IPN we Wrocławiu umorzył, z powodu niewykrycia sprawców, śledztwo ws. ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w b. powiecie stanisławowskim w latach 1941-1945. W wyniku zbrodni zabitych zostało co najmniej 209 Polaków.
Jak poinformowała PAP we wtorek rzeczniczka Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu Katarzyna Maziej-Choińska śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców przestępstw. Od 2000 r. przesłuchano w tej sprawie kilkuset poszkodowanych Polaków i Ukraińców lub ich rodziny. Do zabójstw dochodziło w różnych miejscowościach powiatu stanisławowskiego m.in. w Medusze, Pawełcze, Ksawerówce czy Bednarowie.
Najczęściej sprawców zbrodni nie był w stanie wskazać w sposób kategoryczny, z imienia i nazwiska żaden z przesłuchiwanych. Przytaczali oni relacje nieżyjących już osób, wskazywali tylko z nazwiska lub imienia, pseudonimu, wykonywanego zawodu czy pełnionej czasowo funkcji sprawców poszczególnych zbrodni. Według prokurator dane te nie mogą stanowić dowodów popełnienia przez wskazane osoby zbrodni.
Jak powiedziała PAP Lilianna Ciepłoch, prokurator prowadząca śledztwo, z zebranego materiału dowodowego wynika, że przytoczona liczba ofiar i dokonanych gwałtów jest niepełna, niemniej ustalenia śledztwa opierać się mogą jedynie na materiale dowodowym zebranym w formie procesowej. „Opracowania historyczne i publicystyczne zawierają więcej danych niż zebrany materiał dowodowy, ale nie mogą być one dowodem w rozumieniu przepisów postępowania karnego. Nie umniejsza to jednak ich wartości historycznej. Nie stoją też w sprzeczności z poczynionymi ustaleniami” - mówiła Ciepłoch.
"Do najbardziej brzemiennej w skutki zbrodni popełnionej przez bandy UPA w powiecie stanisławowskim doszło nocą z 29 na 30 marca 1944 r. Ofiarami padli mieszkańcy Wołczkowa, dużej wsi zamieszkanej w większości przez Polaków. Z 380 gospodarstw tej wsi jedynie 12 należało do Ukraińców” - mówiła prokurator Lilianna Ciepłoch. W wyniku pogromu zginęły tam co najmniej 74 osoby.
Według prokurator pierwszą ofiarą zbrodni dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich był ks. Marcin Bosak, który w lipcu 1941 r. został uprowadzony z domu w Mariampolu, a następnie okaleczony i zabity na pobliskim polu. „Natomiast do najbardziej brzemiennej w skutki zbrodni popełnionej przez bandy UPA w powiecie stanisławowskim doszło nocą z 29 na 30 marca 1944 r. Ofiarami padli mieszkańcy Wołczkowa, dużej wsi zamieszkanej w większości przez Polaków. Z 380 gospodarstw tej wsi jedynie 12 należało do Ukraińców” - mówiła Ciepłoch. W wyniku pogromu zginęły tam co najmniej 74 osoby.
„Przesłuchani świadkowie zeznali, że po napadzie w Wołczkowie przez dwa tygodnie przebywali sowieccy partyzanci, co zapobiegło ponownej agresji ze strony ukraińskich nacjonalistów. Niemniej w grudniu 1944 r., już po zajęciu terenów przez wojska radzieckie, śmierć z powodu dążeń nacjonalistycznych Ukraińców poniosło 13 kolejnych mieszkańców wsi. Sprawców napadu jednak nie schwytano” - dodała prokurator.
Do września 1939 r. powiat stanisławowski, podobnie jak inne powiaty woj. stanisławowskiego, zamieszkiwany był głównie przez Polaków i Ukraińców. Niewielki odsetek stanowili Żydzi. Między poszczególnymi grupami narodowościowymi panowały dobrosąsiedzkie stosunki. Po 17 września 1939 r. i napaści ZSRR na Polskę, tereny powiatu stanisławowskiego zajęła władza radziecka. Fakt ten nie wpłynął w istotny sposób na stosunki między Polakami i Ukraińcami, ale przyczynił się do wzrostu wzajemnej nieufności, zwłaszcza , że władze w gminach i sołectwach powierzono osobom narodowości ukraińskiej, co przyczyniało się do wywożenia na wschód głównie Polaków.
Po zajęciu tych terenów w lipcu 1941 r. przez Niemców, wśród Ukraińców pojawiły się dążenia nacjonalistyczne, co wiązało się z zapowiedziami utworzenia niezależnej Ukrainy. Działacze nacjonalistyczni, w tym kler grekokatolicki, zachęcali ludność ukraińską do przemocy wobec Polaków, łącznie z zabójstwami, mającej na celu wyniszczenie tej grupy narodowościowej. Działania były koordynowane przez nieustalone osoby, bowiem napadów dopuszczali się ludzie nieznani pokrzywdzonym, nie będący ich sąsiadami. Natomiast miejscowa ludność współpracowała z napastnikami w ten sposób, że wskazywała im, które domy zamieszkane są przez Polaków oraz wskazywała konkretne osoby narodowości polskiej.
Ofiarami zbrodni padali Polacy bez względu na wiek i płeć. Niejednokrotnie przed śmiercią znęcano się nad nimi, okaleczano ich ciała. Wielu pokrzywdzonych odniosło ciężkie, często skutkujące kalectwem obrażenia ciała. (PAP)
umw/ pz/