Bardzo prawdopodobne, że po 1945 r. czołowym funkcjonariuszem reżimu komunistycznego stałby się Marceli Nowotko. Ważną pozycję zajął przecież ostatni konspiracyjny przywódca PPR, Władysław Gomułka – mówi PAP dr Piotr Gontarczyk z Biura Badań Historycznych IPN. 125 lat temu, 8 lipca 1893 r., urodził się Marceli Nowotko, pierwszy przywódca stworzonej na rozkaz Stalina Polskiej Partii Robotniczej.
PAP: Jak rozpoczynała się kariera polityczna Marcela Nowotki podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r.?
Dr Piotr Gontarczyk: Podobnie jak większość polskich komunistów wziął udział w działaniach bolszewickich wymierzonych w państwo polskie. Komuniści „walczyli piórem”, tworząc skierowaną do Polaków propagandę, walczyli w Armii Czerwonej oraz budowali zręby nowej sowieckiej władzy na terenach opanowanych przez wojska sowieckie. Nowotko tworzył „rewkom” („komitet rewolucyjny”) w Łapach na Podlasiu. Co ciekawe, w tym samym miasteczku tworzył potem władze sowieckie w 1939 r.
Ale po roku 1920 m.in. z powodu współpracy z bolszewikami partia komunistyczna była zdelegalizowana ze względu na to, że cele jej działalności, czyli zniszczenie Państwa Polskiego i wprowadzenie bolszewickiej dyktatury, godziły w najżywotniejsze interesy społeczeństwa polskiego, takie jak obrona życia, praw obywatelskich i mienia. Działalność komunistyczna była ścigana przez policję i podlegała penalizacji. Także Nowotko był kilkukrotnie aresztowany za działalność w Komunistycznej Partii Polski i kiedy wybuchła wojna, odsiadywał w więzieniu kolejny wyrok.
PAP: Elita Komunistycznej Partii Polski została w większości wyeliminowana przez Stalina. Czy Nowotko należał do czołowych działaczy tej organizacji?
Dr Piotr Gontarczyk: Był jednym z ważniejszych działaczy szczebla okręgowego, a w latach trzydziestych wchodził w skład centralnych władz PPR na terenie kraju. Należał więc do wąskiego grona czołowych działaczy komunistycznych.
PAP: Kto wpadł na pomysł założenia Polskiej Partii Robotniczej?
Dr Piotr Gontarczyk: Autorem koncepcji partii komunistycznej, która miała udawać partię robotniczą, był Józef Stalin. To on w 1941 r. wymyślił nazwę i przekazał ją w rozmowie z szefem Kominternu, bułgarskim działaczem komunistycznym Georgim Dimitrowem. Sowieci zdawali sobie sprawę, że komunizm i Związek Sowiecki są (zwłaszcza po 1939 r.) całkowicie skompromitowani w oczach Polaków i nikt nie pójdzie za komunistycznymi hasłami, a tym bardziej nikt nie będzie chciał pomagać Sowietom.
Dlatego Stalin postanowił, że nowa partia ma udawać organizację polską, patriotyczną i odwołując się do powstańczych tradycji Polaków, wywołać w Polsce masową ruchawkę zbrojną. Była ona potrzebna Kremlowi do tego, by przerwać niemieckie linie zaopatrzeniowe na front wschodni. Tak więc powstanie PPR nie miało nic wspólnego z polityką. To była operacja czysto militarna, dywersyjna.
Dr Piotr Gontarczyk: Autorem koncepcji partii komunistycznej, która miała udawać partię robotniczą, był Józef Stalin. To on w 1941 r. wymyślił nazwę PPR i przekazał ją w rozmowie z szefem Kominternu, bułgarskim działaczem komunistycznym Georgim Dimitrowem.
PAP: Jak „starzy”, „zasłużeni” komuniści zapatrywali się na dziwną, „umiarkowaną” z punktu widzenia ich poglądów nazwę nowej organizacji, czyli Polską Partię Robotniczą?
Dr Piotr Gontarczyk: Problemy z koncepcją nowej partii zaczęły się jeszcze wśród działaczy komunistycznych przed wysłaniem do okupowanej Polski pierwszej grupy inicjatywnej, wyszkolonej przez służby specjalne ZSRS. Nikt tu nie dowierzał, że nie będą w kraju działać otwarcie, pod czerwonym sztandarem i ze Związkiem Sowieckim oraz Stalinem na ustach; podejrzewano, że tylko będą udawać polskich patriotów.
Chciano zmienić nawę partii, jej program i hasła. Ale wtedy wszelkie wątpliwości przeciął Jakub Berman, wówczas jeden z funkcjonariuszy Kominternu, który stwierdził, że takie jest polecenie Kremla i żadnych dyskusji tu nie będzie.
Podobna konsternacja zapanowała na pierwszym spotkaniu działaczy komunistycznych, po przerzuceniu tzw. grupy inicjatywnej PPR na spadochronach do Polski. Na spotkaniu działaczy komunistycznych w Warszawie 5 stycznia 1942 r. znów chciano dyskutować o nazwie partii, przerabiać jej pierwszą deklarację programową, którą Nowotko z towarzyszami przywieźli do kraju zaszytą w ubraniu w postaci mikrofilmów. Ale i tu dyskusję uciął sekretarz PPR Nowotko, oznajmiając, że deklaracja powstała w Kominternie i nie można w niej zmienić nawet przecinka.
Część byłych działaczy komunistycznych w ogóle nie zaangażowała się w działalność konspiracyjną w ramach PPR-u, uważając, że to prowokacja polskiego rządu w Londynie. Jeden z nich stwierdził, że PPR to „rzodkiewka:, na wierzchu czerwona, a w środku biała”. Takie były nastroje wśród działaczy niezorientowanych w polityce Kremla. Uczestniczyli w niej tylko ci, którzy rozumieli, że oszukańca nazwa PPR to element strategii ZSRS i ruchu komunistycznego. Ale inni do końca wojny byli nieufni.
Dr Piotr Gontarczyk: Problemy z koncepcją nowej partii zaczęły się jeszcze wśród działaczy komunistycznych przed wysłaniem do okupowanej Polski pierwszej grupy inicjatywnej, wyszkolonej przez służby specjalne ZSRS. Nikt tu nie dowierzał, że nie będą w kraju działać otwarcie, pod czerwonym sztandarem i ze Związkiem Sowieckim oraz Stalinem na ustach.
PAP: Czym były wspomniane obozy szkoleniowe organizowane dla komunistów w ZSRS?
Dr Piotr Gontarczyk: Istniały różne typy szkół kominternowskich i sowieckich funkcjonujących na terenie ZSRS przed wojną i w jej czasie. Niektóre zajmowały się szkoleniem politycznym, m.in. metodami propagandowymi. Inne zaś miały na celu wyłącznie nauczanie szpiegostwa, konspiracji i dywersji.
Nie ma wątpliwości, że czołowi przywódcy PPR byli przed desantem do polski funkcjonariuszami OMBSON, czyli sowieckiej dywizji specjalnego przeznaczenia, funkcjonującej w ramach wojsk NKWD. Także po zrzuceniu do Polski część członków tzw. grupy inicjatywnej PPR w ogóle nie zajmowała się działalnością partyjną, tylko jak Czesław Skoniecki czy Małgorzata Fornalska pracowała dla wywiadu sowieckiego. Mówiąc wprost: PPR i NKWD to były naczynia połączone.
PAP: Dlaczego właśnie Nowotko został nominowany przez Kreml na stanowisko I sekretarza Polskiej Partii Robotniczej?
Dr Piotr Gontarczyk: Przemawiało za nim pełnienie funkcji kierowniczych w KPP, wiek, autorytet i wieloletnie wyroki więzienia odsiadywane przed wojną. Prawdopodobnie brano pod uwagę również jego polskie pochodzenie. Niektórzy z tzw. grupy inicjatywnej, tacy jak Pinkus Kartin, ze względu na swój semicki wygląd mogli pracować wyłącznie w getcie. Mieliby ogromne problemy z działaniem poza jego granicami.
Dr Piotr Gontarczyk: Czołowi przywódcy PPR byli przed desantem do polski funkcjonariuszami OMBSON, czyli sowieckiej dywizji specjalnego przeznaczenia. Także po zrzuceniu do Polski część członków tzw. grupy inicjatywnej PPR w ogóle nie zajmowała się działalnością partyjną, tylko pracowała dla wywiadu sowieckiego. Mówiąc wprost: PPR i NKWD to były naczynia połączone.
PAP: Jakie było podstawowe zadanie, jakie postawił przed nim Stalin?
Dr Piotr Gontarczyk: Tak jak wspominałem, chodziło przede wszystkim o stworzenie masowego ruchu dywersyjnego i partyzanckiego, który mógłby przerwać niemieckie linie zaopatrzeniowe na front i wesprzeć wysiłek Armii Czerwonej. Nikt nie zastanawiał się wówczas nad budowaniem porządku europejskiego i komunizacją Polski.
W 1941 r. wojska niemieckie parły w kierunku Moskwy. W takiej sytuacji chodziło wyłącznie o wykonanie najprostszych, najbardziej przyziemnych celów wojskowych. Powstanie takie, ze względu na ogromne dysproporcje sił polskich i niemieckich, spowodowałoby hekatombę po stronie polskiej, ale to oczywiście nie obchodziło ani Kremla, ani komunistów.
PAP: Jak Nowotko i jego towarzysze wywiązywali się z postawionego im zadania?
Dr Piotr Gontarczyk: Bardzo słabo. Komunistom nie udało się zbudować masowej konspiracji i partyzantki. Brakowało kadr, broni, a komuniści działali w zupełnej politycznej izolacji. Młodzież, patriotyczny element, rzutki i aktywny, był już zorganizowany w polskiej konspiracji niepodległościowej. Polskie podziemie dobrze wiedziało, czym jest PPR, nazywając tę partię od pierwszych dni jej działania „agenturą Moskwy”.
Nie było społecznej i politycznej próżni, w której komuniści mogliby skupić kogoś wokół swoich oszukańczych haseł. Moim zdaniem właśnie istnienie i przeciwdziałanie Polskiego Państwa Podziemnego przesądziło o tym, że ten plan Kremla się nie powiódł.
PAP: Kiedy Polskie Państwo Podziemne dostrzegło, że tak marginalna grupa może być istotnym zagrożeniem dla polskich interesów?
Dr Piotr Gontarczyk: PPR oraz jej siły zbrojne Gwardię i Armię Ludową lekceważono mniej więcej do 1943 r. Później niektórzy działacze podziemia zaczęli zdawać sobie sprawę, że to groźny nowotwór, z którym trzeba walczyć nie tylko dlatego, że prowadzi działania przeciwko oddziałom AK i atakuje polskie wsie, dwory, morduje działaczy konspiracji, lecz również dlatego, że PPR może być groźna także po wkroczeniu Sowietów.
Najlepiej z tych zagrożeń zdawano sobie sprawę w terenie, gdzie miejscowi dowódcy wiedzieli, że komuniści mają rozpracowane struktury AK. Kierownictwo Polskiego Państwa Podziemnego było w trudnej sytuacji. Otwarta walka ze strukturami komunistycznymi nie była możliwa ze względu na stosunki rządu polskiego z aliantami. Stalin wciąż podnosił argument mordowania działaczy komunistycznych, których nazywał niepodległościowymi. Wydaje się więc, że kierownictwo Polskiego Państwa Podziemnego długo lekceważyło zagrożenie ze strony PPR.
Dopiero od lata 1943 r. zaczęto likwidować działaczy i oddziały komunistyczne, głównie ze względu na uprawiany przez nie pospolity bandytyzm. Takie działania podejmowały Narodowe Siły Zbrojne i na znacznie większą skalę Armia Krajowa.
PAP: W kontekście zagrożenia dla polskich interesów należy wspomnieć o donosach działaczy PPR na żołnierzy Armii Krajowej oraz cywilnych działaczy Polskiego Państwa Podziemnego, które kierowali do gestapo i innych instytucji terroru niemieckiego. Czy takie działania były nakazywane przez kierownictwo PPR? Był to element doktryny działań PPR?
Dr Piotr Gontarczyk: Mamy mnóstwo informacji o denuncjowaniu Polskiego Państwa Podziemnego, które pochodzą z całego obszaru działania PPR. Było to zjawisko masowe. Znany jest przypadek oddziału wachm. Tomasza Wójcika „Tarzana”, który został zadenuncjowany przez komunistów i zniszczony 7 lipca 1944 r. przez niemiecką żandarmerię w miejscowości Wólka Bodzechowska na Kielecczyźnie. Zginęło 32 żołnierzy AK.
Takie denuncjacje były konsekwencją prostego rachunku, który dokonywali komuniści. Z ich punktu widzenia Niemcy byli wrogiem, ale dla rozstrzygnięcia sprawy polskiej, czyli tego, kto po klęsce III Rzeszy obejmie władzę w Polsce. Kluczowe dla ich planów było niszczenie przeciwnika, jakim były dla nich polskie organizacje konspiracyjne. Od początku sięgano więc po metodę skrytobójstwa i denuncjowania.
PAP: Czy historycy są dziś w stanie wyjaśnić okoliczności, w jakich zginął Marceli Nowotko?
Dr Piotr Gontarczyk: Sprawa śmierci Marcelego Nowotki jest skomplikowana i była problemem dla ruchu komunistycznego jeszcze w czasie wojny. Oficjalna wersja głosiła, że Nowotkę zabił Bolesław Mołojec, czyli jego następca na stanowisku sekretarza PPR. To z wielu względów wydaje się dziś mało prawdopodobne.
Inni twierdzą, że mogli go zabić żołnierze podziemia, inni, że zrobili to Niemcy. Nowotko mógł też zginąć w ramach jakichś porachunków finansowych, bo członkowie PPR zajmowali się rozmaitymi brudnymi interesami, m.in. handlem złotem i kosztownościami z gettem. Istnieje więc kilka wersji wydarzeń, trudno powiedzieć, która z nich może być prawdziwa.
PAP: Śmierć Nowotki spowodowała wielkie zamieszanie w szeregach PPR. Jego następcą został Bolesław Mołojec. Dużo bardziej tajemniczą postacią jest kolejny działacz wyznaczony przez Kreml, który posługiwał się nazwiskiem „Witold Kolski”.
Dr Piotr Gontarczyk: Bolesław Mołojec przejął przywództwo w partii wbrew instrukcjom kominternowskim. Był bowiem trzeci w hierarchii PPR. Drugi po Nowotce był Paweł Finder. Mołojec przejął władzę i zaczął rządzić w sposób dyktatorski i brutalny. Jego otoczenie postanowiło go zlikwidować, przypisując mu właśnie odpowiedzialność za śmierć Nowotki.
Po Mołojcu kierownictwo PPR zaczęło mordować jego dawnych współpracowników. Moskwa była zaniepokojona tym, że działacze PPR załatwiają w ten sposób swoje porachunki i postanowiła wysłać do Warszawy zaufanego towarzysza, który miałby objąć stanowisko I sekretarza PPR. Był nim dość znany i zasłużony działacz komunistyczny Baruch Cukier vel Witold Kolski, który wiosną 1943 r. został zrzucony na spadochronie do Polski.
Oczywiście kierownictwo PPR nie wiedziało o decyzji władz w Moskwie. Kolski lądował niefortunnie, zawisł na drzewie i otoczony przez niemiecką żandarmerię popełnił samobójstwo. Informacje o jego lądowaniu posiadamy dzięki pracy wywiadu AK, ale to, kim miał być Kolski, wiemy wyłącznie z pamiętników Dymitrowa.
PAP: Przez swoją śmierć Marceli Nowotko stał się bohaterem komunistycznej Polski.
Dr Piotr Gontarczyk: Oczywiście jak wszyscy przywódcy Polskiej Partii Robotniczej w czasie wojny poza skreślonym na wiele lat z historii Bolesławem Mołojcem. Nowotko był na sztandarach propagandy komunistycznej. Jego imieniem nazywano fabryki, kopalnie szkoły, statki. Bez wątpienia kult Marcelego Nowotki był jednym z ważnych elementów propagandy przez cały okres PRL.
Dr Piotr Gontarczyk: Mentalność Nowotki dobrze oddaje zachowana w sowieckich archiwach notatka pisana jego ręką. Przyszły sekretarz PPR napisał o sobie i swoich towarzyszach: „Na pożegnanie naszej sowieckiej ojczyzny zaśpiewaliśmy pieśń +Sziroka strana maja radnaja+”. Taka była patriotyczna PPR i takim polskim patriotą był sam Nowotko.
PAP: Czy gdyby Nowotko przeżył do końca wojny, stałby się czołowym funkcjonariuszem nowego reżimu?
Dr Piotr Gontarczyk: To bardzo prawdopodobne. W 1944 r. ważną pozycję polityczną zajął przecież ostatni konspiracyjny przywódca PPR, Władysław Gomułka. Ale to były dwie bardzo różne postacie. Gomułka posiadał pewnego rodzaju gen patriotyczny i swoje niedobre doświadczenia z systemem sowieckim. Wiedział, czym jest kolektywizacja i jakie będą jej konsekwencje.
Podejrzewam, że Marceli Nowotko jako bardzo oddany, bezwzględny w swoich poglądach kominternowiec przypominałby raczej dogmatyka Bolesława Bieruta, a nie Władysława Gomułkę. Mentalność Nowotki dobrze oddaje zachowana w sowieckich archiwach notatka pisana jego ręką, która dotyczyła chwili startu samolotu z grupą inicjatywną PPR w końcu 1941 r. Przyszły sekretarz PPR napisał o sobie i swoich towarzyszach: „Na pożegnanie naszej sowieckiej ojczyzny zaśpiewaliśmy pieśń +Sziroka strana maja radnaja+”.
Taka była patriotyczna PPR i takim polskim patriotą był sam Nowotko.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk / skp