75 lat temu, 17 stycznia 1945 r., do lewobrzeżnych ruin Warszawy wkroczyły oddziały 1 Armii WP oraz sowieckie. Walki trwały zaledwie kilka godzin, niemal całość sił niemieckich wycofała się na zachód. Propaganda komunistyczna określała te wydarzenia jako „wyzwolenie Warszawy”.
Operacja warszawska była częścią ofensywy styczniowej. W rozpoczętym 14 stycznia ataku znad Wisły brały udział 1 Armia WP oraz 47 i 61 Armia 1 Frontu Białoruskiego. Obie armie sowieckie, 61 działająca z przyczółku warecko-magnuszewskiego, oraz 47 nacierająca od strony Modlina, uderzyły w kierunku Błonia, oskrzydlając Warszawę z północnego i południowego zachodu.
W obliczu okrążenia dowódca „Festung Warschau” wydał rozkaz odwrotu. Rankiem 17 stycznia 1, 3 i 4 Dywizja Piechoty rozwinęły natarcie od południowego wschodu w kierunku przedmieść stolicy. Tego samego dnia 2 DP, po przeprawie w okolicach Jabłonny na Kępę Kiełpińską, podjęła działania zaczepne na północnych krańcach miasta. 6 DP i 1 Brygada Kawalerii przekroczyły Wisłę i uderzyły na Warszawę odpowiednio z Pragi, ze wschodu i od południa.
Walki o opanowanie miasta trwały zaledwie kilka godzin. 17 stycznia 1945 r. przed żołnierzami 1 Armii WP znajdowały się jedynie niemieckie siły osłonowe. Do poważniejszych starć z nieprzyjacielem dochodziło sporadycznie, m.in. w rejonie Lasku Bielańskiego oraz wzdłuż Alei Jerozolimskich – kluczowej arterii na zachód. Miejscem intensywnego, choć krótkiego, boju była Cytadela. Około godz. 15 ruiny stolicy oczyszczono z nieprzyjaciela.
19 stycznia w Al. Jerozolimskich przy dźwiękach „Warszawianki” defilowały wyznaczone oddziały 1 Armii WP. Defiladę na trybunie ustawionej naprzeciwko hotelu Polonia przyjmowali przedstawiciele władz komunistycznych, m.in. Bolesław Bierut, Władysław Gomułka, Edward Osóbka-Morawski, gen. Michał Rola-Żymierski, gen. Stanisław Popławski (dowodził 1 Armią WP), płk Marian Spychalski oraz sowiecki marszałek Gieorgij Żukow.
Wydarzenie obserwował Jeremi Przybora: „Upiorne +wyzwolenie+ trupa miasta i upiorna defilada na jego cmentarzysku […], ta defilada zwycięskich oddziałów maszerujących między dwoma milczącymi szpalerami widm. Wyległy one, niczym niema publiczność, na trybuny zwalisk i ruin […]. Widma chłopców i dziewcząt z AK, wmieszane w tłumy mieszkańców, którzy byli wraz z bojownikami Warszawy jej obliczem i duszą, uśmiechem, rozpaczą i strachem. […]”.
Razem z żołnierzami tzw. Ludowego Wojska Polskiego do Warszawy wkroczyły jednostki NKWD. Już 19 stycznia 1945 r. gen. Iwan Sierow pisał do Ławrientija Berii: „W celu zaprowadzenia należytego porządku w Warszawie wykonaliśmy, co następuje: 1. zorganizowaliśmy grupy operacyjno-czekistowskie mające za zadanie filtrację wszystkich mieszkańców zamierzających przedostać się na Pragę; 2. pracują grupy operacyjne, złożone z pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Polski i naszych czekistów, mających na celu ujawnienie i zatrzymanie kierownictwa Komendy Głównej AK, NSZ i podziemnych partii politycznych”.
Po zajęciu Warszawy rozpoczęto jej rozminowywanie i budowę mostu pontonowego na Wiśle. Mimo skrajnie trudnych warunków życia warszawiacy zaczęli powracać do miasta. Szacuje się, że 17 stycznia 1945 r. na prawym brzegu Wisły mieszkało 140 tys. osób, natomiast ponad 20 tys. osób przebywało na odległych lewobrzeżnych przedmieściach. Do końca stycznia 1945 r. pomimo braku mieszkań, żywności, opału, oświetlenia i komunikacji ludność stolicy wzrosła o 12 tys.
Atmosferę tamtych dni tak wspominała pisarka Maria Ginter: „Niekończące się tłumy ściągają wszystkimi drogami. Wszelkimi możliwymi środkami lokomocji. Nikt nie wierzy, że można zrównać z ziemią milionowe miasto. Każdy się łudzi, że zamieszka gdzieś kątem. Że znajdzie chociaż ślady swego dawnego życia. Wielu, stanąwszy przed domem, z którego pozostała tylko kupa gruzów, odchodzi zrezygnowanych. […] A jednak nie zrażeni niczym warszawiacy twardo zdecydowali, że stolica musi pozostać na miejscu. […] Niemcy postanowili, że Warszawy nie będzie. Warszawiacy temu zaprzeczyli”.
Łączne straty ludności Warszawy w czasie II wojny światowej szacowane są na 600–800 tys. osób, w tym ok. 350 tys. Żydów i ok. 170 tys. poległych lub zamordowanych w Powstaniu Warszawskim. Straty urbanistyczne wynosiły ok. 84 proc. (zabudowa przemysłowa – 90 proc., mieszkalna – 72 proc. i zabytkowa – 90 proc.).
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /