Szopkarstwo to gigantyczna praca, do której potrzebna jest pasja – mówi PAP Maciej Moszew, który od 56 lat bierze udział w Konkursie Szopek Krakowskich i aż 33 razy zdobył w nim najwyższe laury. Zrobienie szopki na konkurs zajmuje mu ok. 4 tys. godzin.
Pan Maciej zwyciężył także w ostatnim konkursie w kategorii szopki średnie. Pierwszą konstrukcję architektoniczną – domek z budą dla psa – zbudował w wieku sześciu lat. Od tego czasu modelarstwo, a szczególnie szopkarstwo, jest jego pasją.
Twórca szopek ma 77 lat, świąteczne konstrukcje zamierza tworzyć tak długo, jak zdoła. „Mnie się nigdy w życiu nie znudzi robienie szopek. Martwi mnie tylko, że po tych 56 latach zostało mi może jeszcze tylko 30, 40 startów w konkursie szopek” – wyznaje.
Jak podkreśla, szopkarstwo jest „potworną, gigantyczną pracą”, do której potrzebna jest pasja. Swoją miłość do tego zajęcia tłumaczy tym, że jest rodowitym krakowianinem, a szopkarstwo to „bardzo krakowskie zajęcie”. Pracę ułatwia mu wykształcenie architektoniczne.
Aby stworzyć budowlę na doroczny, grudniowy Konkurs Szopek Krakowskich, pan Maciej musi poświęcić prawie cały rok. W zeszłym roku robił szopkę przez – jak wyliczył – ok. 4 tys. godzin.
Maciej Moszew: Szopka krakowska pozwala na takie bogactwo pomysłów, że właściwie to niekończący się temat – temat jest jeden: Kraków i architektura, ale wieżę mariacką można przedstawić dosłownie na milion sposobów.
W tym roku rozpoczął późno, bo w marcu. „Martwiłem się, że nie zdążę na konkurs, chociaż od marca pracowałem dzień w dzień, nawet w niedziele” – tłumaczy.
Prace pana Macieja zmieniały się z upływem lat. Swoją pierwszą szopkę określa jako „prymitywną”. „W czasach PRL trudno było o materiał. Cieszę się, że przebrnąłem przez te lata ciężkich robót na bezmateriale” – mówi i wspomina, jak koledzy ze studiów po zabawie karnawałowej w Klubie Pod Jaszczurami przekazywali mu staniol – ważny budulec szopek – pozostały z dekoracji sali.
Obecne konstrukcje są zmechanizowane, ale wszystkie robione ręcznie. „Mechanizacja szopki, zsynchronizowanie mechanizmu, zajmuje przynajmniej 30 proc. czasu” – wyjaśnia i dodaje, że w zeszłym roku do konstrukcji szopki użył 15 silników.
„Wszystkie elementy mechaniczne robię sam, łącznie z kółeczkami pasowymi do napędów” – mówi szopkarz, którego profesjonalny warsztat, zlokalizowany w domu, wyposażony jest w przeróżne narzędzia, m.in. tokarkę, wiertarki, szlifierki.
Weteran szopkarstwa przystępuje do pracy bez szkicu projektu na papierze. „Tak dziwnie pracuję – projektuję w 3D w pamięci, nie rysuję nic, nie mam projektu szopki. Szopka, którą zaczynam, projektowana jest w trakcie budowy, tak że często, nawet jeżeli mam jakiś zamysł, efekt końcowy pracy odbiega od pierwotnego pomysłu” – opisuje.
Pan Maciej mówi, że każda szopka jest inna, a pomysły mu się nie kończą. „Szopka krakowska pozwala na takie bogactwo pomysłów, że właściwie to niekończący się temat – temat jest jeden: Kraków i architektura, ale wieżę mariacką można przedstawić dosłownie na milion sposobów” – ocenia.
Utytułowany szopkarz ma jedną córkę, która – mimo udziału w Konkursie Szopek Krakowskich w dzieciństwie – nie odziedziczyła pasji modelarskiej.
Beata Kołodziej (PAP)
bko/ hgt/