Rzeź wołyńska była ludobójstwem; nie ma symetrii między rzezią wołyńską a próbami odwetu polskich oddziałów - wskazał w środę prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek. Jak ocenił, na relacje polsko-ukraińskie trzeba patrzeć w dłuższej perspektywie.
Jak podkreślił Szarek w TV Republika, zbliżająca się 75. rocznica ludobójstwa na Wołyniu "to bardzo ważna rocznica dla IPN". "To nie tylko ta sfera badań naukowych, ale przede wszystkim działania edukacyjne. Już od wielu tygodni realizujemy warsztaty dla nauczycieli, bo ten temat jeszcze nie do końca jest znany. Kolejna odsłona będzie we wrześniu. Mamy wakacje, ale to też pokazy filmów, pokazy teatru. Przez kulturę chcemy też o tych kwestiach mówić" - wyjaśnił.
Na uwagę prowadzącego, że sprawa rzezi wołyńskiej dzieli Polaków i Ukraińców, a głos radykalnych ugrupowań ukraińskich, odwołujących się do spuścizny UPA, może być przeszkodą w procesie pojednania polsko-ukraińskiego, prezes IPN przyznał, że to prawda, ale na relacje polsko-ukraińskie "trzeba patrzeć w dłuższej perspektywie".
"Po takim morzu przelanej krwi, po latach milczenia na ten temat, gdy środowiska kresowe zostały same sobie (...) te środowiska liczyły, że gdy wróci wolna Polska, będą mogły o swoim bólu i swoich przeżyciach mówić, a zostały pozostawione nadal same sobie, w imię innych racji. To nie chodzi o to, żeby epatować tymi przeżyciami sprzed kilkudziesięciu lat, ale żeby one mogły podzielić się swoim bólem" - mówił.
Wyraził nadzieję, że "to się dzieje", gdy "przez wiele lat to było przytłumione". Zwrócił uwagę, że historia uczy nas, że pewnych rzeczy nie da się "zamieść pod dywan", bo w takich sytuacjach "one z jeszcze większą siłą wybuchają".
Prezes IPN odniósł się też do sugestii, że strona ukraińska buduje "fałszywą symetrię ws. rzezi wołyńskiej, a przecież tej symetrii nie ma": "Symetrii nie ma. To było ludobójstwo. Jeżeli ze strony polskiej mieliśmy do czynienia z próbami odwetu, to wynikały one z desperacji niektórych oddziałów, również dowódców Armii Krajowej". Desperacji - mówił - wywołanej zetknięciem się z "bezmiarem okrucieństwa, bestialstwa". "(…) to były mordy zadawane z wyjątkowym okrucieństwem. Gdy człowiek widzi (…), że w ten sposób są traktowani jego najbliżsi to (...) budzi takie emocje, że rzeczywiście może również dochodzić do takich działań, których nie popieramy, ale to absolutnie nie jest symetria" - podkreślił.
11 lipca 1943 r. rozpoczęła się masowa akcja przeciwko ludności polskiej, przeprowadzona przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na Wołyniu, określana mianem rzezi wołyńskiej. Tego dnia, nazwanego później Krwawą Niedzielą, zaatakowano ludność z blisko 100 polskich miejscowości. Historycy oceniają, że podczas rzezi wołyńskiej zginęło od 30 do 60 tys. Polaków. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12, a nawet 20 tys. ofiar, przy czym część ofiar zginęła z rąk UPA, za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi. (PAP)
autor: Daria Porycka
dap/ son/