28 kwietnia 1968 roku Artur Rubinstein opublikował na łamach "New York Timesa" apel. Był to wyraz sprzeciwu wobec tego, co ekipa Władysława Gomułki wyprawiała z obywatelami Polski, próbując odebrać im godność, poniżając i wskazując drzwi - przypomina Towarzystwo Jana Karskiego.
28 kwietnia 1968 r. na łamach "New York Timesa" wirtuoz Artur Rubinstein opublikował apel podpisany następnie przez ludzi kultury i naukowców. 3 lipca tego roku, w przededniu amerykańskiego Dnia Wolności, apel ten stał się oficjalnym dokumentem Kongresu Stanów Zjednoczonych. "Był to wyraz bólu i sprzeciwu przeciw temu, co ekipa Władysława Gomułki wyprawiała z obywatelami Polski, próbując odebrać im godność, poniżając i wskazując drzwi" - przypomina Waldemar Piasecki, przewodniczący Towarzystwa Jana Karskiego.
"Był to ten sam rodzaj sprzeciwu, jaki Artur Rubinstein zademonstrował podczas inauguracji organizacji Narodów Zjednoczonych w San Francisco w kwietniu 1945 roku, kiedy na sali obrad zabrakło polskiej delegacji, a pośród flag narodowych polskiej biało-czerwonej, bowiem Stalin nie zgodził się na reprezentację londyńskich władz na wychodźstwie, a koalicjanci brytyjsko-amerykańscy na wysłanników reżimu lubelsko-warszawskiego. Polski wirtuoz, którego koncert miała rozpoczynać konferencję, zaprotestował ze sceny przeciw tej nieobecności, poprosił zebranych o powstanie i odegrał hymn narodowy Polaków - +Mazurek Dąbrowskiego+" - napisał przewodniczący Towarzystwa Jana Karskiego.
"Fala histerii antyżydowskiej w Polsce podsycana jest przez potężne siły reakcyjne w reżimie sprawującym władzę i wykorzystywana, jako broń w walce o tę władzę. Wykorzystywana w poszukiwaniu kozła ofiarnego dla powszechnego niezadowolenia, używana, jako zasłona dymna dla gospodarczych i politycznych trudności i jako instrument dławienia postępowych reform postulowanych przez inteligencję i studentów. Bliskie powiązanie między antyintelektualizmem, antyliberalizmem i antysemityzmem zostały ponownie tragicznie udowodnione" - pisał Rubinstein.
Wirtuoz przypominał, że 8 marca tysiące studentów Uniwersytetu Warszawskiego demonstrowało o wolność słowa, uczciwy wymiar sprawiedliwości i koniec cenzury. Demonstracje te szybko rozprzestrzeniły się na inne uniwersytety w całym kraju i spotkały się z przemocą milicji i aresztowaniami. "Od tego czasu Polska przechodzi masowy, systematyczny kurs czystek i propagandy, której główną cechą jest nieskrywany nawet antysemityzm. Społeczność żydowska licząca 18 tysięcy osób, w tym wielu starszych i chorych, jest oskarżana o nielojalność i poniżana. Dziesiątki wybitnych żydowskich naukowców, artystów, pisarzy i intelektualistów o międzynarodowej renomie nazywanych jest obcymi dla Polski. Oskarżonych o duchowe podżeganie studenckiego buntu, wydalanych z partii i zwalnianych z pracy. Wielu studentów zostało aresztowanych. Wszyscy, intelektualiści i studenci są nazywani i stygmatyzowani, jako Żydzi. Wiele setek innych mniej znaczących osób pada ofiarami czystek, ciszej, ale niemniej skutecznie. (...). Apeluję do światowej opinii publicznej, aby stanęła w obronie polskiej inteligencji i polskiego żydostwa" - napisał Rubinstein.
Piasecki przypomina, że w 1967 roku, kiedy w Polsce rozpętały się antyizraelskie i antysemickie nastroje w Polsce, muzyka Rubinsteina zniknęła z Polskiego Radia, a następnie jego nazwisko objęto zapisem cenzury, aby zniknęło z przestrzeni publicznej. Zakaz cofnięto, kiedy pianista przybył w 1975 r. do rodzinnej Łodzi, aby dać koncert z okazji jubileuszu tamtejszej filharmonii. Artur Rubinstein miał wtedy ze sobą egzemplarz "New York Times" ze swoim apelem z kwietnia 1968 roku. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
edytor: Paweł Tomczyk
aszw/ pat/