Po agresji Rosji na Ukrainę korzystanie z tamtejszych zasobów archiwalnych jest praktycznie niemożliwe - powiedział PAP dr Piotr Olechowski, organizator konferencji Instytutu Strat Wojennych zatytułowanej "Przed 17 września 1939 r. Stan posiadania Rzeczypospolitej Polskiej na obszarze anektowanym przez ZSRR".
Polska Agencja Prasowa: Zakończyła się właśnie dwudniowa konferencja naukowa pt. "Przed 17 września 1939 r. Stan posiadania Rzeczypospolitej Polskiej na obszarze anektowanym przez ZSRR". Jak możemy ją podsumować?
Dr Piotr Olechowski: Jednym z podstawowych zadań Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego jest inicjowanie wydarzeń naukowych wokół badań nad stratami poniesionymi przez Polskę w czasie II wojny światowej. Dlatego też zorganizowaliśmy konferencję "Przed 17 września 1939 r. Stan posiadania Rzeczypospolitej Polskiej na obszarze anektowanym przez ZSRR". Jej celem było zaprezentowanie stanu wyjściowego i pokazanie bilansu otwarcia do dalszych badań zmierzających do ustalenia strat i zniszczeń na ziemiach wschodnich należących do II Rzeczypospolitej. Dziś to obszar Litwy, Białorusi i Ukrainy – wówczas były to województwa wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie, tarnopolskie, stanisławowskie oraz wschodnia część województw białostockiego i lwowskiego.
Podczas konferencji poruszano tematy związane zarówno ze stratami materialnymi jak i niematerialnymi poniesionymi przez Polskę po sowieckiej agresji. Zakres tematyczny konferencji był bardzo szeroki. Podczas pierwszego panelu dyskutowano głównie o stratach niematerialnych - prelegenci przeanalizowali proces niszczenia polskiej nauki i polskiej inteligencji na Kresach realizowany przez Sowietów od pierwszego dnia po agresji. Straty osobowe są chyba najbardziej bolesne. Zniszczony budynek czy fabrykę można odbudować, lecz nie da się odtworzyć elity intelektualnej, całego pokolenia ludzi, którzy zostali zamordowani w Katyniu, Miednoje, Charkowie i tysiącach innych miejsc na terenie ZSRS, tych którzy utracili zdrowie lub na pozostali w dalekich republikach ZSRS i nie mogli powrócić do kraju. Prelegenci omawiali także kwestie związane ze stratami w kulturze, zbiorach bibliotecznych i muzealnych, infrastrukturze sportowej i zrujnowanych miejscach upamiętnień. Poruszono także również kwestie strat w rolnictwie, przemyśle, handlu, gospodarce i bankowości. Nie pominięto także strat, jakie poniosła Polska w zakresie budynków użyteczności publicznej oraz sprzętu wojskowego, uzbrojenia i infrastruktury wojskowej w garnizonach na terenie wschodnich województw. Te straty dotyczą także jednostek Wojska Polskiego, które na skutek działań wojennych znalazły się w strefie działania wojsk sowieckich. To była już druga z rzędu konferencja, poświęcona kwestiom polskich strat wojennych na wschodzie - pierwszą Instytutu Strat Wojennych zorganizował w lutym br. Materiały z konferencji będą opublikowane na łamach czasopisma "Studia i Materiały Instytutu Strat Wojennych" w ciągu najbliższych miesięcy. Te spotkania są kolejnym już krokiem do stworzenia raportu o polskich stratach poniesionych na skutek sowieckich działań. Jednak opracowanie takiego raportu przez Instytut Strat Wojennych nie jest łatwe, ten proces może potrwać jeszcze kilka lat.
PAP: Raport o stratach wyrządzonych przez III Rzeszę powstawał pięć lat. Co utrudnia prace nad raportem o stratach wyrządzonych przez ZSRS ?
Dr Piotr Olechowski: Chcę podkreślić, że historycy badający straty powstałe na skutek działań ZSRS mają znacznie trudniejsze zadanie niż w przypadku strat wyrządzonych przez III Rzeszę na okupowanych ziemiach polskich. W 1945 r.Prezydium Rady Ministrów w Warszawie powołało Biuro Odszkodowań Wojennych (BOW). Dość precyzyjnie oszacowano wtedy straty wojenne, lecz tylko i wyłącznie te wyrządzone przez III Rzeszę. Ponieważ działo się to bezpośrednio po wojnie, stosunkowo łatwo było zweryfikować znaczną część strat materialnych. Jednak z przyczyn politycznych BOW nie badało strat, które wyrządzili Sowieci na ziemiach polskich - obejmowały one wschodnie województwa, które w latach 1944-45 stały się częścią ZSRS. Oszacowanie strat na ziemiach wschodnich nie było wtedy możliwe - Polska nie była wtedy wówczas państwem w pełni niezależnym. Dla komunistycznych władz temat sowieckiej agresji 17 września był tematem tabu i ograniczono się tylko do strat wyrządzonych przez Niemców i to wyłącznie na ziemiach na zachód od Bugu. Rzetelne oszacowanie strat wyrządzonych przez Sowietów wiąże się także z utrudnionym dostępem do archiwów na terenie Rosji i Białorusi. Archiwa w Rosji były otwarte dla badaczy z zagranicy w latach 90. i to na krótko - jeszcze w czasach prezydenta Jelcyna. Od ponad dwudziestu lat dostęp do nich był utrudniony. Po agresji Rosji na Ukrainę korzystanie z tamtejszych zasobów archiwalnych jest praktycznie niemożliwe. To samo dotyczy archiwów na Białorusi. Chętnie swoje zbiory udostępniają polskim historykom Litwa i Ukraina. Pamiętajmy jednak, że na terenie współczesnej Litwy znajduje się jedynie niewielki skrawek dawnej Rzeczypospolitej (część województw wileńskiego i nowogródzkiego), zaś na Ukrainie trwa wojna, co utrudnia prace badawcze. Podam przykład: jeden ze współpracujących z naszym instytutem naukowców musiał podczas pracy w archiwum we Lwowie w ciągu dwóch trzech godzin musiał udawać się do schronu dziesięć razy, bo akurat Rosjanie rozpoczęli ostrzał rakietowy! Wola pomocy ze strony Ukraińców jest i tam, gdzie to tylko możliwe, udostępniają nam archiwalia. To co utrudnia pracę - to wyłącznie działania wojenne.
PAP: Czy "sowiecki" raport będzie podobny do "niemieckiego", ogłoszonego 1 września 2022 r?
Dr Piotr Olechowski: Raport "niemiecki" został bardzo wysoko oceniony w międzynarodowym środowisku naukowym. Nawet strona niemiecka nie zgłosiła jakichkolwiek zastrzeżeń merytorycznych. Myślę, że może on stanowić punkt odniesienia i wzorzec dla raportu o stratach wyrządzonych przez Sowietów. Metodologia pracy jest podobna. Jednak autorzy opublikowanego w ubiegłym roku raportu mieli nieskrępowane ręce i łatwy dostęp do polskich archiwów. Trzeba podkreślić, że także strona niemiecka nie utrudniała im pracy, gdyż dotyczyło to ziem Polski w obecnych granicach. W przypadku szacowania polskich strat na Wschodzie trudno jest bazować na dokumentach z polskich archiwów, takich jak wspomniane już Biuro Odszkodowań Wojennych czy raporty z poszczególnych województw. Dodam, że w Rosji do dziś obowiązuje narracja, że "ZSRS wyzwolił Polskę i nie zasługuje ona na jakiekolwiek odszkodowania wojenne". Kilka dni temu na rosyjskim portalu pravda.ru ukazał się oszczerczy artykuł, pytający, dlaczego Polska rości sobie jakiekolwiek prawa do odszkodowań, skoro to właśnie ZSRS "wziął na siebie ciężar wojny i wyzwalał ziemie polskie". Według tej narracji Sowieci, a dziś Rosjanie nigdy nie zajmowali, nie podbijali innych krajów - oni je zawsze "wyzwalali", jak dziś "wyzwalają" Ukrainę. To utrudnia nasze badania. Raport jednak powstanie, choć nie będzie to łatwe. (PAP)
Rozmawiał Maciej Replewicz
mr/ aszw/