„Europa w centrum francuskiej dyplomacji” – pod niemal jednobrzmiącymi tytułami francuskie media omawiają poniedziałkowe przemówienie prezydenta Francji Emmanuela Macrona do ambasadorów, wyznaczające główne kierunki działań dyplomatycznych tego kraju.
W dorocznym przemówieniu do francuskich ambasadorów prezydent Francji w poniedziałek przyznał, że należy lepiej rozumieć głęboką tożsamość narodów i to, co tę tożsamość uformowało. Zdaniem Macrona "ukazały się głębokie tożsamości narodów wraz z ich narracją historyczną". "Głęboko mylili się ci, którzy wierzyli w nadejście ludu zglobalizowanego" - powiedział francuski prezydent.
Specjalista ds. europejskich dziennika "Le Monde" Marc Semo w rozmowie z PAP uznał to mało omawiane przez innych zdanie za "samokrytykę, która dotyczy również Europy Środkowej".
Prezydent kolejny raz zapowiedział próbę reformy UE, podkreślając konieczność "Europy kilku kręgów" i "wzmocnioną współpracę" między niektórymi członkami UE. Wezwał też do odwagi, która po nadchodzących wyborach europejskich miałaby pozwolić na realizację tych reform, w tym rewizję traktatów unijnych i redukcję liczby komisarzy europejskich. Według Semo te zapowiedzi są jednak "tylko czystą retoryką". Dziennikarz zwrócił uwagę, że o reformie instytucji unijnych mówi się "od bardzo dawna" i że choć mają one sens, obecnie są "jedynie utopią".
We wcześniejszym artykule w "Le Monde" Semo przypomniał, że gdy rok temu Macron wyznaczał główne kierunki francuskiej dyplomacji, był w niezwykle dobrej sytuacji. "Nowy prezydent, niespodziewanie wybrany trzy miesiące wcześniej, w porównaniu z nieprzewidywalnym (prezydentem USA) Donaldem Trumpem, zajętą Brexitem brytyjską premier Theresą May i osłabioną niemiecką kanclerz Angelą Merkel był politykiem, na którego powoływali się światowi przywódcy i opiniotwórcy. Rok później (francuski) szef państwa jest bardzo osamotniony", zarówno w kwestii multilateralizmu, jak i w planach reformowania Europy - ocenił Semo.
Z kolei tygodnik "Le Point" na swej stronie internetowej zwrócił uwagę na wyrażone w przemówieniu prezydenta pragnienie "zorganizowania bezpieczeństwa europejskiego bez Stanów Zjednoczonych".
"Prezydent Republiki wzywa Europejczyków, by +wyciągnęli wnioski (...) z zimnej wojny+ i w dziedzinie bezpieczeństwa przestali zależeć od Amerykanów" - czytamy. Redakcja tygodnika zauważa, że w poszukiwaniu tej niezależności prezydent Macron proponuje współpracę z europejskimi partnerami oraz Rosją. Podobnie jak inne media "Le Point" przypomina jednak, że częste kontakty z prezydentem Rosji Władimirem Putinem nie przybliżyły rozwiązania kryzysu ukraińskiego ani żadnej ze spornych kwestii.
Niepokój komentatorów wywołało zdanie o „sojuszach, które zachowują jeszcze pełną zasadność”, podczas gdy „równowaga i automatyzmy, na których zostały zbudowane”, wymagają ponownego przemyślenia. Pragnący zachować anonimowość francuski dyplomata wysokiej rangi wyjaśniał myśl prezydenta niepokojem o to, że "odejście od przestrzegania wspólnych wartości" może ostatecznie osłabić francuskie sojusze, podczas gdy ich utrzymanie "leży w interesie" Francji.
Macron w przemówieniu napiętnował rosnący według niego w siłę w całej Europie poza Francją "populizm i nacjonalizm". Walka o Europę "będzie długa i nie jest wygrana" - przyznał, zapowiadając wolę poprowadzenia jej do zwycięstwa. Jednak według tygodnika "L’Obs" ambicje prezydenta Francji "rozwadniają się w inercji krajów o sprzecznych interesach", a w Europie "rozbijają się o opór populistycznych i nacjonalistycznych rządów od Europy Wschodniej do Włoch, o konkurencję fiskalną między +28+ i lęk przed napływem migrantów".
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)
llew/ ulb/ mc/