Potrzebna jest dyskusja nad rolą władz lokalnych przy organizacji de facto ogólnopolskich obchodów - powiedział w piątek szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Według niego problem pojawił się, bo władze miast zdecydowały, że mogą wykorzystywać takie okazje do bieżącej walki politycznej.
Odpowiadając na pytania na piątkowej konferencji prasowej prezydencki minister ocenił, że spór wokół kształtu tegorocznych uroczystości 1 września na Westerplatte nawiązuje do szerszego problemu, który warto przedyskutować.
"Szereg obchodów o charakterze de facto ogólnopolskim, państwowym, ale także niekiedy międzynarodowym, w Polsce w pewnym momencie w dobrej wierze zostało oddanych w ręce polskich samorządów - dlatego że była zasada, że samorządy, władze miast nie będą wykorzystywać tych obchodów, rocznic, które są niepolityczne, do bieżącej walki politycznej, do bieżącej polityki" - mówił Szczerski.
Wymienił w tym kontekście także m.in. uroczystości rocznicy wydarzeń Poznańskiego Czerwca czy obchody związane z powstaniem warszawskim. "Dopóki nie było sytuacji, w której władze miast podjęły decyzję, że mogą wykorzystać tę okazję do prowadzenia własnej polityki na użytek zwłaszcza kampanii wyborczych, wszystko szło dobrze. To się zaburzyło w momencie, kiedy włodarze poszczególnych miast (...) zaczęli wykorzystywać fakt, że są gospodarzami tych miejsc do modyfikowania ich przebiegu" - przekonywał szef gabinetu prezydenta.
"Ja pamiętam bolesne zdarzenia, jakie miały miejsce podczas obchodów 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca 1956 r., kiedy prezydent Poznania (Jacek Jaśkowiak - PAP) z racji tego, że był gospodarzem zaczął wyprowadzać wojsko także wtedy z tych uroczystości, nie chcąc hymnu narodowego granego przez polskie wojsko, bo bał się różnych innych konsekwencji wprowadzenia ceremoniału wojskowego do tych uroczystości i pamiętam różne inne gorszące sceny, kiedy włodarze różnych miast nadużywali tego prawa" - dodał prezydencki minister.
W czwartek szef MON Mariusz Błaszczak oświadczył, że - decyzją prezydenta Gdańska - wojsko nie zostało zaproszone do udziału w odbywających się 1 września na Westerplatte uroczystościach związanych z rocznicą wybuchu II wojny światowej. Zażądał jednocześnie od Adamowicza zmiany decyzji w tej sprawie. Szef MON podkreślił, że nie wyobraża sobie, żeby 1 września na Westerplatte nie było Wojska Polskiego.
Adamowicz, odnosząc się do słów Błaszczaka powiedział na konferencji prasowej m.in., że "Wojsko Polskie jest integralną częścią Westerplatte", zaś przedstawiciele służb mundurowych jak co roku są zapraszani i będą uczestniczyć w uroczystościach 1 września. Wyjaśnił jednocześnie, że zamierzeniem miasta jest, aby "wiodącą rolę podczas wydarzeń na Westerplatte odgrywała młodzież". "Zamiast asysty wojskowej przewidujemy asystę harcerską" – napisał w piśmie do Dowódcy Garnizonu Gdańsk.
Prezydent Gdańska poinformował też, że zaproszenia na uroczystości zostały wysłane "już dawno" do czterech najważniejszych osób w państwie - do prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu oraz premiera. Według rzeczniczki prezydenta Gdańska Magdaleny Skorupki-Kaczmarek skoro został zaproszony prezydent, który jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, to można to też uznać za zaproszenie wojska.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej Adamowicz oświadczył ponadto, że "nie widzi żadnych problemów, aby asysta (wojskowa – PAP) była, ale jego warunek jest jeden: Apel Poległych odczytują harcerki i harcerze".
W tym kontekście przywołał zdarzenie z ubiegłorocznych uroczystości z okazji 78. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, gdy Apel Pamięci – jak ustalono podczas przygotowań - miał być odczytany przez harcmistrza Artura Lemańskiego i tak zapowiedział w swoim przemówieniu prezydent Gdańska, tekst przeczytał jednak żołnierz, a harcmistrz został zatrzymany przez pracowników MON oraz Żandarmerii Wojskowej.
Do sporu pomiędzy ówczesnym szefem MON Antonim Macierewiczem a władzami samorządowymi doszło też przy okazji obchodów 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca dwa lata temu. Przedmiotem konfliktu była wówczas kwestia odczytania apelu smoleńskiego. Jaśkowiak apelował do ministra o odstąpienie od wspominania ofiar katastrofy smoleńskiej podczas poznańskich obchodów. Macierewicz informował natomiast, że decyzja o przywoływaniu ofiar katastrofy smoleńskiej w każdym apelu pamięci została podjęta w listopadzie 2015 r.
Ostatecznie prezydent Poznania zdecydował o rezygnacji z wojskowej asysty honorowej podczas głównych uroczystości. Uroczystość z udziałem wojska odbyła się przy jednym z pomników upamiętniających Czerwiec. Tam też padły nazwiska ofiar katastrofy z 2010 roku.
Podczas głównych uroczystości upamiętniających wydarzenia Czerwca 1956 r., w których wzięli udział m.in. prezydenci Polski i Węgier, mieszkańcy Poznania zagłuszali gwizdami, buczeniem i okrzykami m.in. okolicznościowe przemówienie Andrzeja Dudy. Wołano m.in. "konstytucja", "precz z komuną", "Andrzej Duda"; część osób trzymała w rękach konstytucję i czerwone kartki. Zagłuszane były także przemówienia Lecha Wałęsy i Jacka Jaśkowiaka.(PAP)
autorzy: Marceli Sommer, Marzena Kozłowska
msom/ mzk/ mok/