Relacje uczestników protestu i ich bliskich, dokumenty i historyczne fotografie znalazły się w wydanej przez IPN i Muzeum w Gliwicach książce, poświęconej obronie krzyża parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gliwicach w czerwcu 1960 r.
Protest, w którym wzięło udział ok. tysiąca osób, był najliczniejszym wystąpieniem przeciwko władzom PRL na terenie województwa katowickiego pomiędzy Październikiem 1956 r. a Marcem 1968 r. – zaznaczają przedstawiciele IPN. 24 czerwca 1960 r. modlący się pod krzyżem zostali brutalnie zaatakowani przez milicję i tzw. aktyw robotniczy. Kilkanaście osób pobito, a około 30 zatrzymano.
Autorami publikacji pt. „W obronie krzyża. Protest w 1960 roku” są Adam Dziurok i Bogusław Tracz, którzy przedstawili w niej genezę wydarzeń, opisali ich kontekst polityczny i kościelny, przebieg oraz represje, które dotknęły uczestników. Książka opiera się na rozległej kwerendzie archiwalnej oraz relacjach świadków i członków rodzin uczestników protestu.
Rok temu historycy z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Katowicach wspólnie z Muzeum w Gliwicach podjęli się opracowania naukowego tego tematu. Poprosili wówczas o kontakt uczestników i świadków tamtych wydarzeń oraz osoby posiadające fotografie, dokumenty lub pamiątki.
Historycy przypominają, że krótkotrwała odwilż polityczna z 1956 r. objęła również relacje między państwem komunistycznym a Kościołem. Jednak już w końcu lat pięćdziesiątych władze partyjno-państwowe ponownie zaostrzyły politykę antykościelną. W 1960 r. gwałtowne protesty w obronie krzyża odbywały się także m.in. w Nowej Hucie i Zielonej Górze.
W czerwcu 1960 r. na terenie parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gliwicach, w której opiekę duszpasterską sprawowali franciszkanie, zakonnicy i liczni wierni stanęli w obronie krzyża ustawionego na placu, który decyzją władz miał zostać rozebrany. Ulokowano go na działce, która miała być przeznaczona na budowę kościoła. Widoczny symbol wiary katolickiej ustawiony na przykościelnym placu okazał się być solą w oku komunistycznych włodarzy miasta.
Jak przypomina IPN, mieszkańcy hutniczej dzielnicy Gliwic nie mieli kościoła, nabożeństwa odbywały się w budynku starej karczmy, przystosowanej do funkcji świątyni jeszcze w latach 20. XX w. Pomysł budowy kościoła z prawdziwego zdarzenia powrócił po wojnie. Mówił o tym w czasie odpustu parafialnego w 1957 roku ówczesny prowincjał franciszkanów o. Bertold Altaner.
Wniosek do ówczesnych władz o zgodę na budowę kościoła nie przyniósł rezultatu. Mimo to, z pomocą wiernych, franciszkanie zaczęli zbierać materiały budowlane, a u stolarza w Żernikach zamówili czterometrowy drewniany krzyż, który 15 czerwca 1960 roku poświęcono i ustawiono na placu, gdzie w przyszłości miała stanąć świątynia. Władze zażądały usunięcia krzyża. Proboszcz, o. Witalis Lassak, nie zgodził się na to.
24 czerwca na parceli pojawili się robotnicy, którzy w asyście milicji usunęli krzyż. Gdy próbowali temu zapobiec zarówno zakonnicy, jak i sami parafianie, milicja użyła siły, zatrzymano pierwsze osoby. Wokół miejsca, na którym stał krzyż, zaczęli gromadzić się ludzie. Gdy wieczorem na placu zapalono świece i rozpoczęto modlitwę, modlących się ludzi uznano za „nielegalne zgromadzenie antypaństwowe”, a do ich rozpędzenia skierowano dwa plutony MO i ZOMO. Podczas brutalnej interwencji zatrzymano kolejne osoby.
Komunistyczne władze obawiały się powtórzenia scenariusza z Nowej Huty, gdzie zaledwie trzy miesiące wcześniej doszło do rozruchów i walk między milicją a mieszkańcami, którzy także wystąpili w obronie krzyża. W zakładach pracy zorganizowano specjalne narady, podczas których próbowano całą winę zrzucić na franciszkanów. Jednocześnie na ulice Gliwic wysłano aktywistów partyjnych i funkcjonariuszy SB, którzy otrzymali zadanie „dementowania wyolbrzymianych pogłosek”.
Większość zatrzymanych osób została po kilku dniach zwolniona. Zatrzymany zakonnik o. Hilary Mamorski z komendy w Zabrzu został przewieziony do aresztu w Katowicach. Nie został zwolniony, mimo próśb parafian. W obawie przed rozruchami proces franciszkanina został przeniesiony do Pszczyny. Ostatecznie skazano go na trzy lata więzienia w zawieszeniu.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ dki/