Tadeusz Jedynak był człowiekiem niezwykłej odwagi, ale też rozwagi – tak zmarłego działacza Solidarności wspomina Grzegorz Stawski. Obaj byli sygnatariuszami Porozumienia Jastrzębskiego z 1980 r. Jedynak był wówczas najważniejszym działaczem na Śląsku – ocenia Stawski.
Tadeusz Jedynak - znany działacz Solidarności, a w latach 90. poseł - zmarł ostatniej nocy po ciężkiej chorobie. Miał 68 lat.
Stawski zaznacza, że był z Jedynakiem w stałym kontakcie, a ich relację można porównać do tej łączącej „kolegów z wojska”. Poznali się w drugim dniu strajku w jastrzębskiej kopalni Manifest Lipcowy w 1980 r. w ostatnich latach razem działali w Konwencie Seniorów Solidarności - nieformalnym zgromadzeniu działaczy NSZZ „Solidarność” z lat 1980-1990.
„Z dzisiejszej perspektywy oceniam, że Tadeusz był wtedy, w 1980 r., najważniejszą postacią na Śląsku. Był człowiekiem niezwykłej odwagi. Była to odwaga spontaniczna – on nie kalkulował ryzyka. Wyznaczał cel i go realizował. Nie był człowiekiem konfliktowym, ale tak mądrze upartym” - powiedział Stawski.
W tracie negocjacji podpisanego 3 września Porozumienia Jastrzębskiego, które zakończyło strajk i przyniosło rozwiązania korzystne dla ludzi pracy w całej Polsce, Jedynak negocjował jeden z najtrudniejszych punktów, dotyczący wolnych sobót. „Potrafił twardo postawić żądanie i znaleźć odpowiednie argumenty” - wskazał Stawski. Porozumienie Jastrzębskie było trzecią zawartą wówczas umową pomiędzy strajkującymi a władzą, po podpisanych w Gdańsku i Szczecinie.
Zdaniem Stawskiego, jastrzębskie negocjacje zakończyły się sukcesem przede wszystkim właśnie dzięki determinacji Jedynaka. Później, po wprowadzeniu stanu wojennego i delegalizacji „S” był on jednym z głównych przywódców podziemnych struktur związku w regionie. „Do momentu, gdy nie został złapany przez SB, był numerem jeden na Śląsku i jednym z najważniejszych w Polsce” - ocenił Stawski.
„Był niesamowitym psiarzem, potrafił w zupełnie niezwykły sposób nawiązywać kontakty z psami. Kiedy po zatrzymaniu był w więzieniu w Łupkowie, +ukradł+ strażnikom psy. Potem te psy leżały u niego pod pryczą, kiedy przychodzili klawisze, atakowały ich” - wspomina Stawski.
Przypomniał też, że kiedy 1988 r. Jedynak był w Australii – gdzie pojechał na zaproszenie Polonii – na wieść o strajkach w jastrzębskich kopalniach w ciągu kilku dni wrócił do kraju. „Potrafił uspokoić wszelkie emocje, strach, który był w ludziach” - podsumował. (PAP)
kon/ itm/