75 lat temu, 9 stycznia 1944 r., powołano Radę Jedności Narodowej. Miała być organem reprezentującym wszystkie opcje polityczne w kraju, a jednocześnie odpowiedzią na powstanie komunistycznej Krajowej Rady Narodowej. Na czele RJN stanął Kazimierz Pużak.
Rada Jedności Narodowej nie była organem w pełni oryginalnym. Wyewoluowała z Krajowej Reprezentacji Politycznej, czyli porozumienia czterech stronnictw (Polskiej Partii Socjalistycznej, Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Narodowego i Stronnictwa Pracy), pełniącego rolę konspiracyjnego rządu w okupowanym kraju, stanowiącego ciało doradcze dla Delegata Rządu na Kraj.
Można powiedzieć, że RJN powstała niezgodnie z ustalonymi procedurami – jej skład powinien być ustalony przez Rząd Londyński i zaakceptowany przez prezydenta, Władysława Raczkiewicza. Delegat Rządu na Kraj, Jan S. Jankowski, podjął jednak decyzję samodzielnego powołania Rady i postawienia rządu przed faktem dokonanym. Tłumaczył tę decyzję koniecznością natychmiastowego stworzenia silnej opozycji antykomunistycznej. W rzeczywistości chodziło również o pewne uniezależnienie polityki wewnętrznej w kraju od decyzji rządu, którego członkowie nie mieli możliwości obserwowania na bieżąco działań komunistów.
Współpraca kompromisowa
15 marca 1944 r. w odpowiedzi na deklarację Polskiej Partii Robotniczej „O co walczymy?” Rada Jedności Narodowej wydała własną – „O co walczy naród polski?”. Była ona w zasadzie powtórzeniem podobnego dokumentu, wypracowanego 15 sierpnia 1943 r. przez Krajową Reprezentację Polityczną. Podobnie jak tamten była kompromisowa, a jej powstawaniu towarzyszyły gwałtowne spory, głównie między ludowcami i socjalistami a Stronnictwem Narodowym. W czasie okupacji, kiedy głównym celem wszystkich ugrupowań była walka z najeźdźcami, kooperacja układała się dość klarownie, gdy jednak trzeba było podejmować decyzje o przyszłym kształcie niepodległej Polski, bardzo wyraźnie zarysowały się różnice polityczne. Ostateczny wymiar odezwy miał charakter socjalistyczny.
„Deklaracja stwierdzała konieczność dokonania w wolnej Polsce reform społecznych, na czele z agrarną, gwarantowała uznanie praw mniejszości narodowych i systemu parlamentarnego [...] Oznaczała sukces ludowców i socjalistów, ale przede wszystkim sukces idei porozumienia i współpracy głównych sił politycznych” – zauważał prof. Andrzej Paczkowski. W tym kontekście na uznanie zasługiwała zdolność do kompromisu narodowców. Ich wizja ustroju – jak pisze dalej historyk: „[…] zasadzała się na haśle Katolickiego Państwa Narodu Polskiego, zawierała dość silne akcenty autorytarne, odrzucała równouprawnienie mniejszości narodowych i postulowała dla Polski rolę centrum, kształtującego losy całej Europy”.
Wszystkie formacje były zgodne co do samej wizji ustroju – Polska miała być demokracją parlamentarną. Nie było też poważniejszych sporów, jeśli chodzi o granice kraju – na wschodzie miały obowiązywać postanowienia traktatu ryskiego, na zachodzie zaś do Polski miały należeć całe Prusy Wschodnie. Problematyczne były już jednak kwestie własnościowo-socjalne. Państwo miało dokonać nacjonalizacji przedsiębiorstw zarządzanych w czasie wojny przez Niemców – bezwarunkowo, nie oglądając się na przedwojennych właścicieli, a także innych, szczególnie ważnych dla gospodarki kraju. W tamtym miejscu i czasie były to postulaty zasadne – tylko takie nastawienie mogło gwarantować skuteczną odbudowę gospodarki kraju, co jednak nie zmieniało faktu, że dawni właściciele utraciliby wielkie majątki, co mogło niepokojąco przypominać ustrój sowiecki. Po dyskusjach na ten temat kwestia oparcia bezpieczeństwa Polski na silnym sojuszu z Wielką Brytanią, Francją, Stanami Zjednoczonymi i Turcją, a także – choć warunkowo (nieingerowanie w sprawy wewnętrzne i uznanie granic) – z ZSRS, nie budziła już niczyich oporów.
Patriotyzm socjalisty
Socjalistyczny charakter odezwy w dużym stopniu wynikał z osobowości przewodniczącego Rady Jedności Narodowej, Kazimierza Pużaka. Był postacią o niezwykłej charyzmie i jeszcze większej energii. Już jako siedemnastolatek zakładał radykalne organizacje patriotyczne, stawiające sobie za cel walkę z zaborcami. Po wstąpieniu do Polskiej Partii Socjalistycznej zajmował się przemytem bibuły i broni, a po rozłamie w partii, w 1906 r., był jedną z najważniejszych obok Józefa Piłsudskiego postaci PPS-Frakcji Rewolucyjnej. Już ten wybór wiele mówi o charakterze Pużaka. Tzw. Fraki reprezentowały opcję patriotyczną, a za główny cel działania stawiali sobie bezpośrednią walkę zbrojną – w odróżnieniu od coraz bardziej komunizującej PPS-Lewicy. Choć Pużak zajmował w PPS funkcje kierownicze, brał udział z bronią w ręku również w wielu akcjach i zamachach.
Został aresztowany w 1911 r. i skazany na osiem lat katorgi, a następnie osiedlenie na Syberii. Do wykonania wyroku w tej formie nie doszło. Odsiedział łącznie sześć lat w więzieniach w Petersburgu i Szlisselburgu, a od dalszej kary uwolniła go rewolucja roku 1917. Będąc wówczas w Rosji, znów zaangażował się w politykę. Był m.in. członkiem Komisji Likwidacyjnej ds. Królestwa Polskiego, chociaż nie na długo – w 1918 r. wrócił do niepodległej Polski, gdzie wchodził w skład kolejnych rządów, wchodził także w skład kierownictwa PPS.
W momencie wybuchu II wojny światowej miał już pięćdziesiąt sześć lat, bezpośredniego udziału w walce już więc nie brał. Wiek nie przeszkodził mu jednak tworzyć struktur podziemnej PPS – Wolność, Równość, Niepodległość, a także dowodzić jej oddziałami bojowymi w czasie Powstania Warszawskiego.
W 1944 r. Kazimierz Pużak był legendą. Żaden z członków Komisji Głównej RJN nie miał tak bogatego życiorysu, żaden także nie cieszył się aż takim autorytetem. I to właśnie poglądy Pużaka zaciążyły na polityce Rady najbardziej. Oprócz przewodniczącego w jej składzie znaleźli się: Józef Grudziński ze Stronnictwa Ludowego, Władysław L. Jaworski ze Stronnictwa Narodowego i Franciszek Urbański ze Stronnictwa Pracy. O znaczeniu Pużaka sporo mówi również to, że kiedy we wrześniu 1944 r. wyłoniono nową Komisję Główną w składzie: Kazimierz Bagiński (SL), Aleksander Zwierzyński (SN), Franciszek Urbański (SP), pozostał jej przewodniczącym.
Proces szesnastu, czyli szyderstwo Moskwy
W praktyce jednak nawet Kazimierz Pużak nie mógł zmienić tego, że Rada Jedności Narodowej nie odegrała poważniejszej roli politycznej, co zresztą zauważano już wówczas, i informowano o tym Londyn. Decydowały o tym zarówno kwestie wewnętrzne – różnice programowe między ugrupowaniami były duże – jak i przede wszystkim realia zewnętrzne. Komuniści mieli za sobą zbyt wielką siłę militarną, byli też coraz lepiej zorganizowani; korzystali ze szkoleń i po prostu wzorców sowieckich. Na terenach zajętych przez Armię Czerwoną RJN nie mogła mieć realnego wpływu na społeczeństwo.
Początkowo liczono, że uda się stworzyć rząd wspólnie z Polską Partią Robotniczą i jeszcze w lutym 1945 r. wyrażano gotowość do udziału w powoływaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Jak było to naiwne, przekonano się dotkliwie już w marcu, kiedy NKWD aresztowała większość członków RJN – osądzonych i skazanych następnie w pokazowym tzw. procesie szesnastu, który odbył się w czerwcu 1945 r. w Moskwie.
Po takiej deklaracji postawy i siły komunistów istnienie Rady Jedności Narodowej nie miało już większego sensu. Mimo to odbudowano ją w składzie: Zygmunt Zaremba (PPS), Jan Matłachowski (SN), Stanisław J. Wójcik (SL), Józef Kwasiborski (SP), rezerwując piąte miejsce dla wybranego przedstawiciela któregoś z mniejszych ugrupowań. Wobec braku aresztowanego Pużaka stanowisko przewodniczącego było obsadzane rotacyjnie. Wkrótce doszło jednak do wewnętrznych tarć, które, nawiasem mówiąc, były odzwierciedleniem sporów w ramach Rządu Londyńskiego, i prace RJN zostały w zasadzie sparaliżowane.
Ostatnim akcentem działalności RJN było wystosowanie Deklaracji Rady Jedności Narodowej oraz Manifestu do Narodu Polskiego i Narodów Zjednoczonych – oba dokumenty miały jednak charakter wyłącznie demaskatorsko-protestacyjny i ich pojawienie się było formalnością. Ostatecznie RJN rozwiązała się 1 lipca 1945 r.
Kiedy to się działo, Kazimierz Pużak przebywał w moskiewskim więzieniu z półtorarocznym wyrokiem. Ale nie odsiedział go – 1 listopada został zwolniony i wrócił do kraju. Ponownie aresztowano go w 1947 r., tym razem było to już dzieło polskiej bezpieki. Otrzymał wyrok dziesięciu lat. On sam miał wówczas sześćdziesiąt cztery. Tego wyroku również nie odsiedział.
Zmarł trzy lata później, 30 kwietnia 1950 r., w więzieniu w Rawiczu, w wyniku obrażeń, jakich doznał po upadku ze schodów: najprawdopodobniej nie był on przypadkowy. (PAP)
Na podstawie:
Stanisław Dzięciołowski, „Parlament Polski Podziemnej 1939–1945”, Warszawa 2004
Krystyna Kersten, „Narodziny systemu władzy”, Warszawa 2018
Andrzej Paczkowski, „Pół wieku dziejów Polski”, Warszawa 2007
jiw / skp /