Sierpień ‘80 to początek przemian, które ostatecznie doprowadziły do erozji i upadku systemu komunistycznego w Polsce – powiedział dr Sebastian Pilarski, dyrektor Biura Badań Historycznych IPN, który był gościem Studia PAP. „Te protesty w dużym stopniu zaskoczyły komunistyczne władze” – dodał.
Historyk, pytany w Studiu PAP o znaczenie Porozumień Sierpniowych, podkreślił, że "Sierpień ‘80 to początek przemian - oczywiście rozłożonych w czasie - które ostatecznie doprowadziły do erozji i upadku systemu komunistycznego w Polsce". Zaznaczył jednocześnie, że "mówiąc o Sierpniu, mamy na myśli przede wszystkim to, co działo się na Wybrzeżu – strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina - natomiast musimy pamiętać, że fala strajkowa, która rozlała się niemal po całej Polsce, rozpoczęła się wcześniej, czyli już w lipcu 1980 roku". "Tutaj musimy przede wszystkim wspomnieć wydarzenia na Lubelszczyźnie. Można powiedzieć, że te protesty w dużym stopniu zaskoczyły komunistyczne władze, które nie spodziewały się tak masowych protestów, które w zasadzie objęły znaczą część Polski" – podkreślił historyk.
Pilarski przypomniał, że wówczas nie używano słowa "strajk". "To były nieuzasadnione przerwy w pracy, takiego sformułowania używały władze, też sami strajkujący posługiwali się takim sformułowaniem" – przypomniał. Powodem strajków był czynnik ekonomiczny, czyli – jak zaznaczył historyk, "podobnie jak w przypadku protestów z lat poprzednich – z 1970 czy 1976 r." "Fatalny stan i bardzo niski poziom życia ludzi pchnął ich do tego desperackiego kroku, jakim było rozpoczęcie strajku" – podkreślił.
"Jedną z podstawowych rzeczy, o których musimy pamiętać, rozmawiając o sierpniu roku 1980, jest to, że udało się zmusić władze do podjęcia rozmów z protestującymi. Protesty wcześniejsze – w roku 1970 czy 1976, zostały brutalnie przez komunistów stłumione, natomiast w roku 1980 władze zostały zmuszone do rozpoczęcia rozmów. Precedens został stworzony już na Lubelszczyźnie w lipcu 1980 r. Tam zawarto pierwsze, 9-punktowe porozumienie, które oznaczało w pewnym sensie kapitulację czy ustępstwa ze strony lokalnych władz oraz ze strony przedstawicielstwa Ministerstwa Przemysłu" - mówił Pilarski.
Historyk wskazał, że najpierw domagano się realizacji postulatów ekonomicznych, dotyczących przede wszystkim cofnięcia podwyżek wprowadzonych 1 lipca, które dotyczyły mięsa i jego przetworów. "Domagano się wówczas podwyżek płac" – powiedział badacz. Podkreślił także, że "te protesty najpierw o charakterze ekonomicznym, stopniowo zaczęły przekształcać się w protesty o charakterze politycznym. Tak musimy powiedzieć. Oczywiście decydujące znaczenie miał protest w Stoczni Gdańskiej" – wyjaśnił.
Historyk zaznaczył, że władze zgodziły się na ustępstwa ze względu na skalę protestów. "Protesty z 1970 i 1976 r. miały jednak ograniczony zasięg. Natomiast tutaj, jak się szacuje, w sierpniu 1980 r. strajkowało ok. 700 tys. osób, w siedmiuset zakładach" - wyjaśnił. "Ta masowość prostu wymusiła na władzach konieczność podjęcia rozmów" – dodał.
Pilarski zwrócił także uwagę na przełom, jaki dokonał się w związku z pierwszą pielgrzymką papieża Jana Pawła II do kraju w 1979 r. "Można powiedzieć, że w społeczeństwie pękła w jakimś sensie bariera strachu. Polacy policzyli się, czyli zobaczyli, jak wiele osób jest przywiązanych do nauczania Kościoła katolickiego, jak wiele osób kontestuje w sensie moralnym system komunistyczny. To bez wątpienia przebudzenie roku 1979 doprowadziło do tego, że mieliśmy sierpień roku 1980 r." – podkreślił historyk.
"Wreszcie udało się także przełamać blokadę informacyjną dotyczącą protestu. Pomimo tego, że komuniści próbowali temu zapobiec, strajk w stoczni był relacjonowany, pojawiały się niezależne kanały informacyjne, m.in. dziennikarze z krajów zachodnich informowali o tym, co się dzieje na Wybrzeżu. Dzięki temu społeczeństwo wiedziało, jaką wagę ma ten protest i dzięki temu kolejne ośrodki do strajków przystępowały" – zaznaczył Pilarski.
Jak wyjaśnił, "dla tych osób, które strajkowały w roku 1980, punktem odniesienia nie były już zniszczenia po zakończeniu II wojny światowej i ten fatalny poziom egzystencji w latach 40. czy 50. Ci ludzie oczekiwali tego, że będą mogli funkcjonować w normalnych warunkach". "Dekada gierkowska, załamanie tej gospodarki opartej w dużym stopniu o kredyty, też podniosło poziom frustracji społecznej i z tego względu ludzie zaczęli strajkować" - zaznaczył.
"Bez wątpienia istotne znaczenie miało też pojawienie się opozycji polityczne po protestach roku 1976. To były jeszcze grupy stosunkowo nieliczne, natomiast obok postulatów ekonomicznych, zaczęły się też pojawiać postulaty natury politycznej, dotyczące chociażby gwarancji przestrzegania wolności słowa czy dostępu do ośrodków masowego przekazu, wreszcie nierepresjonowania osób, które występują przeciwko władzy" – przypomniał badacz. "Wszystkie te okoliczności złożyły się na to, że w roku 1980 wybuchły protesty na tak wielką skalę" – dodał. W jego ocenie, "skala protestów uniemożliwiła interwencję i rozwiązanie siłowe, chociaż w momencie, kiedy trwał strajk w Stoczni Gdańskiej, władze komunistyczne taki wariant przez moment też rozważały".
Protesty z sierpnia 1980 r. miały inny charakter niż w latach poprzednich. „Robotnicy, załogi zakładów nie opuszczały swojego miejsca pracy, były to strajki okupacyjne, co też utrudniło rozbicie protestów” – wyjaśnia historyk.
Protesty z sierpnia 1980 r. miały ponadto inny charakter niż w latach poprzednich. "Robotnicy, załogi zakładów nie opuszczały swojego miejsca pracy, były to strajki okupacyjne, co też utrudniło rozbicie protestów" – wyjaśni historyk.
Historyk zwrócił uwagę na to, że władze chciały doprowadzić do udaremnienia Porozumień Sierpniowych. "Władze stosowały zabieg, który nazywano taktyką odcinkowych konfrontacji, czyli co jakiś czas wywoływały pewne kryzysy, żeby doprowadzić do zmęczenia społeczeństwa" - wyjaśnił. "Rejestracja +Solidarności+ była pewnym problemem, ponieważ Sąd Wojewódzki w Warszawie doprowadził do zmiany zapisów bez konsultacji ze związkiem, m.in. chodziło o aprobatę kierowniczej roli partii" – przypomniał. "Ostatecznie 10 listopada 1980 r. doszło do rejestracji, natomiast od sierpnia do listopada troczę czasu minęło, ponieważ władze niechętnie akceptowały Porozumienia Sierpniowe i chciały doprowadzić do ich udaremnienia" – podkreślił Pilarski.
Historyk zaznaczył, że "+Solidarność+ to ruch dziesięciomilionowy, tak wiosną 1981 r. szacowano liczebność członków związku". "Mamy szereg postaci symbolicznych. Strajk w Stoczni Gdańskiej rozpoczął się w obronie Anny Walentynowicz, słusznie nazywanej Anną Solidarność. Bez tej osoby związek by się nie narodził. Należy podkreślić także znaczenie i rolę, jaką odgrywali działacze Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. To było to środowisko, które zorganizowało strajk, a wiec można powiedzieć, że +Solidarność+ nie zrodziła się z próżni. Skala była zupełnie inna niż wcześniej, natomiast bez wątpienia to grono odważnych działaczy związkowych z Gdańska sprawiło, że Solidarność w wyniku protestu się narodziła" – podkreśli Pilarski.
W rozmowie historyk odniósł się również do Lecha Wałęsy jako symbolu "Solidarności". "W latach osiemdziesiątych bez wątpienia w Polsce mieliśmy duże zapotrzebowanie na symbol. Symbolem +Solidarności+ był Lech Wałęsa. Dziś na temat jego biografii wiemy znacznie więcej, w zasadzie wszystko, natomiast wówczas podchodzono do tego przywództwa w związku w dużym stopniu w sposób bezkrytyczny, chociaż musimy pamiętać, że rola Wałęsy czy sposób kierowania związkiem był w 1980 i 1981 r. kontestowany, m.in. przez Andrzeja Gwiazdę, Annę Walentynowicz" - przypomniał. "Bez wątpienia Wałęsa jest symbolem +Solidarności+, chociaż musimy pamiętać, że był to ruch 10-miliowny, który doprowadził do zachwiania sytemu komunistycznego" – podkreślił dr Sebastian Pilarski.
Cała rozmowa z dr Sebastianem Pilarskim jest pod adresem https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1411892%2Cgosc-studia-pap-dr-sebastian-pilarski-historyk-ipn.html (PAP)
Rozmawiała: Anna Nartowska
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ pat/