych, naukowych i przemysłowych za specjalnym zezwoleniem Ministra Zdrowia Publicznego".
Na początku lat 30. zaczęto wyraźnie dostrzegać realne problemy społeczne związane z rozwijającą się narkomanią. Artykuły o tym problemie pojawiały się w prasie codziennej. Podkreślano w nich, że uzależnienie wywołuje głód narkotyczny, któremu ludzie nie potrafią się oprzeć, i to pcha ich na drogę przestępstwa – aby za wszelką cenę zdobyć narkotyki lub pieniądze na ich zakup. W dzienniku "Rzeczpospolita" z 15 sierpnia 1929 r. podano informację, że w samej tylko Warszawie było ok. 15 tys. narkomanów stale zażywających kokainę, morfinę, opium lub eter. Dane te były szacunkowe i opierały się na wywiadzie przeprowadzonym przez dziennikarzy.
Coraz większa liczba narkomanów spowodowała rozwój przemytu i handlu zakazanymi środkami. Było to działanie bardzo zyskowne, co szybko dostrzegł świat przestępczy. Stosunek ceny zakupu kokainy za granicą do ceny jej sprzedaży w Polsce był 15-krotny. Żaden inny towar nie zapewniał takiego przebicia. Narkotyki już w latach 30. stały sie towarem chętnie przemycanym. W literaturze opis tego procederu można znaleźć w książce Sergiusza Piaseckiego "Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy".
Jedna porcja 20-miligramowa kokainy kosztowała w latach 30. od 50 gr do 1 zł. Robotnik w fabryce zarabiał wówczas 60-80 zł miesięcznie, a przeciętny urzędnik 80-120 zł.
W wrześniu 1932 r. wszedł w Polsce w życie nowy kodeks karny. Jeden z jego artykułów stanowił: "Kto bez upoważnienia udziela innej osobie trucizny odurzającej, podlega karze więzienia do lat 5". Perspektywa dużych zysków była jednak silniejsza niż groźba kary.
"Używanie substancji psychoaktywnych jest stare jak historia ludzkości. W dawnych latach wiązało się to głównie z działaniami medycznymi i rytuałami, np. szamańskimi. W późniejszych latach używanie narkotyków przypisywano środowiskom artystycznym i inteligenckim, kontestującym system społeczny. Od lat 70. XX w., w powszechnej opinii, narkomania kojarzy się ze środowiskami dysfunkcyjnymi czy, jak się to brzydko mówi – patologicznymi. A historia pokazuje, że na początku było inaczej. Najpierw były to środowiska inteligenckie, a dopiero później dołączyły do nich środowiska dysfunkcyjne" – powiedziała PAP rzeczniczka prasowa Monaru dr Maria Banaszak.
"W czasie I wojny światowej narkotyki służyły głównie do uśmierzenia bólu rannych żołnierzy. Inne specyfiki, jak np. kokaina, były używane do kuracji odchudzających. Ustawa z roku 1923 była pierwsza, ale dla nas dziś najważniejsza była ustawa z 1985 r., stanowiąca odpowiedź na epidemię +polskiego kompotu+, czyli polskiej heroiny" – dodała dr Banaszak.
"W ostatnich 20 latach używanie, nadużywanie i uzależnianie się od substancji psychoaktywnych wkroczyło w nowe realia. Kiedyś wiązało się to z konkretnymi środowiskami, dziś ten problem stał się powszechny. Przyczynił się do tego internet jako źródło informacji o narkotykach, ale także o sposobach ich zdobywania. To zmienia społeczną twarz narkomanii. Jest to obecnie ogromny problem" – podkreśliła.(PAP)
Autor: Tomasz Szczerbicki
szt/ skp/