9,5 tys. osób odwiedziło wystawę „#dziedzictwo” w pierwszym miesiącu jej trwania - poinformowało w poniedziałek Muzeum Narodowe w Krakowie (MNK), Ekspozycja w gmachu głównym tej placówki jest jedną z największych w Polsce, czynna będzie do 7 stycznia.
„Zauważyliśmy, że wystawa jest szczególnie atrakcyjna dla Polonii, osób mających polskie korzenie, tęskniących za Polską. Te osoby naprawdę są zachwycone” – powiedział PAP Mateusz Chramiec, jeden z historyków sztuki oprowadzających po ekspozycji.
Z jego obserwacji wynika, że część publiczności jest na początku zwiedzania „lekko zagubiona”. „Na wystawie jest naprawdę wiele przedmiotów. Można odnieść wrażenie chaosu, ponieważ wystawa nie ma chronologicznego charakteru, a jest podzielona na cztery kategorie. Dopiero później, w trakcie zwiedzania, goście czują się bardziej +swojsko+, widzą układ ideowy, znajome sobie przedmioty, np. szafkę czy medalik podobne do tych, które ma babcia” – mówił historyk sztuki.
By kupić bilety na wystawę kolejki ustawiają się od rana. Część osób specjalnie przyjeżdża do Krakowa, by wejść do Muzeum Narodowego, a dla części jest to jeden z ważnych punktów podczas zwiedzania miasta.
„Muzeum Narodowe nie jest miejscem przypadkowych wystaw, dlatego przyjechałyśmy tutaj. Nie wiemy dokładnie, co zobaczymy, więc czekamy na to zwiedzanie jak na niespodziankę” – powiedziały PAP stojące w kolejce do kasy Mariola i Marianna Zabawa z Tarnowa.
Z poczucia obowiązku, ale i z polecenia znajomych na ekspozycję przyszedł Rafał Zalewski z córkami Melisą i Emily. Zalewski 30 lat temu wyemigrował z Polski do Kanady. „Wystawa jest lepsza niż myślałem. Spodziewałem się, że będzie bardzo nudna i bardzo wyszukana, ale jest umiarkowanie wyszukana i w porządku dla przeciętnego odbiorcy” – ocenił.
Jak podkreślił, dzięki ekspozycji przypomniał sobie czasy komunizmu, w których to opuścił Polskę. Wzruszyły go najstarsze dzieje ojczystego kraju. Przyznał, że jego córki nie rozumieją do końca o co chodziło w komunizmie, bo nigdy w Polsce nie mieszkały, ale „rozumieją więcej niż przeciętny Kanadyjczyk”. Córkom szczególnie podobały się przedmioty przypominające o najstarszej historii Polski.
Krakowianka Anna Wróbel zwiedzała wystawę 2,5 godziny. Jak przyznała, bolały ją już nogi od chodzenia i stania przed poszczególnymi eksponatami, jednak – jak wskazała – warto było, ponieważ ekspozycja „jest piękna”. „Uważam, że powinni tu przyjechać wszyscy uczniowie szkół podstawowych i średnich” – powiedziała. Przyznała, że podobała się jej różnorodność kolekcji. Najmniej zachwyciły ją zbiory militarne.
Pierwsze oceny krytyków na temat „#dziedzictwa” są pozytywne, chwali się ogrom i różnorodność prezentacji, ciekawy jej układ, choć nie brak głosów niezadowolenia oraz ocen, że wystawa nie ukazuje dziedzictwa wszystkich Polaków („Czuję, że nie mam z tymi +jaśniepanami+ nic wspólnego” – Dariusz Kosiński, „Tygodnik Powszechny”).
„Jest to dobra wystawa, ale brakuje na niej tzw. +trudnego+ dziedzictwa i krytycznego podejścia do polskości” – powiedział PAP Łukasz Gazur, szef działu kultura „Dziennika Polskiego” i „Gazety Krakowskiej”.
„#dziedzictwo” zostało zorganizowane w przededniu odzyskania przez Polskę niepodległości. „Krakowska wystawa jest przede wszystkim świadectwem istnienia tytułowego dziedzictwa, które gotowe jest do odkrycia i przekazania prawdy na swój temat. To także +skarbnica pamięci+, do której wraca się, aby inspirowała czasy nam współczesne, a przede wszystkim pozwalała się zastanowić, jakiego dziedzictwa jesteśmy spadkobiercami i w jaki sposób potrafimy dopisać kolejny rozdział w jego historii” – napisał w przewodniku po wystawie jej kurator i dyrektor MNK Andrzej Szczerski.
Ekspozycja zajmuje parter, pierwsze i drugie piętro gmachu MNK. Wszystkie obiekty pochodzą ze zbiorów MNK, znaczna część z nich nie była wcześniej prezentowana.
Kategorie, na jakie jest podzielone „#dziedzictwo”, to: „geografia”, „język”, „obywatele” i „obyczaj”. O geografii mówi mapa Rzeczpospolitej z 1772 r., z uwagi na rozmiary (205x183 cm) i precyzję uznawana za szczytowe osiągnięcie polskiej kartografii XVIII w. w tej części wystawy są też przykłady polskiej obecności w świecie, jak mapa Australii z najwyższym szczytem nazwanym przez jego odkrywce Pawła Edmunda Strzeleckiego Górą Kościuszki czy regulamin kolonii polskiej w Adampolu koło Stambułu, założonej dla polskich emigrantów po powstaniu listopadowym.
W części „język” publiczność zobaczy ilustracje Jana Marcina Szancera do książki Wandy Chotomskiej „Abecadło krakowskie” (1962) i egzemplarze znanych dzieł literatury polskiej oraz zabytki innych języków, którymi posługiwano się na terenie dawne Rzeczpospolitej, a także esperanto.
Kategoria „obywatele” zebrano dzieła m.in. Olgi Boznańskiej, Stanisława Ignacego Witkiewicza i Andrzeja Wróblewskiego, przedstawiające wizerunki tych, których z perspektywy kolejnych twórców kolekcji MNK można uznać za „natione Polonus” (pol. z narodowości Polak): warszawskich mieszczan, tatrzańskich i huculskich górali, żydowskich rabinów, ormiańskich kolekcjonerów, romskich muzyków czy królów i królowe.
Obyczaj pokazuje codzienne elementy polskiego dziedzictwa, od religijności po wyposażenie mieszkań, nakrycie stołu, stroje chłopskie, mieszczańskie i szlacheckie, rozrywki, banknoty etc. O tym, że częścią naszego dziedzictwa jest walka „o wolność naszą i waszą” przypomina zbiór militariów. Muzeum ma także obiekty przypominające o światowych osiągnięciach Polaków, m.in. dzieło Kopernika „O obrotach sfer niebieskich”, mapy księżyca Jana Heweliusza, dedykowane Janowi III Sobieskiemu, zapis nutowy Chopina. W tej kategorii mieści się też m.in. pejzaż Rafał Malczewskiego pokazujący budowę Centralnego Okręgu Przemysłowego.
Beata Kołodziej (PAP)
bko/ agz/