
Kradzież obrazu "Kobieta niosąca żar" Pietera Bruegla, do której doszło 51 lat temu z Muzeum Narodowego w Gdańsku należała do jednej z najbardziej spektakularnych w tamtym okresie - ocenił w rozmowie z PAP prawnik i kryminolog dr Olgierd Jakubowski.
PAP: Prokuratura, która wszczęła śledztwo w sprawie nabycia obrazu oraz jego wywozu, wstępnie wyceniła jego wartość między 800 tys. zł a 3 mln złotych. Ile według pana jest wart obraz "Kobieta niosący żar"?
Dr Olgierd Jakubowski: Nie zajmuję się zawodowo wyceną dzieł sztuki, ale podawana przez prokuraturę kwota wartości dzieła wydaje się możliwa. Co prawda w dokumentach z akt sprawy z 1974 obraz "Kobieta niosąca żar" jest wyceniony na ówczesne 90 tys. złotych, ale - co zrozumiałe - jest to wycena z okresu PRL zupełnie nieprzystająca do obecnej rzeczywistej wartości dzieła.
PAP: Śledczy zamierzają sprawdzić, w jaki sposób dzieło zostało skradzione, jak opuściło Polskę i kto je sprzedawał. Proszę powiedzieć, jakie są prawne szanse na odzyskanie obrazu?
"(...) fakt zarejestrowania skradzionych dzieł w bazie Interpolu "The Stolen Works of Art" i fakt stosunkowo dużego nagłośnienia sprawy kradzieży obrazu z Muzeum Narodowego w Gdańska pozwalają mieć nadzieje na pomyślne rozwiązanie."
O.J.: W mojej ocenie fakt zarejestrowania skradzionych dzieł w bazie Interpolu "The Stolen Works of Art" i fakt stosunkowo dużego nagłośnienia sprawy kradzieży obrazu z Muzeum Narodowego w Gdańska pozwalają mieć nadzieje na pomyślne rozwiązanie. Pomóc może też ogólna tendencja w Unii Europejskiej, by przeciwdziałać nielegalnemu obrotowi dóbr kultury. Z drugiej jednak strony Holandia jest krajem nastawionym na ochronę nabywców dzieł sztuki w związku z rozwiniętym rynkiem antykwarycznym, co może stanowić problem.
PAP: Należy przypomnieć, że dzieło zostało znalezione przez holenderskich dziennikarzy, którzy dostrzegli je na wystawie w Holandii. Zostało ono wypożyczone do Muzeum w Goudzie z prywatnej kolekcji i reklamowane było jako "niewidziane przez ostatnich 40 lat". Czy jest coś jeszcze, co może działać na niekorzyść "powrotu" obrazu do Polski?
O.J.: Tak, odzyskanie dzieła może utrudnić także znaczny upływ czasu. To powoduje, że niektóre przepisy prawa europejskiego jak np. dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady z 15 maja 2014 r. w sprawie zwrotu dóbr kultury wyprowadzonych niezgodnie z prawem z terytorium państwa członkowskiego - może być trudno zastosować. Upływ czasu może też mieć wpływ na przedawnienie niektórych przestępstw, co również może utrudnić odzyskanie dzieła. Pomimo to jestem dobrej myśli, bo nagłośnienie sprawy może wywrzeć presję na posiadacza, by zwrócił dzieło.
PAP: Nie wiadomo w jaki sposób obraz "Kobieta niosąca żar" został skradziony z Muzeum Narodowego w Gdańsku. Wiadomo natomiast, że 24 kwietnia 1974 r. pracownik gdańskiego muzeum przypadkowo strącił obraz ze ściany i okazało się, że w ramie nie było oryginalnego dzieła flamandzkiego malarza, a jedynie jego kopia. Kto mógł zlecić kradzież tego obrazu?
O.J.: W latach 70. XX w. trwał gwałtowny wzrost przestępczości kryminalnej o charakterze transgranicznym wymierzonej w dziedzictwo kulturowe zapoczątkowany w latach 60. XX w. W badaniach kryminologów z tego okresu podkreślano, że na zjawisko dynamicznego rozwoju kradzieży i przemytu dzieł sztuki miał wpływ rozwijający się w tym okresie ruch kolekcjonerski, który napędzał koniunkturę na dzieła pochodzące nawet z nielegalnego źródła. W tym okresie problem kradzieży dzieł sztuki zaczął być też diagnozowany przez poszczególne instytucje międzynarodowe. Tylko w 1972 r. Interpol otrzymał od władz poszczególnych państw około 400 próśb o poszukiwania dzieł sztuki. W tym czasie w czasopiśmie "The New York Times" została opublikowana pierwsza lista najbardziej poszukiwanych przez Interpol dzieł sztuki. Kradzież w muzeum gdańskim wpisuje się w ten trend, więc można zakładać, że docelowo dzieła trafiły lub miały trafić do kolekcjonerów na rynkach zachodnich.
PAP: Co skradziono z polskich muzeów?
O.J.: W latach 70. XX w. w Polsce dochodziło do wielu przypadków kradzieży dóbr kultury, w tym także z placówek muzealnych. Skala tego zjawiska była duża, a niektóre muzea były okradane wielokrotnie. Przykładowo, w maju 1970 r. doszło do włamania do Muzeum Wojska Polskiego i kradzieży fragmentu zbroi husarskiej. Dwa lata później z tego samego muzeum został skradziony z wystawy pistolet skałkowy. Z kolei trzy lata później z terenu wystawowego tej instytucji zabrano lufę działa regimentowego. Ponadto z gabloty skradziono rewolwer systemu "Colt" i sztylet szermierczy (lewak).
W 1977 r. z Muzeum Historycznego Miasta Warszawy skradziono z gabloty polskie bilety skarbowe z XVIII w., a z Muzeum Ziemi Kłodzkiej w maju 1976 r. skradziono zabytkowy zegar i świecznik z XIX wieku.
PAP: W trakcie kradzieży obrazu "Kobieta niosąca żar" odkryto, że zniknął szkic pt. "Ukrzyżowanie" Antona van Dycka.
O.J.: W mojej ocenie kradzież z muzeum w Gdańsku należała do jednej z najbardziej spektakularnych w tym okresie.
"(...) niestety, kradzież dóbr kultury jest dobrym interesem dla przestępców, a odpowiednio bogaty kolekcjoner może próbować procesować się o własność skradzionych dzieł. "
PAP: Czy wiadomo do ilu kradzieży dzieł sztuki doszło w Polsce?
O.J.: W przeprowadzanych w okresie PRL badaniach nad strukturą przestępczości przeciwko dobrom kultury w latach 1946-1977 płk. doc. dr Tadeusz Rydzek dyrektor Instytutu Kryminalistyki w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wskazywał, że w tym okresie doszło do 7122 przestępstw kradzieży różnych dóbr kultury. W swoich pracach pisał, że po 1970 w Polsce wystąpiły wszystkie negatywne zjawiska w zakresie przestępczości przeciwko dobru kultury, co w najbardziej zagrożonych państwach europejskich. Badania nad przestępstwami w muzeach w PRL zajmował się także dr płk Jan Świeczyński, który wskazywał, że w latach 1969-1979 w przypadku samych warszawskich muzeów doszło do 42 przestępstw, a z jego badań nad ogólną liczbą kradzieży w muzeach wynika, że do 1979 r. skradziono z tych instytucji 3277 eksponatów.
Kolejna wielka fala kradzieży dobór kultury w Polsce nastąpiła w latach 90. w związku z transformacją ustrojową.
PAP: Dokąd trafiały skradzione dzieła?
O.J.: Prowadzone przez organy ścigania działania mogą dać odpowiedź, co do losów tych konkretnie skradzionych obrazów. Jednak wiele z cennych skradzionych w latach 70. XX w. dzieł sztuki była przemycana na Zachód w związku z ich wyższą ceną na tamtejszych rynkach sztuki i zapotrzebowaniem na te dzieła wśród kolekcjonerów. Niestety, w przypadku dóbr kultury z cennych kruszców istniało dodatkowe ryzyko ich zniszczenia przez sprawców, którzy nierzadko przetapiali dzieła z metali szlachetnych. Niekiedy, jak miało to miejsce w przypadku skradzionego w 2000 r. z muzeum w Poznaniu obrazu Claude’a Moneta, sprawcy mogą też ukryć dzieło na wiele lat.
PAP: W tym przypadku sprawca kradzieży trzymał obraz za szafą. Po co kolekcjonerom skradziony obraz, którym nie mogą się pochwalić?
O.J.: W latach 70. rozwiązania prawne i faktyczne związane ze zwalczaniem przemytu dóbr kultury dopiero się kształtowały. W wielu krajach istniejące ustawodawstwo dotyczące nabycia dzieła od nieuprawnionego lub zasiedzenia w dobrej wierze stanowiło i niestety nadal stanowi realny problem w razie starań o zwrot skradzionego dzieła. Istnieją też kraje, z których odzyskanie dzieła może być znacznie utrudnione. Nadal więc, niestety, kradzież dóbr kultury jest dobrym interesem dla przestępców, a odpowiednio bogaty kolekcjoner może próbować procesować się o własność skradzionych dzieł. Zgodnie z badaniami Interpolu (obejmującymi 33 europejskie kraje – niestety bez Polski) w 2021 r. w krajach tych zgłoszono kradzież 22 927 dóbr kultury, co pokazuje skalę problemu.
PAP: W jaki sposób w latach 70. XX w. dokonywano przemytu dzieł sztuki za granicę?
O.J.: Działały grupy przemytnicze, które przemycały nielegalnie dobra kultury na Zachód. Dochodziło do przekupywania urzędników, a w przemyt byli również włączani jako pośrednicy, przedstawiciele rynku sztuki. W sprawy kradzieży i przemytu dóbr kultury były nierzadko zaangażowane służby specjalne PRL jak np. w tzw. sprawie Mętlewicza, zwanej również sprawą gangu "złotogłowych". Była to grupa, w którą zaangażowani byli m.in. antykwariusze objęci parasolem ochronnym służb specjalnych. Działała ona przez całe lata 60., a do przemytu dóbr kultury wykorzystywano m.in. bagaż dyplomatyczny.
PAP: Po tym jak media obiegła informacja o odnalezieniu obrazu "Kobieta niosąca żar", Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego podało, że prowadzi ponad 180 spraw restytucyjnych w 20 krajach i że dzięki tym działaniom odzyskano 782 dobra kultury. Jak pan ocenia działania resortu w sprawie odzyskiwania utraconych dzieł?
"(...) z ok. 12 tys. zabytków utraconych w wyniku przestępstwa (po wojnie) - zarejestrowanych w krajowym wykazie zabytków skradzionych lub wywiezionych za granicę niezgodnie z prawem ponad 10 tys. jest nadal poszukiwanych."
O.J.: W mojej ocenie faktyczną skuteczność działań MKiDN może ocenić niezależny organ. W 2017 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport dotyczący odzyskiwanie utraconych dzieł sztuki w latach 2011–2016, w którym wskazała, że proces odzyskiwania przez Polskę utraconych dzieł sztuki nie był prawidłowo zorganizowany i systemowo finansowany. Jak jest obecnie? Wymagałoby to ponownej oceny. Należy pamiętać, że z ok. 12 tys. zabytków utraconych w wyniku przestępstwa (po wojnie) - zarejestrowanych w krajowym wykazie zabytków skradzionych lub wywiezionych za granicę niezgodnie z prawem ponad 10 tys. jest nadal poszukiwanych.
Nie kwestionując sukcesów MKiDN przy odzyskiwaniu utraconych dzieł uważam, że wielkim błędem, który obecnie wpływa na proces poszukiwań utraconych zabytków jest rozwiązanie w 2013 r. Krajowego Zespołu do Zwalczania Przestępczości Przeciwko Dziedzictwu Narodowemu (działającego w strukturach Komendy Głównej Policji), który miał duże sukcesy w ramach tych działań. Funkcjonowanie tego typu jednostek w strukturach policji zaleca Interpol. Moim zdaniem, by usprawnić proces odzyskiwania dóbr kultury należałoby też ratyfikować Konwencję Unidroit w sprawie skradzionych lub nielegalnie wywiezionych dóbr kultury, podpisaną w Rzymie w czerwca 1995 r. oraz Konwencję Rady Europy o przestępstwach przeciwko dobrom kultury, przyjętą w maju 2017 r. tzw. Konwencję z Nikozji.
Dr Olgierd Jakubowski jest autorem pracy doktorskiej zatytułowanej "Ochrona dziedzictwa kulturowego przed przestępczością w prawie i praktyce polskiej" obronionej z wyróżnieniem w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Był pracownikiem działu analiz kryminalnych w wyspecjalizowanej instytucji kultury, a także członkiem grup eksperckich Komisji Europejskiej zajmujących się zwrotem i kontrolą wywozu dóbr kultury. Obecnie zajmują się także legislacją i opiniowaniem w obszarze ochrony danych i nowych technologii.
Rozmawiał Piotr Mirowicz (PAP)
pm/ dki/ jpn/