Historia ostatniego półwiecza wielkich napięć w stosunkach USA-Kuba, przerywanych okresami odwilży, wkracza w nową fazę: świat zastanawia się, czy decyzja prezydenta Baracka Obamy o przywróceniu stosunków z Hawaną może oznaczać koniec zimnej wojny w regionie.
Entuzjazm przeważa w ogólnym tonie reakcji stolic Ameryki Łacińskiej na deklaracje prezydentów USA i Kuby w sprawie nowego otwarcia. Natychmiast z ogromnym zadowoleniem powitali je trzej wielcy partnerzy Kuby na półkuli zachodniej: Brazylia, Meksyk i Kanada.
Prezydent Brazylii Dilma Rousseff, którą opozycja mocno atakowała w czasie niedawnej kampanii wyborczej za wynoszące już ponad 600 milionów dolarów inwestycje w rozbudowę i modernizację portu Mariel, leżącego w „specjalnej strefie inwestycyjnej” o kilkadziesiąt kilometrów od Hawany, nazwała decyzję Obamy „niezwykle ważną dla narodu kubańskiego i dla całej Ameryki”.
Enrique Pena Nieto, prezydent Meksyku, który w odróżnieniu od Brazylii najmocniej w regionie ciąży politycznie ku USA, wskazał na „historyczne znaczenie” decyzji Baracka Obamy i Raula Castro.
Zadowolona jest Kanada, z której przybywają na wyspę setki tysięcy turystów i której wymiana handlowa z Kubą przekroczyła w tym roku miliard dolarów amerykańskich.
Kubańska reforma rolna i nacjonalizacja cukrowni należących do Amerykanów, wywołały kryzys w stosunkach z rewolucyjnym rządem. Odpowiedzią USA były wprowadzane stopniowo sankcje handlowe, wprowadzenie w 1960 r. embargo gospodarczego wobec Kuby w połączeniu z przygotowaniami do obalenia Castro. Część historyków wini Amerykanów, że „wepchnęli Fidela Castro” w objęcia Nikity Chruszczowa, który zaoferował Kubie pomoc gospodarczą, bowiem uznał ją za „świetny lotniskowiec” u wybrzeży USA.
Według sondaży, po raz pierwszy od pół wieku „mała Hawana”, jak nazywają stolicę kubańskiej diaspory w USA - Miami na Florydzie, nie jest przeciwna przywróceniu przez USA stosunków dyplomatycznych z Kubą. Amerykanie kubańskiego pochodzenia przyjęli tę decyzję na ogół pozytywnie.
Jednak od decyzji ponownego nawiązania stosunków dyplomatycznych z Kubą do zniesienia amerykańskiego embargo gospodarczego wobec wyspy, którego domaga się Hawana jako następnego kroku, droga może być daleka. Przewodniczący Izby Reprezentantów USA republikanin John Boehner niezwłocznie zareagował na swym Twitterze na ruch prezydenta, występując w obronie „blokady”, czyli utrzymania restrykcji gospodarczych wobec Kuby. Uważa, że powinny być utrzymane, a stosunki dyplomatyczne również powinny pozostawać zerwane „dopóki naród kubański nie będzie cieszył się wolnością”.
Tajne rozmowy amerykańsko-kubańskie pod patronatem Watykanu, który wspomagał je dyplomatycznie i w które – co zdarza się niesłychanie rzadko - zaangażował się osobiście papież Franciszek, trwały 18 miesięcy. W obecnej fazie, po ogłoszeniu ich najważniejszego wyniku – nawiązania stosunków dyplomatycznych USA-Kuba, ulegną zapewne przyspieszeniu pod naciskiem kalendarza politycznego. 15 kwietnia 2015 roku Barack Obama i Raul Castro mają spotkać się na Szczycie Ameryk w Panamie, na który Kuba została zaproszona.
„Zbliżenie między USA, a Kubą likwiduje ostatnią redutę zimnej wojny w regionie... W środę skończyła się zimna wojna w regionie…”. Te opinie powielają rozgłośnie telewizyjne i radiowe w całej Ameryce Łacińskiej. Ale są też inne reakcje. Na pierwszej stronie bardzo wpływowego i opozycyjnego w stosunku do rządów socjalistki, pani prezydent Michelle Bachelet, chilijskiego „El Mercurio” demonstracyjnie nie zamieszczono w środę nawet najmniejszej wzmianki na temat przełomu, który następuje po 53 latach burzliwej historii stosunków między obu krajami.
Bezpośrednio po ucieczce dyktatora Fulgencio Batisty i wkroczeniu partyzantów Fidela Castro do Hawany w styczniu 1959 roku, USA uznały Fidela Castro za nowego przywódcę Kuby. Jednak kubańska reforma rolna i nacjonalizacja cukrowni należących do Amerykanów, wywołały kryzys w stosunkach z rewolucyjnym rządem.
Odpowiedzią Stanów Zjednoczonych były wprowadzane stopniowo sankcje handlowe, wprowadzenie w 1960 roku embargo gospodarczego wobec Kuby w połączeniu z przygotowaniami do obalenia Castro.
Część historyków wini Amerykanów, że „wepchnęli Fidela Castro” w objęcia Nikity Chruszczowa, który zaoferował Kubie pomoc gospodarczą, bowiem uznał ją za „świetny lotniskowiec” u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Uzależnienie Kuby od pomocy gospodarczej i wojskowej ZSRR wzrosło zwłaszcza po tym, gdy w 1961 roku 1 500 kubańskich uchodźców, którzy przeszli przeszkolenie wojskowe w USA, próbowało dokonać desantu na wyspie, lądując na plaży słynnej Zatoki Świń. Ta strategia wdrożona za prezydentury Johna Kennedy’ego, co ujawniło później śledztwo przeprowadzone przez amerykański Senat, zaowocowała zorganizowaniem kilku prób zamachu na życie Fidela Castro.
Po Zatoce Świń zaczęła się stopniowa sowietyzacja rewolucji kubańskiej z wieloma fatalnymi tego konsekwencjami. Rosła m.in. liczba więźniów politycznych. Kulminacyjnym momentem napięcia był słynny „kryzys rakietowy” w październiku 1962 roku, gdy Moskwa rozmieściła swe rakiety z głowicami atomowymi na Kubie. Przerażony świat znalazł się na krawędzi wojny atomowej.
Po Zatoce Świń zaczęła się stopniowa sowietyzacja rewolucji kubańskiej z wieloma fatalnymi tego konsekwencjami. Rosła m.in. liczba więźniów politycznych. Kulminacyjnym momentem napięcia był słynny „kryzys rakietowy” w październiku 1962 roku, gdy Moskwa rozmieściła swe rakiety z głowicami atomowymi na Kubie. Przerażony świat znalazł się na krawędzi wojny atomowej. Zaczęło się 15 października 1962 roku. Tego dnia amerykańskie samoloty szpiegowskie U-2 wykryły na Kubie stanowiska radzieckich rakiet z głowicami atomowymi, gotowych do ataku na Stany Zjednoczone. Napięcie trwało do 28 października, kiedy Chruszczow zgodził się zdemontować wszystkie rakiety i wywieźć je z powrotem do ZSRR. W zamian USA wycofały swe głowice atomowe z Turcji.
Pierwsza odwilż w stosunkach amerykańsko-kubańskich nastąpiła za prezydentury Lyndona Johnsona (1963-1969) i trwała ponad dziesięć lat. W 1964 roku Fidel Castro napisał w liście do Johnsona, że wrogość w stosunkach miedzy obu krajami jest „niepotrzebna”.
Prezydentura Jimmy'ego Cartera była kolejnym krokiem w kierunku odprężenia w stosunkach z Hawaną. Uścisk dłoni między Billem Clintonem na szczycie milenijnym w ONZ był kolejnym krokiem w tym kierunku. W 2002 wizyta Cartera na Kubie zdawała się zapowiadać dalsze zbliżenie, które jednak nie nastąpiło.
Za prezydenta G. W. Busha powraca poprzednia wrogość w stosunkach między dwoma sąsiadami: umieścił on Kubę wśród krajów „osi zła”, oskarżając ją o posiadanie programu wojny biologicznej.
Po odejściu od władzy schorowanego Fidela Castro i objęciu jej przez Raula Castro, Obama uelastycznia reguły wysyłania paczek i dokonywania transferów pieniężnych na Kubę przez Kubańczyków mieszkających w USA. Następują ułatwienia w podróżach naukowców, działaczy kulturalnych i duchownych na wyspę.
W dniu, gdy Waszyngton i Hawana ogłaszały ponowne nawiązanie stosunków dyplomatycznych, w Watykanie zapewniano dyskretnie, że stary Fidel Castro nie uczestniczył w rozmowach, które do tego doprowadziły. To jednak jego zdołał przekonać Jan Paweł II w długiej rozmowie, którą odbyli w Watykanie przed wizytą papieża na Kubie w styczniu 1998 roku, że władza w Hawanie, pozostająca w międzynarodowej izolacji i zmagająca się z ciężkim kryzysem ekonomicznym nie ma innego wyjścia, jak zmienić wrogi stosunek do Kościoła katolickiego i „otworzyć się na świat”. A Kościół jej w tym pomoże.
Castro, wywiązując się częściowo z obietnicy złożonej papieżowi, zwolnił wtedy 180 więźniów politycznych i zapewnił Kościołowi na Kubie większą swobodę działania. Jan Paweł II zakończył swą wizytę na wyspie historycznym wezwaniem: „Kuba musi otworzyć się na świat, a świat musi otworzyć się na Kubę”. W kilkanaście lat później papież Franciszek i dobre usługi watykańskiej dyplomacji – jednej z najsprawniejszych na świecie - bardzo pomogły w dalszym urzeczywistnianiu wizji i dokończeniu misji Jana Pawła II.
Otwarcie we wzajemnych stosunkach zadeklarowane w wystąpieniach Baracka Obamy i Raula Castro napotkało jednak silny opór Kongresu USA, alergicznie reagującego na wszelkie próby otwarcia wobec niedemokratycznej Kuby. Przywódcy Republikanów, jak Marco Rubio, syn Kubańczyka, zapowiedzieli, że uczynią „wszystko, co w ich mocy, aby zablokować tę niebezpieczną i desperacką próbę Obamy uwieńczenia sukcesem swej prezydentury”.
Mirosław Ikonowicz (PAP)
ik/ ala/