18.10.2010. Warszawa (PAP) - We wtorek 19 października 70 lat kończy jedyny polski dwukrotny mistrz olimpijski w boksie (1964, 1968) Jerzy Kulej. Jubilat również dwukrotnie triumfował w mistrzostwach Europy (1963, 1965) i był ośmiokrotnie mistrzem Polski (1961-1970).
Kulej urodził się 19.10.1940 r. w Częstochowie. Boksował w barwach Startu Częstochowa i Gwardii Warszawa. Jest absolwentem warszawskiej AWF, był trenerem i menedżerem boksu zawodowego.
To właśnie Kulej jest autorem znanego powiedzenia: "nie ma bokserów odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni". W swym drugim finale olimpijskim, w wadze lekkopółśredniej, na ringu w Meksyku w 1968 r., był trzykrotnie mocno, choć "źle" trafiony przez groźnego Kubańczyka Enrique Regueiferosa, ale potrafił przetrwać i wygrał (stosunkiem głosów sędziowskich 3:2) walkę na punkty, powtarzając triumf z Tokio sprzed czterech lat.
Gdy wchodził na podium, by odebrać złoty medal, nogi się pod nim uginały. Było widać, że mówiąc językiem sportu - dał z siebie wszystko. W 1964 roku znacznie łatwiej zdobył złoty medal olimpijski, również w kategorii lekkopółśredniej, pokonując w finale reprezentanta ZSRR Jewgienija Frołowa. W 1967 r. w Rzymie zdobył srebrny medal mistrzostw Europy, przegrywając w finale z bratem Jewgienija Frołowa, Walerym.
Zawsze imponował walecznością i niespożytą energią w ringu. Stosował ofensywny styl walki, dosłownie "zamęczał" tempem swych rywali. Był jak "maszynka do bicia"... Zadziorny był także poza ringiem. W 1968 r., po zakończeniu zgrupowania przedolimpijskiego w Zakopanem, brał udział w głośnej na cały kraj bójce z góralami pod kinem Giewont...
Stołeczny komendant policji (Kulej był wtedy podporucznikiem milicji) wydał "rozkaz": albo złoty medal olimpijski w Meksyku albo sąd i degradacja oraz usunięcie ze służby. W tych warunkach Kulejowi nie pozostawało nic innego jak walka do upadłego o laur olimpijski.
Kulej stoczył 348 walk; 317 wygrał, 6 zremisował, 25 przegrał. Nigdy nie leżał na deskach, nawet podczas tego "strasznego" boju z Kubańczykiem w finale IO w Meksyku, ale przyznawał skromnie, że to nie tylko jego zasługa - po prostu nie ma bokserów odpornych na ciosy... - powtarzał.
Po zakończeniu kariery był trenerem, działaczem sportowym, menedżerem boksu zawodowego. Ma liczne odznaczenia państwowe, w tym Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (1996 r).
Swoje życiowe "przygody" na ringu i poza nim opisał w książce "Jerzy Kulej - dwie strony medalu". W 1976 r. wystąpił (wraz z Janem Szczepańskim, także bokserem, mistrzem igrzysk 1972 r.) w filmie Marka Piwowskiego "Przepraszam, czy tu biją?". W l. 2001-2005 był posłem na Sejm IV kadencji, wybranym z listy SLD. Obecnie można go często słyszeć jako komentatora telewizyjnego walk boksu zawodowego. (PAP)
Na zdjęciu: Jerzy Kulej, po wywalczeniu tytułu mistrza Europy. Z lewej trener Feliks Stamm. 12.1963 r. Fot. Z. Matuszewski PAP/CAF.
pc/ krys/